CBA kontroluje samorządy lub na nie poluje [wideo]

Czytaj dalej
Fot. Janusz Wójtowicz
JAD

CBA kontroluje samorządy lub na nie poluje [wideo]

JAD

Tak zmasowanej kontroli uczciwości polskich samorządów i marszałków województw jeszcze nie było. Opozycja twierdzi, że szukają haków.

Wczoraj w południe Marek Smoczyk, sekretarz województwa Urzędu Marszałkowskiego w Toruniu potwierdził: - Centralne Biuro Antykorupcyjne zwróciło się do Urzędu Marszałkowskiego o wydanie dokumentów związanych z realizacją programów unijnych. Pytania dotyczące zakresu i celu kontroli prosimy kierować do organu kontrolującego...

Czyli do CBA, jednak nie było szans, by dowiedzieć się, co sprawiło, że agenci służby wkroczyli do wszystkich szesnastu samorządów wojewódzkich. Czy to rutynowa kontrola? A może były sygnały, że w każdym regionie dochodziło do korupcji?

Nie wiadomo. CBA poinformowały jedynie, że chodzi o „superkontrolę”: „To pierwsza taka kontrola systemowa i koordynowana. Równolegle CBA będzie analizowało oświadczenia majątkowe marszałków. Łączna suma środków zaangażowanych w 16 programów regionalnych w latach 2007-2013 wyniosła 17,3 mld euro.”

CBA precyzuje, że „chodzi o te wielkie pieniądze z programów unijnych, które urząd marszałkowski przyznawał sam sobie, sam je realizował i później sam rozliczał”.

- Stara stalinowska zasada - komentuje Tomasz Lenz, szef PO w regionie - mówi: dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie. Jeśli w tym samym czasie CBA wchodzi do wszystkich urzędów, to chodzi o to, aby wszędzie coś znaleźć. To atak na polskie samorządy, nad którymi PiS nie ma bezpośredniej kontroli.

Zdaniem posła Lenza CBA będzie szukało haków na każdego, kto nie utożsamia się z polityką PiS. Z kolei Łukasz Schreiber, poseł PiS z Bydgoszczy, sądzi, że jakieś sygnały musiały docierać do służb. Natomiast uważa, że nie warto z tego robić sensacji - służby wykonują tylko swoje zadania. Tłumaczy, że sprawdzenie sposobu wydawania unijnych pieniędzy nikomu uczciwemu szkody nie przyniesie.

Nie wiadomo natomiast, jak w praktyce wyglądają te kontrole. Na pewno służbom przekazano wszystkie dokumenty związane z przetargami i beneficjentami unijnych programów. Ale dokumentów jest dziesiątki tysięcy i CBA przekazano je zapewne na nośnikach cyfrowych.

Szczególną uwagę skierują agenci na oświadczenia majątkowe marszałków i zarządów województw. Osoby te pełnią bowiem najważniejszą rolę w zarządzaniu pieniędzmi UE.


Kamiński kontra Wojtunik. Sprawa nieprawidłowości w CBA za rządów PO-PSL.

Przedstawicielka Nowoczesnej z Torunia, Joanna Scheuring-Wielgus, nie ma złudzeń: - Ależ oczywiście, że to akcja polityczna - tłumaczy. - Niedawno sam Jarosław Kaczyński sugerował, że odbijanie samorządów zaczną od Warszawy. W rezultacie znajdą pretekst do wcześniejszych wyborów samorządowych.

Toruńska posłanka dodaje, że dwa miesiące temu ze środowisk PiS wyszedł pomysł, by to urzędy wojewódzkie, a nie marszałkowskie zajęły się dzieleniem unijnych miliardów: - A rządowi szybko zabraknie pieniędzy i te pieniądze samorządów ułatwiłyby PiS rządzenie. Bardzo możliwe, że o nie właśnie chodzi.

Od strony prawnej kontrola CBA jest bez zarzutu. Potwierdza to poseł Krzysztof Brejza, w minionej kadencji członek sejmowej komisji służb specjalnych: - Ale rozumiałbym, gdyby taka kontrola weszła do dwóch, trzech urzędów. Tymczasem to zmasowana akcja kierowana do wszystkich samorządów wojewódzkich, w których rządy sprawują partie dziś opozycyjne.

Nie wiadomo kiedy zakończy się kontrola i czy głównie chodzi o haki marszałków i członków zarządu. Na pewno wiadomo tyle, że CBA zdoła sprawdzić zaledwie niewielką część przetargów i wydatków.

CBA wkroczyło także do centrali PZU.

JAD

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.