Co by było, gdyby zatytułować artykuł "Niezbędna wycinka aby odzyskać dawne walory parku miejskiego" ? Mało chwytliwy ? Mniej ludzi kupiłoby dostęp ? Czy każda medialna informacja musi nieść za sobą aferę, która napędza do czytania ?
Nazywam się Paweł Gołębiowski, jestem architektem odpowiedzialnym za projekt rewitalizacji Doliny Gęśnika.
Rozmawiałem dziś z panią redaktor, która podobno opracowywała tekst. STARE drzewa kojarzą się inaczej niż stare spodnie i z samego określenia zasługują na szczególne traktowanie, gdyż kojarzą się większości nam z pomnikami przyrody. Dlatego w rozmowie zaznaczyłem, iż do wycinki NIE są przeznaczone drzewa o takim charakterze. Starałem się dokładnie wyjaśnić, które drzewa i z jakich przyczyn wytypowane zostały do usunięcia.
Przypomnę - do wycięcia przeznaczone są drzewa obumarłe lub obumierające (o numerach 4 i 5 w 5-cio stopniowej skali, gdzie 1 to stan najlepszy drzewa a 5 najgorszy), te które zagrażają bezpieczeństwu ludzi i mienia oraz EWENTUALNIE te, które kolidują z projektowanym zagospodarowaniem terenu. Czyli np. ścieżkami, które to z kolei projektowane są zgodnie z obowiązującym miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego.
Sam na własne życzenie i prośbę organizowałem wiele spotkań z mieszkańcami, społecznikami i przede wszystkim członkami ZTUM. Dokładnie określaliśmy jak ma wyglądać park po rewitalizacji. Za mało tu miejsca na cytaty, wystarczy powiedzieć, że miałem świadomość pełnej zgodności co do naszych ustaleń a zachowanie koleżanek i kolegów w obecnej chwili jest po prostu niepoważne i niehonorowe.
Park miejski to nie las a i tak większość terenów przy Gęśniku ujęliśmy w projekcie jako "park leśny". Nie sposób natomiast kształtować parku w centrum miasta bez ingerencji w istniejącą w nim zieleń. Zieleń, która przez dziesiątki lat była zaniedbana i kształtowała się sama.
Proszę pójść tam na spacer. Ile drzew mamy przed oczami ? Sto, pięć tysięcy, dwieście osiemdziesiąt trzy tysiące pięćset sześćdziesiąt dwa drzewa ? Ogromnie dużo drzew, gdyż ten teren w ogromnej części jest zadrzewiony. Wycinamy PIĘĆSET z nich. 500 to znaczy średnio JEDNO na 400 m2 (4 ary). Takich drzew, które najprościej mówiąc są suche, usychają, łamią się lub już są połamane. Albo takie, które same się rozsiały a teraz utrudniają np. prowadzenie ścieżek.
Tu chodzi o odpowiedzialność za decyzje projektowe, które w konsekwencji złych wyborów mogą mieć tragiczne w skutkach efekty. Tego nikt z "krzyczących" nie bierze pod uwagę.
Od początku prac przy tym temacie bierzemy pod uwagę głosy mieszkańców i ludzi zainteresowanych tematem ale i sami z siebie jako projektanci staramy się zachować jak najbardziej naturalną przestrzeń.
Nie rozumiem dlaczego ludzie, z którymi siedziałem przy jednym stole posługują się teraz mediami do utrudniania prowadzenia inwestycji, jak również nie rozumiem dlaczego pan redaktor nie skłonił się do mojej sugestii aby wyjaśnić ludziom, skąd biorą się takie a nie inne decyzji w stosunku do usuwania drzewostanu z terenu parku miejskiego. Czy chodzi tylko o to, że AFERY lepiej się sprzedają ? Jeśli tak, to uważam takie działania za małostkowe a ludzi nimi się kierujących za niedowartościowanych, bezmyślnych i/lub niespełnionych. Ponieważ destrukcja jest wyrazem braku pomysłu na tworzenie i niesie za sobą niestety łatwiejszy poklask, gdyż nie jest obarczona żadną odpowiedzialnością. Tworzenie natomiast wymaga poświęceń ale te już nie są "medialne".
Pozdrawiam i życzę Mieszkańcom wielu romantycznych chwil w okolicach naszej "rzeki".