Czy nas słyszysz, Mariko? Tak, słyszę i rozumiem. To wiadomo dzięki C-Eye

Czytaj dalej
Fot. nadesłane (wszystkie fot.)
Małgorzata Oberlan

Czy nas słyszysz, Mariko? Tak, słyszę i rozumiem. To wiadomo dzięki C-Eye

Małgorzata Oberlan

30 maja 2021 roku mąż podciął Marice Dziobie gardło. Życie młodej matki spod Inowrocławia udało się uratować, ale od momentu wybudzenia ze śpiączki nie chodzi i nie mówi. Zagadką była też jej świadomość. Dzięki urządzeniu C-Eye wiadomo, że Marika nie tylko słyszy, ale rozumie i czuje. Tak, jak wielu innych pacjentów, na których medycyna postawiła krzyżyk.

Opracowana na Politechnice Gdańskiej, wielokrotnie nagradzana w Polsce i za granicą Metoda CyberOka została skomercjalizowana. Urządzenie C-Eye, stworzone i sprzedawane przez spółkę AssisTech, wykorzystywane jest w diagnozie, rehabilitacji neurologicznej oraz komunikacji z osobami w śpiączce i sparaliżowanymi. W nazwie urządzenia zakodowano rolę systemu w życiu tej grupy pacjentów: ConsciousnessEye – oko świadomości.

To właśnie konsultant wspomnianej spółki pojawił się 15 czerwca br. w domu pani Marzeny, która po tragicznych wydarzeniach zajęła się 32-letnią córką Mariką Dziobą i jej dziećmi. Przeprowadził badanie C-Eye, dzięki któremu rodzina ma już pewność, że Marika słyszy i rozumie. Jakim cudem?

Urządzenie śledzi ruch gałek ocznych pacjenta. To dzięki niemu ten może na monitorze wybierać ilustracje lub słowa, w ten sposób komunikując się z otoczeniem. Opcji C-Eye posiada więcej, ale już te podstawowe wprowadzają rewolucję w życie chorych, przez lekarzy najczęściej określanych "w stanie wegetatywnym". Doświadczenia wskazują, że ok. 40 procent takich osób jednak słyszy, rozumie i czuje.

Historia Mariki. Życie jej uratowano, ale przez ponad roku nie było z nią kontaktu

"Czy nas słyszysz, Mariko?" - taki tytuł nosił nasz tekst o Marice Dziobie, opublikowany 3 września 2021 roku. Wówczas los Mariki Dzioby, która cudem przeżyła atak usiłującego ją zabić męża (w maju 2021 roku), dla wszystkich był zagadką. Życie jej uratowano, ale po wybudzeniu ze śpiączki nie ruszała się, nie mówiła, wielką niewiadomą była jej świadomość.

32-letnia matka została zaatakowana przez męża, który potem popełnił samobójstwo rzucając się pod pociąg. Mama dwójki dzieci ze wsi Kościelec pod Inowrocławiem najpierw trafiła do szpitala. Miała podcięte gardło i inne obrażenia. Po ciężkim niedotlenieniu i śpiączce nieporuszająca się i niemówiąca Marika trafiła do placówki Fundacji "Światło" w Toruniu. Już tutaj terapeuci wskazywali, że jest świadoma.

Najbliżsi pewność tego mają jednak dopiero od 15 czerwca, od badania C-Eye. Marika jest teraz rehabilitowana w domu, więc tutaj pojawił się konsultant z urządzeniem. I w tym momencie rozpoczyna się drugi, jasny rozdział tej historii. Bo jest z chorą kontakt!

"Jak ma na imię twój syn?" - to pierwsze pytanie, jakie podczas badania zadano Marice. Na monitorze kobieta miała do wyboru kilka opcji. Bezbłędnie wybrała imię "Mateusz". Uczyniła to ruchem gałek ocznych - tak, jak wspomnieliśmy, działa to urządzenie.

-Marika podczas badania nie tylko odpowiedziała na pytanie o imię swojego synka. Prawidłowo wskazywała też np. zwierzęta, las i tym podobne. Z moją podpowiedzią "rozpoznała" też adidasy. "Biegałaś w nich. Bardzo lubiłaś biegać" - przypominałam jej. Wtedy się rozpłakała - relacjonuje pani Marzena, matka, sama nie kryjąc wzruszenia.

Teraz rodzina zbiera pieniądze na zakup domowej wersji C-Eye. Potrzebuje ok. 25 tys. zł. Chętni do pomocy znajdą zbiórkę na rzecz Mariki Dzioby na portalu Siepomaga.pl. (Nazwa: "Próbował zabić ją własny mąż -Marika walczy o życie dla swoich dzieci".)

Historie innych pacjentów. Od "Kocham cię" po "Jestem wściekły"

Pierwsze badania C-Eye i pierwsze komunikaty pacjentów, którzy czasem po kilku latach mogą skomunikować się z rodziną, zawsze są pełne emocji. Oto historie, które przytacza Assis Tech.

Rafał, lat 27. Przedawkował dopalacze w wieku 16 lat. Od tego czasu we wszystkich możliwych skalach medycznych był "bliski zeru". Wydawało się, że nie tylko jest fizycznie niesprawny, ale i bez świadomości. Pierwsze badanie C-Eye pozwoliło uaktywnić mięśnie gałek oczu Rafała i stymulować odpowiedź na bodźce. Podczas drugiego przez długi czas nie działo się prawie nic, aż nagle...

