Bogatsi muszą dzielić się z biedniejszymi

Czytaj dalej
Fot. Maciej Jeziorek/Archiwum
Tomasz Kubaszewski

Bogatsi muszą dzielić się z biedniejszymi

Tomasz Kubaszewski

„Janosikowe” cenią sobie głównie te gminy, które go nie płacą innym.

- Te pieniądze, to dla nas być albo nie być - mówi Elżbieta Parzych, starosta łomżyński. Wójt Orli Piotr Selwesiuk na temat „janosikowego” ma już inne zdanie. - Nie jesteśmy bogaci, a jeszcze wspieramy innych - narzeka. Ponad pół miliona złotych, które ta gmina musi oddać, to w jej 17-milionowym budżecie naprawdę pokaźna kwota.

Subwencja zwana „janosikowym”, kontrowersje budzi od wielu lat. Głównie wśród tych, którzy muszą płacić. W biednym woj. podlaskim to raptem trzy gminy: Mielnik, Orla i gmina wiejska Suwałki. Jeszcze całkiem niedawno w tym gronie było także Michałowo, ale jak tłumaczy skarbnik Małgorzata Golak, gmina nie przekroczyła ustalonego przepisami wskaźnika. Choć niewiele brakowało.

Bogatsi muszą dzielić się z biedniejszymi
opr. graf. R. Mogilewski

Płacą te samorządy, w których dochód z podatków w przeliczeniu na mieszkańca przekracza 150 proc. krajowej średniej. W najgorszej sytuacji są niewielkie ludnościowo gminy, mające na swoim terenie jakiś duży, płacący podatek od nieruchomości zakład. Do kasy Mielnika opłatę wnosi przede wszystkim przepompownia ropy. Z kolei w Orli - fabryka Ikei oraz farmy wiatrowe. Te ostatnie, a także żwirownie decydują natomiast o wysokich wpływach do budżetu suwalskiej gminy wiejskiej. Na jej terenie mieszka jednak ponad 7 tys. ludzi, więc dochód na osobę średnią przekracza nieznacznie. A Mielnik, to raptem 2,5 tys. mieszkańców, Orla - 2,8 tys.

- Pieniądze, które musimy oddawać, ograniczają pulę przeznaczoną na inwestycje - mówi Piotr Selwesiuk. - A przecież potrzeby są ogromne. Dotyczy to choćby dróg, czy budowy ośrodka kultury.

Wójt twierdzi, że jeśli mechanizm wyrównywania poziomu rozwojowego kraju ma funkcjonować, to powinien opierać się na jakichś innych zasadach. Takich, by płaciły bogate, leżące w centrum, mające wiele możliwości miasta, a nie peryferyjne wsie.

Bogdan Zieliński, starosta wysokomazowiecki, uważa jednak, że na tym opiera się polityka zrównoważonego rozwoju kraju: bogatsi muszą dzielić się z biedniejszymi.

- Dla nas ponad 3 mln zł to potężny zastrzyk finansowy - dodaje. - Dochody własne mamy raptem o 2 mln wyższe. A za te 3 mln można już zrobić parę kilometrów drogi.

Jak mówi Elżbieta Parzych, bez „janosikowego” w powiecie łomżyńskim pieniędzy nie byłoby praktycznie na nic.

Powiaty, tak jak gminy, też otrzymują subwencję. W woj. podlaskim - wszystkie. Najwyższe te, które są też powiatami grodzkimi, czyli Białystok, Suwałki i Łomża. Decyduje m.in. rozległa sieć dróg. Ale po ponad 5 mln zł wpłynie także do kas białostockiego powiatu ziemskiego i powiatu sokólskiego, a od 1,3 do 3,9 mln zł - do kas pozostałych.

Tych kwot na pensje wydać nie można. Najczęściej przeznacza się je na inwestycje w gminną infrastrukturę. - Ale też utrzymanie szkół czy pomoc społeczną - dodaje Kamil Sznel z suwalskiego ratusza. W skali 350-380-milionowych budżetów Suwałk czy Łomży, „janosikowe” nie należy do najważniejszych pozycji. Tym bardziej przy 2-miliardowym budżecie Białegostoku.

Tomasz Kubaszewski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.