Bunt przeciwko odpadom w Białymstoku. Mieszkańcy nie zgadzają się na budowę boksów do składowania śmieci. Firma odpowiada na zarzuty

Czytaj dalej
Fot. T.Maleta
Tomasz Maleta

Bunt przeciwko odpadom w Białymstoku. Mieszkańcy nie zgadzają się na budowę boksów do składowania śmieci. Firma odpowiada na zarzuty

Tomasz Maleta

Mieszkańcy bloków przy ul. Przędzalnianej w Białymstoku protestują przeciwko budowie w ich sąsiedztwie sortowni odpadów. Obawiają się, że w boksach będą przetrzymywane m.in. odpady niebezpieczne. I tego, że składowisko stanie się siedliskiem szczurów. Instalacja do magazynowania odpadów ma powstać na Bacieczkach. Inwestor odniósł się do zarzutów mieszkańców. Być może sprawą zajmie się też komisja zagospodarowania przestrzennego i ochrony środowiska Rady Miasta Białystok.

To było tak: idę sobie w Boże Ciało i widzę niewielką karteczkę zawieszoną na ogrodzeniu firmy odpadowej. Podchodzę i ze zdumienia przecieram oczy, bo mają sortownię budować. To zaraz przeleciałam po sąsiadach z informacją i zaczęliśmy działać – mówi jedna z mieszkanek trzech pofastowskich bloków.

Bloki mają adres: ul. Przędzalniana, ale stoją bliżej ul. Pattona. Na początku tej ulicy swoją siedzibę ma Cefarm, niedaleko znajduje się hurtownia spożywcza, farb, wiele innych zakładów, także z ciężkich branż. Ogólnie jest to teren opisany w planie jako przemysłowy. Swoją siedzibę ma tu też białostocki oddział firmy Koma, zajmującej się zagospodarowaniem odpadów komunalnych. I zamierza on rozszerzyć swoją działalność na tym terenie.

W granicy strefy – 100 metrów od planowanej infrastruktury – znajdują się też dawne bloki zakładowe. Mieszka w nich ponad sto rodzin. To taka enklawa w przemysłowo-handlowym otoczeniu.

- Kiedyś to było miejsce białostockiej Przemysłówki. Gdy padła, teren przejął Czyścioch, który też zajmował się śmieciami. Potem w jego biurowcu mieścił się jeden z urzędów samorządowych. Teraz, od kilku lat swoją siedzibę ma tu Koma - wymienia jeden z mieszkańców.

Dodaje, że firma – planując budowę boksów – powinna pamiętać, że ich bloki stały tu wcześniej.

- To ona przyszła w prymy, nie my – podkreśla. - Przecież nikt nie budował bloków ze świadomością, że ktoś tu kiedyś będzie śmieci sortował. I to w takich ilościach! Ponoć mają powstać dwie wiaty o powierzchni 600 i 450 metrów kwadratowych, w których magazynowane będzie 50 tys. ton odpadów rocznie. A przetwarzanych ma być 2500 ton odpadów, w tym 500 ton niebezpiecznych. Jakich? Nie wiemy.

Przypomina, że mieszkańcy jeszcze do dziś mają w pamięci sytuacje z poprzednią firmą zajmującą się odpadami.

- Szczury latały po placach jak koty, a reklamówki fruwały między blokami – wspomina.

Mieszkańcy bloków przy Przędzalnianej mają świadomość, że teren ten w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego oznaczony jest jako przemysłowy i że urząd musi wydać warunki do umieszczenia takiej inwestycji.

– Firma, która o nie wnioskuje, zajmuje się odpadami komunalnymi, które mieszkańcy produkują w całym mieście. W tym odpadami plastikowymi. A przecież wszyscy wiemy, jak wyglądają odpady plastikowe, nieraz są tam pozostałości z folią po żywności. Nie ma siły, by nie znalazły się tam resztki jedzenia. Skoro ma być zagospodarowane 50 tysięcy ton, to jest to naturalne środowisko bytowania gryzoni. Jeżeli są szczury, to od razu rozejdą się po trawnikach przy blokach. I dzieci będą się bawić w miejscu, gdzie szczury mają odchody – denerwuje się inny z mieszkańców.

On także przypomina sytuację sprzed lat, gdy poprzednia firma próbowała przetwarzać niewielką ilość odpadów i od razu uaktywniły się gryzonie.

