Budżet na plusie, ale bogaci nie jesteśmy

Czytaj dalej
Fot. Piotr Krzyzanowski
Anna Stasiewicz

Budżet na plusie, ale bogaci nie jesteśmy

Anna Stasiewicz

Skarbnik Bydgoszczy pochwalił się, pierwszą od 10 lat, nadwyżką budżetową.

Jak wielokrotnie podkreślał Piotr Tomaszewski, kiedy on obejmował funkcję skarbnika, finanse Bydgoszczy były w katastrofalnym stanie. Mówiąc krótko, miasto szybciej wydawało niż zarabiało.

Podczas wczorajszej konferencji prasowej przekonywał, że obecnie jesteśmy w gronie najbardziej stabilnych finansowo miast w Polsce.

I wymieniał sukcesy, jakie przyniósł zeszłoroczny budżet Bydgoszczy:

- Znaleźliśmy się w takiej szczęśliwej sytuacji, że nie musimy już oszczędzać. To oczywiście nie oznacza, że możemy wydawać pieniądze lekką ręką. Wydatki nadal trzeba kontrolować - mówił dziennikarzom skarbnik.

Oczywiście to, że teraz jest dobrze, nie oznacza braku zagrożeń dla miejskich finansów. A takich Piotr Tomaszewski widzi kilka. - Sytuacja światowej gospodarki i jej wpływ na polską gospodarkę, program „500 plus”, który zdaniem niektórych pociągnie polską gospodarkę, ale zdaniem innych może wpłynąć na nią niekorzystnie - wymieniał skarbnik. Jego zdaniem, kolejnym zagrożeniem może być też zapowiadane zwiększenie kwoty wolnej od podatku. - Dla Bydgoszczy oznacza to minus 70 mln złotych - zaznaczył.

Stabilne finanse wciąż jednak nie mają bezpośredniego wpływu na zamożność bydgoszczan. W porównaniu do pozostałych miast Unii Metropolii Polskich wypadamy, mówiąc ogólnie, średnio. Chociaż wzrost dochodów bieżących zawdzięczamy przede wszystkim wyższym dochodom z PIT-u i CIT-u, to w przypadku dochodu PIT na mieszkańca, zajmujemy dopiero 11, przedostatnie miejsce. - Nie możemy zmieniać wynagrodzeń - przekonuje Piotr Tomaszewski. I dodaje, że na razie powinniśmy cieszyć się z wyjątkowo niskiego (5 procent) bezrobocia, a kolejnym etapem będzie wzrost zarobków mieszkańców.

Od autorki

Wiadomości o tym, że bydgoskie finanse są stabilne i bezpieczne, oczywiście cieszą. Nikt nie lubi żyć z wiszącym nad głową zadłużeniem. Każdy przewidujący gospodarz miasta wie, by skorzystać z unijnych pieniędzy, jest potrzebny całkiem spory worek własnych. Bydgoszcz przez ostatnie kilka lat konsekwentnie te pieniądze do worka zbiera. W tej beczce miodu jest niestety i łyżka dziegciu. Bo wciąż nasz region i miasto są na szarym końcu jeśli chodzi o zamożność obywateli oraz wysokość ich zarobków. I idę o zakład, że przeciętny bydgoski Kowalski bardziej niż z najwyższej w historii nadwyżki operacyjnej, o wiele bardziej ucieszyłby się z najwyższej w historii pensji.

Anna Stasiewicz

W redakcji odpowiadam za lokalny samorząd i działania władz, chociaż z racji mojego wykształcenia, w kręgu zainteresowań jest również historia oraz polityka samorządowa.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.