Sołtys z wójtem na placu zabaw

Czytaj dalej
Joanna Bajkiewicz

Sołtys z wójtem na placu zabaw

Joanna Bajkiewicz

Ireneusz Zaręba funkcję sołtysa wsi Zaręby Kramki pełni od dwudziestu lat. Ale jeszcze nigdy nie czuł się tak bezradny. - Nie chcę tytułu sołtysa roku, ale sprawiedliwości. Bo nie można tak traktować ludzi - mówi z żalem. Do wójta gminy Zambrów ma pretensję, że wieś Zaręby Kramki traktowana jest po macoszemu. - A ja nie mam sobie nic do zarzucenia - ripostuje wójt.

Podczas ostatnich wyborów Ireneusz Zaręba walczył o stołek sołtysa z bratankiem obecnego wójta gm. Zambrów - Jarosława Kosa. Jednak młodemu kuzynowi wójta nie udało się zdobyć poparcia mieszkańców i Zaręba ponownie wygrał wybory. Ale, mimo zwycięstwa, czuje się przegrany. Mówi otwarcie, że ma problem z wójtem. Już od ponad dwóch lat próbuje z nim rozmawiać o potrzebach wsi. A wójt obiecuje, ale nic nie robi. Nieustannie zasłania się radą, a sołtys czuje, że to po prostu osobiste porachunki. Przez prawie trzy lata „dostał” dla swojej wsi tylko dwie dodatkowe lampy, na początku kadencji wójta. A walczy o plac zabaw dla wiejskich dzieciaków.

- Wójt znalazł 100 tys. złotych na świetlicę w innej miejscowości, ale o wsi Zaręby Kramki nie pamięta - żali się sołtys.

Żeby dzieciaki miały jakąś rozrywkę

Zaręba funkcję sołtysa pełni nieprzerwanie od dwudziestu lat. Mieszkańcy go wybierają, bo angażuje się w ich sprawy i ma doświadczenie. Wielokrotnie motywował ludzi do wspólnej pracy. Jeszcze za kadencji poprzedniego wójta gmina kupiła kawałek placu w tej wsi.

- W tej gazetce Zaręby Kramki nie istnieją - mówi przejęty sołtys Ireneusz Zaręba, ściskając w prawym ręku najnowsze wydanie gazety „Wieści gminne“.

- Głównie dlatego, że autobusy nie miały tu żadnej pętli i ciężko im było zawracać - wyjaśnia sołtys. - Przystanku też nie było, ale zrobiliśmy go, wszyscy razem. Złożyliśmy się, każdy przyniósł trochę cegieł, trochę cementu i postawiliśmy przystanek. Ja sam położyłem elewację. A poprzedni wójt jeszcze przed odejściem termit zdjął i nakrył przystanek blachą. Nie powiem, ładnie to wygląda - mówi z przejęciem. -Teraz by pasowało tu plac zabaw zrobić, żeby dzieci mogły spędzać czas aktywnie i miały jakąś rozrywkę. Nawet lampa jest nowa, tylko tego placu zabaw brakuje...

We wsi Zręby Kramki jest piętnaścioro dzieci, ale w sezonie letnim, zwłaszcza wakacyjnym, znacznie więcej.

- Ja sam mam dwanaścioro wnucząt, które jak przyjeżdżają do dziadków, to by się na takim placu chętnie pobawiły. A tak, to co za atrakcje my im tu możemy zapewnić? - pyta retorycznie sołtys.

Pierwsze pismo z prośbą o plac zabaw mieszkańcy wsi skierowali do wójta pod koniec marca 2015 r. Odpowiedzi nie otrzymali, choć na teren działki, gdzie miałby powstać ten plac, przyjechała dwoma samochodami specjalna komisja składająca się z gminnych radnych.

- Ze wsi zeszli się wtedy ludzie, gotowi by z radnymi porozmawiać, a ja nawet się odsunąłem, dałem szansę wszystkim mieszkańcom, by mogli się wypowiedzieć. Ale komisja postała może z pięć minut i odjechała. Na tym się zakończyło - kwituje sołtys.

Dwa lata później wystosował - w imieniu swoim i innych mieszkańców wsi - kolejne pismo. Jednak i tym razem też nie doczekał się odpowiedzi. Wielokrotnie pytał wójta o możliwość budowy placu zabaw, a ten za każdym razem obiecywał, że sprawę załatwi. Mijały miesiące, a sprawa wciąż pozostawała bez rozwiązania.

- Czuję się bezsilny - Zaręba rozkłada bezradnie ręce.

Walka o sadzawkę

W międzyczasie pojawiały się kolejne potrzeby wsi, jak chociażby wyczyszczenie zbiornika wodnego, który znajduje się koło domów. Jednak wójt i tej sprawy nie rozpatrzył. Sadzawka zlokalizowana jest na przeciwko domu ciotecznego brata wójta i bratanka, który kandydował na sołtysa.

- W tej gazetce Zaręby Kramki nie istnieją - mówi przejęty sołtys Ireneusz Zaręba, ściskając w prawym ręku najnowsze wydanie gazety „Wieści gminne“.

- I pewnego dnia ów bratanek wójta zgłosił się do urzędu gminy z chęcią... wykupienia działki, na której znajduje się nasza sadzawka - sołtys zaczyna odsłaniać kulisy.

Sprawa przybrała konfliktowy charakter i podzieliła wieś.