- Mamy obawę, że ta ilość planowanych teraz odpadów zwiększy bytność szczurów. Tym bardziej, że śmieci mają być trzymane w boksach metalowych i wiatach, które nie gwarantują szczelności. Nie przewidziano żadnej instalacji, która w jakiś sposób by te szczury absorbowała. A przecież są takie specjalne studnie czy mury zabezpieczające – wymienia.

Mieszkańcy uważają, że nawet jeśli są to tereny przemysłowe, to – rozpatrując uwarunkowania inwestycji – należy wziąć pod uwagę sąsiedztwo.

- Co prawda nasze bloki są narysowane w analizie projektanta, ale w całym dokumencie on tego nie wykazał. Na rysunku zaznaczył kwadraciki, ale nie ma dalej opisu, co one oznaczają. Nie ma słowa o mieszkańcach – wskazuje mężczyzna. Dlatego nie dziwi się, że gdy instytucje odpowiedzialne za środowisko i stan epidemiologiczny dostały taki dokument, wydały na jego podstawie opinię, że nie trzeba przeprowadzać oceny oddziaływania inwestycji na środowisko.

- A to oddziaływanie na pewno zaistnieje. Tym bardziej, że już poprzednio jedna z firm, zajmująca się żywnością, w momencie, gdy Czyścioch zaczął przetwarzać odpady, musiała instalować właśnie te specjalne studnie do łapania gryzoni – przypomina.

Dlatego też mieszkańcy pofastowskich bloków zastanawiają się, dlaczego – skoro odpady mają być zwożone w takiej ilości – sortowni nie zlokalizowano poza miastem.

- Wystarczy spojrzeć na wysypisko w Hryniewiczach. Jest ono zbuforowane przez tereny zielone. Nie ma tam bezpośredniego zagrożenia. A mimo to mieszkańcy Śródlesia, które jest oddalone dwa kilometry, czują zapachy – podkreślają ludzie.

Ich zdaniem, jeżeli firma znajdująca się przy ul. Pattona musi przetwarzać odpady, to tylko takie, które nie szkodzą mieszkającym w pobliżu ludziom.

- A przecież 4 km stąd gmina Dobrzyniewo Duże oddaje tereny znajdujące się na odludziu, dobrze uzbrojone, utwardzone, a do tego zwalnia z podatków. To idealne miejsce na prowadzenie takiej inwestycji – podpowiada inny mieszkaniec. A kolejny wskazuje, że przy ul. Przędzalnianej mieszkają ludzie starsi, z ograniczoną mobilnością, schorowani.

- Umieszczenie wysypiska kruszenia pyłów w tym miejscu to przykład jawnego naruszenia zasady dobrego sąsiedztwa. Nie wspominając o hałasie, który i tak będą powodować ciężarówki przywożące odpady – zaznacza.

Poza tym ludzie obawiają się odoru. I powtórki sytuacji sprzed 20 lat. - Latem nie dało się wtedy okien otworzyć. Taki był smród. A w polskim prawie odór nie jest emisją, którą da się zmierzyć – mówią mieszkańcy.

Dlatego też zgłosili swoje uwagi i negatywne opinie o planowanej inwestycji do magistratu. Udało im się to zrobić tuż przed upływem wyznaczonego przez Urząd Miejski w Białymstoku terminu. Liczą, że urzędnicy podejmą decyzję nie tylko w oparciu o dokumentację przedstawioną przez inwestora, ale też na podstawie oględzin stanu faktycznego terenu. I nakażą przygotowanie raportu środowiskowego.

Mieszkańcy bloków z ul. Przędzalnianej zamierzają też wybrać się na posiedzenie komisji zagospodarowania przestrzennego i ochrony środowiska. Chcą też zainteresować sprawą radnych z okręgu obejmującego Bacieczki.

- Jeśli mieszkańcy zgłoszą się do mnie i będą chcieli poruszyć tę sprawę na komisji, to w punkcie „sprawy różne” na pewno będą mogli zabrać głos – zapowiada Agnieszka Zabrocka, szefowa komisji, a zarazem radna z okręgu obejmującego inwestycję.
Posiedzenie komisji zaplanowane jest na 18 czerwca. Dwa dni później ma być sesja rady miasta, gdzie będzie omawiany raport o stanie miasta. Z kolei tydzień później magistrat ma zakończyć postępowanie z wniosku firmy Koma.

