Baba do pucenia oscypków gorsza niż som djobeł. Ale nie Rzepka!

Czytaj dalej
Fot. Joanna Lamparska
Katarzyna Kachel

Baba do pucenia oscypków gorsza niż som djobeł. Ale nie Rzepka!

Katarzyna Kachel

Baba przy oscypkach to nieszczęście. A nawet grzech. Tak przynajmniej mówią starzy bacowie. Bo baciarzenie to święta rzecz, zbyt ważna, by się przy tym językiem mieliło. Dlatego Janina Rzepka z Brzegów koło Zakopanego w tym męskim świecie pełnym testosteronu, jest niczym cud jakiś albo objawienie. I to jakie. Nie dość, że kobita z krwi i kości, to jeszcze facetom potrafiła nosa utrzeć.

Andrzej Zięba Gal to legenda wśród baców. I wyrocznia. Kiedy siedziałam w jego bacówce, szybko mi pokazał, gdzie moje miejsce. Jeszcze przy dutkach, to i owszem, kobietę można tolerować, ale nie przy garach. Bo tak jest po bożemu. - Do świętego Jana kobiety musiały trzymać się z dala od szałasu, bo to pecha przynosiło - opowiada baca Janina Rzepka (baca, bo formy żeńskiej wciąż brak). Ale że zawsze była z niej rogata dusza, postanowiła iść pod prąd góralskim tradycjom. Tym bardziej że baciarzenie miała w genach, po ojcu Józefie Czerniku, juhasie.

- W rodzinnym domu zawsze było 40, 50 owiec, trzeba się było przy nich nieźle nagonić. Oporządzić, posprzątać, wydoić, wypuścić ze stajni. Po szkole nie szło się grać w piłkę czy do koleżanek, ale do roboty - wspomina Janina Rzepka.

Było to tak naturalne, że nikomu nie przyszło do głowy, by się buntować. Małej Janinie też. - Kochało się te owce, były jak część rodziny, chodziły za nami jak najwierniejszy pies. Taka choćby Gośka, gdy się zestarzała i musieliśmy ją na tamten świat wysłać, wszyscyśmy w domu płakali - wspomina.

Nic więc dziwnego, że kiedy trzeba było męża wybierać, Janina wybrała sobie bacę Andrzeja. Takiego, co to i bacówkę miał, i baciarzenie we krwi. I takiego, co miał też pojęcie, jak się przy tym interesie należy obracać. - A że się wtedy budowaliśmy i nie stać nas było na juhasa, musiałam przy tym biznesie staremu pomagać - uśmiecha się Janina.

Tak więc w portkach i kurtce spała w szałasie przy owcach, by o czwartej rano po raz pierwszy je wydoić. - A doiło się wówczas trzy razy dziennie - zaznacza. - Tak więc roboty było tyle, że się do nocy siedziało. I jeszcze musiałam pilnować, by jaki wilk czy niedźwiedź malucha nie capnął. No strach był.

Po co ona tu przyszła - pytali i chyba do egzaminów nie wierzyli, że pani Rzepka zamierza zostać bacą

To wtedy też zaczęła poznawać tajniki pucenia oscypków. A jest to wyższa filozofia. Mówi się, że aby ugnieść jednego, trzeba wydoić ze 20 owiec. Potem mleko należy odcedzić i podgrzać do temperatury 36 stopni, dodać 2-3 litry mleka z krowy polskiej czerwonej (gdy się robi oscypek mieszany). To mleko klogo się potem w pucierze (puciera to drewniane naczynie. Klog to nazwa podpuszczki). I tak dalej... Dziś opanowała sztukę do perfekcji, jej oscypki są gładkie, aksamitne, ale smak mają charakterny. Jak pani Janina.

Gdzie diabeł nie może

W bacówkach przy ogniu gada się o życiu. Czasami o polityce, sporcie i wilkach, co to podchodzą pod stado. I pilnuje się, by kto zawistny jakiego uroku nie rzucił. To właśnie podczas takiego siedzenia przy puceniu, poznaję historię oscypka.

A było tak, że jeden góral z drugim wsadzali ser do kieszeni spodni, by był na czarną godzinę. I kiedy ta godzina nadchodziła, sięgali i scypali go po trochu, zaspakajając pierwszy głód. Od czynności tej wzięła się nazwa najpopularniejszego produktu pod Tatrami, a od kieszeni w portkach wrzecionowaty kształt dzisiejszych serów.

Czytaj więcej:

  • Kiedyś na Podhalu owcze sery robiło się raz na tydzień, przy niedzieli, na wesela i święta, a do ich pucenia (ugniatania) bab się nie dopuszczało...
  • "Mawia się wszak, że gdzie diabeł nie może, tam babę pośle, to i w końcu trza ją było do szałasu wysłać"
Pozostało jeszcze 55% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Katarzyna Kachel

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.