- Bratanek wójta zebrał podpisy, bo chciał zakopać tę sadzawkę, a ja nie mogłem na to pozwolić - tłumaczy Zaręba. - Wszystko to działo się w połowie grudnia ubiegłego roku. On myślał, że po cichu to zrobi, ale ja także zebrałem podpisy mieszkańców! I, co ciekawe, część z nich się powtórzyła. Ludzie nie byli do końca poinformowali, więc nie wiedzieli o co chodziło w tym sporze o staw, ale dobrze, że nie udało się go zakopać, bo stracilibyśmy jedyny zbiornik wodny we wsi. A przecież w razie awarii czy pożaru, zawsze to jakieś źródło wody.

Gmina wydała decyzję odmowną i bratanek nie kupił działki ze stawem. Jednak cała sprawa nie poprawiła relacji Zaręby z wójtem.

Zabawa pod bocianem

- Czuję więc, że temat placu zabaw tym bardziej odchodzi w zapomnienie... - żali się sołtys. - Tyle lat o to walczymy i radni nic z tym nie zrobili. Mam wrażenie, że w gminie robi się tylko tam, gdzie mieszkają radni. Tam się robi asfalt, tam się układa chodniki po obu stronach, tam się stawia siłownie. Tam nawet na śmietniskach stawia się place zabaw! W sąsiedniej wsi wójt postawił plac zabaw przy gnieździe bocianów, co to paskudzą na bawiące się dzieci. I tam nie sprowadzał żadnej komisji.

Plac, o którym mówi sołtys, znajduje się we wsi Zaręby Grzymały.

- Mieliśmy tam działkę, to i tam zrobiliśmy, a bocianiego gniazda nie będziemy przecież przenosić.- tłumaczy wójt gminy Zambrów Jarosław Kos. - Ten plac zabaw jest zaledwie kilometr od wsi sołtysa Zaręby, więc wszyscy mieszkańcy mogą z niego korzystać. I jest to naprawdę fajny plac zabaw, nad stawem. Jest i altanka. Poza tym połączony jest z mini siłownią na świeżym powietrzu, więc gdy jakaś mama przywiezie tu swoje dziecko, to może sobie obok poćwiczyć - dodaje wójt.

Przyznaje, że to decyzją radnych plac zabaw w Zarębach Kramkach jeszcze nie powstał.

- Ta wioska położona jest na południu gminy, domów mieszkalnych pewnie jest tam około dwudziestu. A ja na terenie gminy mam aż 71 miejscowości i naprawdę duże potrzeby, dlatego Zaręby Kramki zostały przez radnych na razie pominięte - tłumaczy Kos.

Przyznaje, że ten plac zabaw naprawdę zamierzał zrobić i zapowiada, że zrobi, ale potrzeba trochę cierpliwości. Oskarżenia sołtysa uważa zaś za niewłaściwe.

- Sołtys ma pretensje, ale jego zarzuty dotyczące osobistych porachunków są bezpodstawne - mówi wójt. - Mamy demokrację, kandydować może każdy. Rzeczywiście, syn mojego ciotecznego brata startował na sołtysa. Ale choć przegrał, to ja pogratulowałem sołtysowi. Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, iż w tej miejscowości nie ma świetlicy, by każdy mógł neutralnie przyjść i zagłosować. Wybory odbywały się w domu sołtysa, to i część ludzi zwyczajnie nie przyszła...

Sołtys Zaręba i wójt Kos pochodzą z tego samego okręgu wyborczego. Kiedy Kos wygrał wybory na radnego i następnie zrezygnował z tego mandatu, bo został wójtem, sołtys postanowił zawalczyć o mandat radnego w dodatkowych wyborach.

- Ja jednak promowałem innego radnego, bo - powiedzmy szczerze - pochodził z mojej miejscowości - wyznaje wójt. - I ponieważ sołtys przegrał z nim kilkoma głosami, to i pewnie jakieś pretensje z tego tytułu ma...

Radni zdania nie zmienili

Wójt z sołtysem ponownie spotkali się kilka dni temu, podczas posiedzenia komisji finansów.

- Pan sołtys się zjawił, bo ja go zaprosiłem - podkreśla wójt. - Zadzwoniłem i powiedziałem: „proszę przyjechać, bo będzie komisja, żeby radni zdecydowali, czy plac zabaw robimy w tym roku i ewentualnie przesuwamy jakieś pieniądze czy planujemy w następnym“. Mógłbym go nie zapraszać, ale staram się rządzić w sposób demokratyczny i przejrzysty - zapewnia wójt.

Radni jednak nie zmienili zdania i w tegorocznym budżecie nie znaleźli środków na plac zabaw w Zarębach Kramkach. Zdaniem wójta, taki plac zabaw to koszt około 50 tysięcy złotych.

- Maksymalnie dziesięciu tysięcy zł - denerwuje się sołtys. - Ale znowu nas zbyli niczym - podsumowuje zrezygnowany.

Joanna Bajkiewicz

"Dziennikarstwo to coś więcej niż zawód, to sposób patrzenia na świat". Nie mam ograniczeń. Piszę o wszystkim, co dotyczy regionu: od historii ludzi z pasją, przygód na końcu świata, konfliktów sąsiedzkich, po inwestycje, relacjonowanie procesów sądowych, wypadki czy politykę. Kieruję Oddziałem Gazety Współczesnej w Łomży, ale zajmuję się nie tylko tym, co dzieje się w powiecie łomżyńskim, ale i zambrowskim, kolneńskim oraz grajewskim.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.