O odniesienie się do zarzutów mieszkańców ul. Przędzalnianej poprosiliśmy firmę Koma. Odpowiedź, jaką otrzymaliśmy, publikujemy poniżej.

W odpowiedzi na zapytanie dotyczące planowanego przedsięwzięcia pod nazwą: „Budowa boksów i niezbędnej infrastruktury technicznej do zbierania i przetwarzania odpadów.”, realizowanego przez KOMA BIAŁYSTOK Sp. z o.o. przy ul. gen. George’a Smitha Pattona 8 w Białymstoku informujemy, że inwestycja będzie obejmować m.in.: budowę nowej sieci burzowej, wymianę nawierzchni, uruchomienie stanowiska mycia pojazdów należących do firmy oraz budowę wiaty i boksów do magazynowania odpadów oraz kruszyw i mieszanek do zimowego utrzymania dróg.

Na nieruchomości przy ul. gen. George’a Smitha Pattona 8 prowadzone jest od 7 lat zbieranie odpadów na podstawie zezwolenia nr DOŚ-I-6233.12.2017 wydanego w 2017 roku, zmienionego decyzjami DO-II-7244.12.2020 oraz DOS-II.7244.10.2022. Zezwolenia wydane zostały na rzecz spółki Koma Sp. z o.o. Sp.k., wchodzącej w skład grupy kapitałowej KOMA.

W związku z koniecznością wdrożenia zmian organizacyjnych wewnątrz grupy kapitałowej planowana inwestycja ma na celu uzyskanie uprawnień do magazynowania odpadów przez Komę Białystok Sp. z o.o. w zakresie zbliżonym do zezwolenia jakie posiada obecnie Koma Sp. z o.o. Sp.k.. W związku z powyższym nie jest planowana zmiana charakteru obecnie prowadzonej działalności w zakresie gospodarowania odpadami, a jedynie zmiana podmiotu realizującego dotychczasowe działania.

W ramach zbierania odpadów nie jest przewidziane magazynowanie odpadów uciążliwych, w tym zmieszanych odpadów komunalnych, czy odpadów biodegradowalnych, które nigdy nie były magazynowane na wskazanej nieruchomości przez jakiekolwiek podmioty wchodzące w skład grupy KOMA. Magazynowanie obejmować będzie tak jak dotychczas: opony, odpady opakowaniowe, budowlane, wielkogabarytowe oraz odpady z czyszczenia ulic. W zakresie odpadów niebezpiecznych przewiduje się magazynowanie wyłącznie odpadów zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego w postaci telewizorów i monitorów. Natomiast w zakresie przetwarzania prowadzony będzie proces wstępnego, ręcznego sortowania odpadów budowlanych oraz demontażu odpadów wielkogabarytowych (zużyte meble) bez użycia instalacji i urządzeń.

Planowany proces zbierania odpadów został nawet zredukowany w stosunku do obecnego zezwolenia. Obecne zezwolenie dopuszcza magazynowanie 65 rodzajów odpadów w ramach zbierania. Natomiast nowe zezwolenie będzie przewidywało zbieranie 31 rodzajów odpadów. Szczegóły planowanych działań są dokładnie opisane w Karcie Informacyjnej Przedsięwzięcia dostępnej w Urzędzie Miejskim.

Obawy mieszkańców, dotyczące prowadzonej działalności przez Komę Białystok Sp. z o.o. są całkowicie nieuzasadnione, ponieważ w związku z planowaną inwestycją nie nastąpi żadne wzmożenie ruchu pojazdów, ani nie będą magazynowane żadne odpady uciążliwe. Jednocześnie należy zaznaczyć, że dokumentacja przedsięwzięcia była opiniowana przez: Sanepid, Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska oraz Wody Polskie. Żadna opinia nie wykazała wpływu inwestycji na tereny sąsiednie, ani nie wykazała zwiększenia zagrożeń środowiskowych, które wymagają przeprowadzenia oceny oddziaływania na środowisko. Proces inwestycyjny prowadzony jest w sposób transparentny i z zachowaniem wszelkich obowiązujących przepisów prawa.

Sebastian Pasternak, Dyrektor ds. Ochrony Środowiska i Technologii firmy Koma

Tomasz Maleta

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.