Agnieszka Więdłocha czeka na rolę w strasznym filmie

Czytaj dalej
Fot. Szymczak Krzysztof / Polska Press
Paweł Gzyl

Agnieszka Więdłocha czeka na rolę w strasznym filmie

Paweł Gzyl

Agnieszka Więdłocha podbiła serca telewidzów w „Czasie honoru”. Od dzisiaj będziemy ją oglądać w kinach jako „Kobietę sukcesu”. Nam aktorka deklaruje, że jest feministką, która lubi... komedie romantyczne.

Dopiero w styczniu oglądaliśmy panią w „Extermi-natorze”, a teraz wchodzi na ekrany „Kobieta sukcesu” z panią w roli głównej. Mamy w polskim kinie modę na Agnieszkę Więdłochę?

(śmiech) Mam nadzieję, że ta moda szybko nie ustanie. Oczywiście żartuję: ale jest coś takiego, że aktor albo bardzo dużo pracuje, albo w ogóle nie pracuje. Jest takie przysłowie: „Aktor jest dwa razy niezadowolony - jak pracuje i jak nie pracuje”. I to się sprawdza. Bo gdy pracy jest dużo, to się jest zmęczonym, ponieważ trzeba pogodzić wiele rzeczy. A jak telefon milczy - to jest stres i wydaje się, że wszyscy o nas zapomnieli. Zdarzały mi się i jedne, i drugie momenty.

Reżyserzy lubią obsadzać panią w komediach romantycznych. Jest pani z tego zadowolona?

Jeszcze nie mam przesytu. Mam nadzieję, że widzowie również. Widocznie jest we mnie coś takiego, że kojarzę się z tym gatunkiem. Ale tak naprawdę „Kobieta sukcesu” jest dopiero drugą, po „Planecie singli”, typową komedią romantyczną w moim dorobku. Bo trudno za taką uznać „Exterminatora” czy „Po prostu przyjaźń”. Nie zamierzam jednak uciekać od swojej energii i fizyczności, które tworzą taki mój wizerunek. W końcu przyjemnie grać w komediach romantycznych. Tym bardziej że na razie Smarzowski nie dzwoni. (śmiech)

Cóż, aktorzy grający nieustannie w jego filmach też są w pewnym sensie zaszufladkowani.

Czytaj więcej:

  • Agnieszka Więdłocha prywatnie jest „rozważna” czy „romantyczna”?
  • Widzowie myślą, że dla aktorki zagranie w komedii romantycznej to czysta przyjemność. Jak jest naprawdę?
  • Od czego zależy „chemia” między aktorami na planie?
Pozostało jeszcze 81% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Paweł Gzyl

Dziennikarz Działu Kultura Gazety Krakowskiej i Dziennika Polskiego. Muzyka, film, książka. 


 


Moja kariera: 


Zaczynałem w drugiej połowie lat 80. w magazynie muzycznym "Non Stop", potem pisałem do kolejnych wydawnictw tego typu - "Rock & Roll" i "Music Globe". Na początku lat 90. zostałem dziennikarzem "Tygodnika Małopolska" wydawanego przez "Solidarność" w Krakowie. Potem pisałem do "Tygodnika AWS", który powstał w miejsce tegoż periodyku. 


Od 2001 roku piszę do "Dziennika Polskiego", a od 2011 - również do "Gazety Krakowskiej". Specjalizuję się w wywiadach z gwiazdami show-biznesu - piosenkarkami, aktorkami, prezenterkami telewizyjnymi. Zapowiadam koncerty i premiery filmowe, piszę recenzje płyt. 


Moją pasją jest nowoczesna muzyka elektroniczna. Piszę o niej do serwisu internetowego "Nowa Muzyka". 


 Moje teksty: 


https://plus.dziennikpolski24.pl/iza-krzan-zeby-pracowac-w-mediach-trzeba-miec-do-siebie-duzy-dystans/ar/c13-16795215


https://plus.dziennikpolski24.pl/piotr-adamczyk-roznorodnosc-rol-i-miejsc-w-ktorych-pracuje-daje-mi-najwieksze-spelnienie/ar/c13-16700659


https://plus.dziennikpolski24.pl/joanna-kulig-ludzie-czesto-wstydza-sie-tego-co-tak-naprawde-jest-ich-atutem/ar/c13-16647327


 

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.