"Bursztynowy pałac". Film produkowany w Gdyni, który chce powalczyć o Oscara

Czytaj dalej
Fot. fot. Przemysław Świderski
Ryszarda Wojciechowska

"Bursztynowy pałac". Film produkowany w Gdyni, który chce powalczyć o Oscara

Ryszarda Wojciechowska

Kaszubska baśń kręcona w podobnej technice jak amerykański "Shrek", czyli gdyński film animowany, który chce powalczyć o Oscara. - Pisząc scenariusz, sięgnęliśmy po baśnie kaszubskie, jeszcze nie odkryte. Mają duszę i wielką mądrość ludową w sobie. Totalnie nas zauroczyły - mówią scenarzyści Mirosław Piepka i Marek Klat.

W gdyńskiej firmie KAZstudio powstaje "Bursztynowy pałac" - pełnometrażowy film animowany. Ciekawostką jest to, że pracują przy nim artyści, którzy mają już na swoim koncie Oscary. Poprzeczka postawiona jest więc wysoko. Ale też producent "Bursztynowego pałacu" nie kryje, że chce z tym filmem powalczyć o Oscara. Ekipa chciałaby, aby dystrybucją i promocją mógł się zająć koncern Walta Disneya.

Autorami scenariusza tej animowanej produkcji są Mirosław Piepka i Marek Klat. Wcześniej pracowali wspólnie przy wielkim, epickim filmie "Kamerdyner". Ale animacja, to dla nich pierwszy raz...

- Pisząc scenariusz, sięgnęliśmy po baśnie kaszubskie, jeszcze nie odkryte. I po zagłębieniu się w nich, doszliśmy do wniosku, że nasze podania i legendy, nie są wcale mniej atrakcyjne od tych słowiańskich, germańskich czy skandynawskich. Wręcz przeciwnie. Kaszubskie mają duszę i wielką mądrość ludową w sobie. Totalnie nas zauroczyły - mówią obaj scenarzyści.

[polecane]21812447[/polecane]

Mirosław Piepka - scenarzysta i producent takich filmów fabularnych jak "Czarny czwartek", "Układ zamknięty" czy "Kamerdyner" przyznaje, że zawsze ciągnęło go do świata baśni i bajek.

- Przed laty, w swojej dziennikarskiej karierze, byłem autorem cyklu dla najmłodszych "Opowieści szypra Bazylego". W każdą sobotę, w "Dzienniku Bałtyckim", pojawiał się szyper ze swoją kolejną opowieścią. I tak było przez ponad dwa lata. Aż nie wytrzymałem. Poszedłem do naczelnego, mówiąc, że ten Bazyli śni mi się już nocami. Że mam go dość... I przestałem pisać. A wtedy poczułem siłę tych opowieści. Do redakcji zaczęły nadchodzić listy z pytaniami - gdzie jest szyper? Dlaczego zniknął z łamów. Nawet, pamiętam, uczniowie dwóch szkół podstawowych protestowali gremialnie w tej sprawie - wspomina Piepka.

- Napisałem też kilka bajek - opowiada dalej. I zawsze ten powrót do krainy dziecięcej fantazji sprawiał mi ogromną frajdę. Przenosiłem się w zupełnie inny świat, nie agresywny, nie kunktatorski czy cyniczny, tylko w świat, w którym dobro zawsze zwyciężało zło.

Marek Klat dodaje, że to zanurzenie się w świat fantazji, w świat niezwykle bogatego bestiarium kaszubskiego, tych różnych "dziwostworów" było czystą zabawą. Ale zabawa kończyła się wtedy, kiedy z tych podań, które mają w sobie jednak dużą dawkę okrucieństwa, trzeba było wydobyć dramatyczną akcję i jeszcze ją uwspółcześnić. - To było najtrudniejsze - przyznaje.
O czym będzie "Bursztynowy pałac"?

[polecane]21808629[/polecane]

Obaj zdradzają, że akcja toczy się w XV i XVI wieku, kiedy na Bałtyku rządzili kaprowie. Hel był wtedy jeszcze wyspą, a królem mórz Gosk, a nie Neptun, który w najgłębszych miejscach Bałtyku miał swój pałac. Hel dzięki bursztynowi i pracowitości mieszkańców rozrósł się do potężnego miasta, z którym wszyscy sąsiedzi musieli się liczyć. Rządził nim książę Barnim i jego żona Damroka. Ale w pewnym momencie bratowa księcia Barnima, zła Kunegunda wraz ze swoim mężem Olafem, zapragnęli władać Helem i przygotowali się do zbrojnego opanowania wyspy. Idąc na skróty, przed ostatecznym kataklizmem i przejęciem, to dzieci i wielkie kaszubskie Stolemy uratowały Hel.

Na pytanie, czy to wszystko fikcja, Mirek Piepka odpowiada, że prawdą jest tylko to, iż Hel był kiedyś wyspą i to bardzo bogatą. Ale reszta to wytwór ich wyobraźni i baśni kaszubskich.

- Dla filmu stworzyliśmy, na przykład, całe królestwo podwodne króla Goska, gdzie wojskiem są groźne szczupaki, wojami delfiny, a fląderki to służba pałacowa - tłumaczy.