Po około 3 godzinach pacjent został sam ze skalibrowanym urządzeniem i bardzo szybko wszystkich zaskoczył. Poruszając się samodzielnie w module „Komunikacja i rozrywka” wyraził m.in. następujące uczucia: „Jestem wściekły”, „Tęsknię za kolegami”, „Tęsknię za rozrywkami”, „Tęsknię za moim wcześniejszym życiem”.

Pan Zbigniew, po 70-tce. Cierpi na zaawansowaną chorobę Parkinsona oraz porażenie czterokończynowe. Nie komunikuje się werbalnie. Musi dwa razy dziennie przyjmować dopaminę, żeby utrzymać otwarte oczy. Pomimo zaawansowanego wieku i ciężkiej choroby natychmiast podjął współpracę z C-Eye i to w zakresie zaawansowanym. Po około 15 minutach ćwiczeń prowadził swobodną komunikację z terapeutami. Po przyjściu żony mógł po kilku latach bez kontaktu w miarę swobodnie komunikować się z nią i wyrazić swoje emocje. Bardzo wzruszające było to, że pierwsze komunikaty skierowane do żony to „Kocham Cię” i „Jestem zakochany”. Był też przekaz do terapeuty: „Dziękuję”.

Bartek - młody, wykształcony i inteligentny.. Kilka lat temu doznał urazu mózgu na skutek potrącenia na przejściu dla pieszych. Gdy trafił do ośrodka rehabilitacyjnego, nie wykazywał oznak świadomości. Miał znacznie zaburzone ruchy oczu. Pierwsze sesje z C-Eye rozpoczęto od wybierania jedynie pojedynczych obrazków. Po roku systematycznej pracy już sprawnie komunikował się za pomocą sprzętu. Zaczął nawet używać tzw. wirtualnej klawiatury. - Ostatnio zakomunikował: „Chcę iść do sklepu”, „Chcę kupić fajne dresy”. Prośbę spełniono i Bartek był bardzo zadowolony - czytamy w tym opisie.

Metoda CyberOka i jej komercjalizacja. Wielki postęp w komunikacji z chorymi i ich rehabilitacji

CyberOko opracowano w Katedrze Systemów Multimedialnych Wydziału Elektroniki, Telekomunikacji i Informatyki Politechniki Gdańskiej pod kierunkiem prof. Andrzeja Czyżewskiego, w ramach projektu finansowanego ze środków Programu Innowacyjna Gospodarka. Prace nad tą metodą trwały od 2010 roku.

Spółkę Assis Tech założyli obecni i byli pracownicy Politechniki Gdańskiej. Prace nad rozwojem systemu C-Eye trwały od momentu jej założenia, czyli od maja 2014 roku. Dzięki podpisanej umowie licencyjnej na korzystanie z wyników badań naukowych prowadzonych na Politechnice Gdańskiej spółka wprowadziła na rynek innowacyjny produkt, którego efektywność potwierdzono naukowo.

System C-Eye wyposażono w obszerne treści multimedialne, które stanowią gotowy do pracy materiał diagnostyczno-terapeutyczny. Dodano również możliwość umieszczania własnych treści, aby urządzenie uwzględniało nowe potrzeby użytkowników.

Co ważne, produkt dostępny jest w dwóch wariantach: w wersji profesjonalnej - dla placówek medycznych i terapeutów - oraz w wersji do użytku domowego. Adresatami systemu są pacjenci z dysfunkcjami neurologicznymi, najczęściej po ciężkich uszkodzeniach mózgu, np. urazach czaszkowo-mózgowych (na skutek wypadków komunikacyjnych), udarach, niedotlenieniu czy zatrzymaniu krążenia. Urządzenie umożliwia zobiektywizowaną ocenę stanu świadomości osób doświadczonych śpiączką, które odzyskały przytomność, ale nie mogą nawiązać kontaktu z otoczeniem.

C-Eye nie tylko wspiera komunikację z chorymi, ale przede wszystkim stymuluje ich funkcje poznawcze, poprawia koncentrację i koordynację wzrokową. Efekty takiej pracy? Zmniejszenie zdezorientowania i bezradności pacjenta, a także - w wielu przypadkach - zauważalne usprawnienie funkcjonowania mózgu.

Ważne! Rodzina dostaje dofinansowania z PFRON-u!

Medyczna wersja urządzenia dostępna jest już w coraz większej liczbie placówek w kraju. Assis Tech od razu służy szkoleniami personelu. Domowe wersje kupują rodziny chorych własnym sumptem. Często, jak w przypadku Mariki Dzioby, organizując na ten cel zbiórki. Z cennika na stronie spółki wynika, że domowy zestaw kosztuje ponad 26 tys. zł. Wypożyczenie go na dwa tygodnie - 1500 zł. Kosztowne są też aktualizacje oprogramowania, ale...

-Coraz częściej rodziny chorych otrzymują dofinansowania z PFRON-u na zakup urządzenia. I to nawet do 90 proc. jego wartości. Konieczne jest złożenie wniosku do Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie na skorzystanie z programu "Likwidacja barier w komunikacji". Do niego dołączyć warto opinie lekarskie i raport z badania C-Eye. Warunkiem koniecznym jest posiadanie orzeczenia o niepełnosprawności - słyszymy w biurze Assis Tech w Gdańsku.

Mama Mariki taki wniosek planuje złożyć, choć na wiele nie liczy. Dotychczasowe dofinansowania, np. do zakupu pionizatora, były na skromnym poziomie. - Ale, oczywiście, korzystać trzeba z każdej możliwości - podsumowuje pani Marzena.

Małgorzata Oberlan

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.