Zespół ds. Bojar. To nowy pomysł na ochronę dzielnicy

Czytaj dalej
Fot. H.Zgiet
Tomasz Mikulicz

Zespół ds. Bojar. To nowy pomysł na ochronę dzielnicy

Tomasz Mikulicz

Stowarzyszenie Nasze Bojary wystąpiło o to już dwa lata temu. Władze miasta nie mówią nie. I pracują nad powołaniem zespołu. W jego skład weszliby urzędnicy i mieszkańcy dzielnicy

Najważniejsze zadanie, jakie stanęłoby przed takim zespołem to opracowanie koncepcji docelowego wyglądu naszej dzielnicy - mówi Zbigniew Klimaszewski, prezes stowarzyszenia Nasze Bojary.

W październiku 2015 roku wysłał do władz miasta pismo z propozycją powołania przy prezydencie zespołu ds. Bojar. W jego skład weszliby urzędnicy magistratu oraz mieszkańcy dzielnicy.

- Skoro władze miasta nie chcą powołania proponowanego przez nas parku kulturowego to może chociaż przychylą się do stworzenia zespołu - opowiada Klimaszewski.

Kiedy prezydent nie odpisał na jego pismo, w listopadzie 2015 roku wysłał swoją propozycję raz jeszcze. Odpowiedzi nie dostał do dzisiaj.

- W międzyczasie rozmawiałem jednak na ten temat z wiceprezydentem Rafałem Rudnickim. Odniosłem wrażenie, że pomysł mu się podoba. Od dłuższego czasu jednak jest w tym temacie cisza. Nie wiem więc, czy miasto o tym zapomniało, czy jednak nie chce tego robić - zastanawia się prezes Naszych Bojar.

Kamila Busłowska z magistratu twierdzi, że miasto nie tylko chce, by taki zespół powstał, ale prowadzi prace nad jego powołaniem.

- Zajmie się kwestiami związanymi z ochroną i rozwojem tej zabytkowej części Białegostoku. Jego rolą będzie również opiniowanie konkretnych działań i propozycji w zakresie zagospodarowania Bojar - podkreśla urzędniczka.

A jak to widzi Zbigniew Klimaszewski?

- Przede wszystkim trzeba pracować na tym, by dzielnica stawała się coraz bardziej atrakcyjna turystycznie. Miasto mogłoby np. wyłożyć pieniądze na wydruk zdjęć w dużym formacie. Zostałyby one powieszone na płotach. Turysta mógłby porównać jak dany dom wyglądał przed wojną, a jak prezentuje się dzisiaj - tłumaczy.

Takie archiwalne zdjęcia powiesił zresztą obok swojego domu przy ul. Wiktorii 4. Gdyby na wszystkich płotach dzielnicy było podobnie, efekt faktycznie mógłby być ciekawy. Nad jakimi jeszcze pomysłami zespół mógłby się pochylić? - Na pewno warto wydać foldery turystyczne z informacjami o historii dzielnicy, stworzyć szlak turystyczny. Zespół powinien przyjąć też plan odnawiania domów, które są we własności miasta, a straszą dziś swym wyglądem - mówi Klimaszewski.

I wspomina stary pomysł stowarzyszenia. By w domu przy ul. Wiktorii 9, bądź w innej chacie, stworzyć izbę bojarską. Czyli podobnie jak na placu Czarnieckiego w Tykocinie - turysta wchodzi do chaty i podziwia wystrój taki jaki miała np. w XIX wieku. Tutaj jednak miasto nie jest tak przychylne jak w przypadku zespołu ds. Bojar.

- W domu przy ul. Wiktorii 9 planujemy stworzyć rodzinny dom dziecka podobny do tego działającego przy Wiktorii 14 - mówi rzeczniczka prezydenta Urszula Mirończuk.

Skoro nie przy Wiktorii 9, to może w innej chacie? - W zasobach miejskich nie ma ich już zbyt dużo. Staramy się wprowadzać do nich takie funkcje, by w jak najszerszym zakresie służyły białostoczanom. Na przykład dom przy ul. Wiktorii 5 został przekazany na potrzeby Galerii im. Sleńdzińskich - podkreśla rzeczniczka.

Tomasz Mikulicz

Zajmuję się sprawami miejskimi, czyli m.in.: białostocką i podlaską polityką samorządową, architekturą, urbanistyką i ochroną zabytków. Opisuję też obrady rady miasta oraz zajmuję się też różnego rodzaju interwencjami zgłaszanymi przez mieszkańców. Zajmuje mnie również pisanie też o historii Białegostoku i najbliższych okolic. Zdarza mi się też zajmować działką kulturalną. Lubię wszak rozmowy z ciekawymi i inspirującymi ludźmi. W swojej pracy zwracam uwagę na szczegóły. Bo jak wiadomo diabeł tkwi właśnie w szczegółach.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.