Bożena Stankiewicz nie może wyrzucić męża, bo zabrakło podpisów

Czytaj dalej
Fot. Wojciech Wojtkielewicz
Tomasz Mikulicz

Bożena Stankiewicz nie może wyrzucić męża, bo zabrakło podpisów

Tomasz Mikulicz

Nie ma podpisu. Nie ma wyroku. Ale jest problem. Przez brak podpisu ławników. Sąd przeprasza, ale pani Bożena Stankiewicz od ponad półtora roku ma kłopoty.

W maju 2015 roku białostocki sąd okręgowy orzekł rozwód Bożeny Stankiewicz z winy jej męża. Na podstawie nakazu eksmisji mężczyzna miał opuścić mieszkanie komunalne, które gmina przed laty przyznała pani Bożenie.

Ale pod wyrokiem podpisał się tylko sędzia, zabrakło podpisów dwóch ławników. Dlatego sąd apelacyjny nakazał powtórzyć postępowanie. Sprawa wróciła do „okręgówki”, zajął się nią inny skład orzekający. Podpisy były już wszystkie. Ale wyrok z marca 2016 roku był dla pani Bożeny niekorzystny. Oddalono bowiem żądanie o eksmisję. Pani Bożena złożyła apelację. Wygrała dopiero pod koniec stycznia 2017 roku. Wyrok sądu apelacyjnego był taki jak ten z maja 2015 roku, z eksmisją. - Straciłam niemal dwa lata. Do tej pory może już zapomniałabym o sprawie - denerwuje się Bożena Stankiewicz.

Rzecznik sądu okręgowego Wiesław Żywolewski przyznaje, że uchybienie było bardzo poważne. - Jest to ewidentna wina sądu. Ubolewam, że tak się stało - mówi.

Bo brak podpisów całkowicie dyskwalifikuje wyrok. - Pierwszy raz w życiu słyszę, by sąd popełnił taki błąd - mówi dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Białymstoku Agnieszka Zemke-Górecka.

Po korzystnym wyroku sądu problemy pani Bożeny wcale się nie skończyły. - Były mąż urządził w mieszkaniu melinę. Uciekłam stamtąd osiem lat temu, bo nie dość że pił, to i bił - opowiada.

Przez lata, mimo że już tam nie mieszkała, opłacała czynsz. Kiedy przestała, były mąż narobił długu na 12 tys. zł. ZMK rozłożył zaległość na raty pod warunkiem, że pani Bożena zapłaci 4 tys. Z trudem uzbierała tę kwotę.

Tyle że mąż nadal nie chce się wynieść. Nasza Czytelniczka poszła więc do komornika. Zażądał aż 7 tys. zł za eksmitowanie mężczyzny. Rzecznik izby komorniczej Sebastian Dunaj mówi, że taniej się nie da.- Kwota jest uzależniona m.in. od liczby pomieszczeń mieszkania, kosztów przewiezienia mężczyzny do noclegowni, magazynowania jego rzeczy - wylicza. Radzi pani Bożenie, by ubiegała się w sądzie o zwolnienie z opłaty.

Czy policja może pomóc pani Bożenie? - Dopiero po tym, gdy zbada sytuację, będziemy wiedzieć na czym stoimy. Z zasady jednak policja nie przeprowadza eksmisji - mówi podinsp. Andrzej Baranowski, rzecznik podlaskiej policji i odsyła do dzielnicowego.

Sprawą zainteresowaliśmy też szefa Prokuratury Rejonowej Białystok-Północ Marka Płońskiego. - Kodeks karny mówi o karze pozbawienia wolności do 3 lat dla tego, kto „utrudnia innej osobie korzystanie z zajmowanego lokalu mieszkalnego”. Być może tu ten przepis mógłby mieć zastosowanie - zastanawia się.

Pani Bożena wierzy, że musi być jakiś sposób, by pozbyć się byłego męża. - Pójdę do dzielnicowego. Może faktycznie mi pomoże - mówi.

Tomasz Mikulicz

Zajmuję się sprawami miejskimi, czyli m.in.: białostocką i podlaską polityką samorządową, architekturą, urbanistyką i ochroną zabytków. Opisuję też obrady rady miasta oraz zajmuję się też różnego rodzaju interwencjami zgłaszanymi przez mieszkańców. Zajmuje mnie również pisanie też o historii Białegostoku i najbliższych okolic. Zdarza mi się też zajmować działką kulturalną. Lubię wszak rozmowy z ciekawymi i inspirującymi ludźmi. W swojej pracy zwracam uwagę na szczegóły. Bo jak wiadomo diabeł tkwi właśnie w szczegółach.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.