Na pytanie, czy kaszubski klimat będzie dla Amerykanów albo Europejczyków zrozumiały i czy będą wiedzieli, o jaki zakątek świata w filmie chodzi, Piepka odpowiada, że to prawda, iż dla widza w Stanach czy w Kanadzie Kaszuby nie istnieją. Dlatego w filmie znajdą się także ujęcia w Gdańsku, mieście znanym na świecie. I to Gdańsk będzie takim wskazaniem miejsca akcji.
Reżyserem "Bursztynowego pałacu" jest Filip Bajon, który z Piepką pracował już przy fabularnym "Kamerdynerze".
Dla niego animacja to też całkiem nowa przygoda.

[polecane]21774457[/polecane]

- Zawsze przyjemnie jest się czegoś nowego nauczyć. Ale zasada przy pracy reżysera nad filmem jest ta sama. Różnica jest tylko taka, że w fabule są aktorzy, a w animacji lalki - opowiada Bajon.

Dodaje, że trzeba wypracować taką metodę know-how, która pozwoli połączyć siły reżysera fabularnego z pracą studia animacyjnego na różnych poziomach. Trzeba też bardzo dokładnie rozpisać scenopis, ujęcie po ujęciu. Dużo bardziej szczegółowo, niż przy fabule.

Na stwierdzenie, że wsiąkł już w te Kaszuby, bo najpierw reżyserował "Kamerdynera", a teraz "Bursztynowy pałac", odpowiada żartem, że nie może się od Mirka Piepki opędzić.

- On mi obiecał załatwić w Wejherowie tytuł honorowego Kaszuba - śmieje się Filip Bajon.

Jego zdaniem, ten scenariusz daje duże pole do swobody przenoszenia się w czasie, z XV i XVI wieku do czasów współczesnych. Dla niego, jak mówi, to przede wszystkim opowieść o morzu, świecie podwodnym i kaszubskim świecie zmitologizowanym.
To rzeczywiście Piepka namawiał Bajona na wyreżyserowanie tego filmu animowanego. Po pierwszej rozmowie niezobowiązującej, usłyszał od niego - nie ma mowy, to dla mnie nie znana materia, technika. Nie czuję tego.

- Ale po kilku miesiącach znowu wróciłem do niego, dałem mu już wtedy scenariusz do przeczytania. Zadzwonił do nas mówiąc: - Wiecie, że to jest interesujące... Ale tu bym zmienił to, a tam tamto... Jak to Filip. Przy wielu wątkach miał rację. A teraz widzę jak się w to wciągnął. I kiedy dzwoniłem do niego ostatnio, odparł: - Stary, to jest fascynujące - opowiada Piepka.

[polecane]

Scenografem przy tym filmie jest Marek Skrobecki, który odpowiadał za scenografię w "Piotrusiu i Wilku" - krótkometrażowym filmie animowanym, nagrodzonym Oscarem. Scenograficznym dziełem Skrobeckiego jest też nominowana do Oscara "Latająca maszyna". Muzykę do "Bursztynowego pałacu" komponuje Jan A.P. Kaczmarek, też nasz człowiek z Oscarem za film "Marzyciel" z Johny Deepem w roli głównej.

Ale sprawcą wszystkiego jest producent Kazimierz Wierzbicki. Kaziu - tłumaczy Piepka - powtarza nam, że stawia na najwybitniejszych twórców, bo chcemy walczyć o Oscara. To ambitne wyzwanie ale wszyscy wzięliśmy je sobie do serca.
W filmie zostanie zastosowana technika animacji lalkowej.

W podobnej technice był kręcony słynny "Shrek".

KAZstudio to spółka z koncernu "Trefla", który od lat jest trzecim producentem puzzli na świecie. Od pewnego czasu jest też znana w branży filmu animowanego. "Rodzina Treflików", która w tym gdyńskim studiu od kilku lat jest tworzona, to uwielbiany na świecie polski serial muzyczny dla dzieci, wypracowany w technice lalkowej. Reżyserem tych animacji o Treflikach jest Marek Skrobecki, a przygodom Treflików towarzyszy muzyka skomponowana przez Andrzeja Krauzego. Piosenkę tytułową w serialu o rodzinie Treflików zaśpiewała Natalia Kukulska. Głosów postaciom serialowym użycza plejada gwiazd, m.in. Joanna Jabłczyńska, Jarosław Boberek czy Magdalena Różczka.

To filmy kilkuminutowe, o zabarwieniu edukacyjnym, ale zawsze przybrane w małą opowiastkę z morałem.

W KAZstudio pracują ludzie utalentowani ale z ogromnym zapałem. Bo praca nad filmem animowanym jest niema mrówcza.
- Z pełnym podziwem patrzę, jak ci ludzie potrafią ożywić te lalkowe postaci. Jak lalka ich "słucha". To jest mistrzostwo świata - mówi z podziwem w głosie Piepka.

[polecane]

Dodaje, że ekipa liczy na międzynarodową dystrybucję i promocję tego filmu.

- Kazimierz Wierzbicki z koncernem Disneya współpracuje na różnych płaszczyznach od ponad 30 lat. Ta współpraca rozpoczęła się od kupowania licencji do puzzli z filmów tego wielkiego koncernu. I gdyby Disney Company wszedł w ten projekt, to byłoby coś naprawdę wielkiego.

Praca nad filmem potrwa mniej więcej dwa lata. A potem - jak dodaje Piepka - "Bursztynowy pałac" pójdzie w świat.

Ryszarda Wojciechowska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.