Mariola Lorenczewska

Czy znajdzie się rodzina dla nastoletniej Julii? Dziewczynka przez 10 lat zmieniała miejsca pobytu

Zdeterminowana swoją sytuacją dziewczynka poprosiła o pomoc rzecznika praw dziecka Marka Michalaka. Czy rzecznik jej pomoże? Fot. Jacek Smarz Zdeterminowana swoją sytuacją dziewczynka poprosiła o pomoc rzecznika praw dziecka Marka Michalaka. Czy rzecznik jej pomoże?
Mariola Lorenczewska

Mimo młodego wieku Julia bardzo dużo w sowim życiu już doświadczyła. Wiele lat przebywała w placówkach, rzadziej spędzała czas przy rodzinie. Dopiero niedawno jej matka została pozbawiona władzy rodzicielskiej. Być może będzie mogła zostać „przysposobiona”. Jakie ma na to szanse 15-latka? Nikłe...

- Jestem smutna i nieszczęśliwa, bo odkąd pamiętam zawsze zmieniałam miejsce pobytu - pisze w sierpniu 2017 roku 14-letnia wtedy Julia (imię zmienione) do Rzecznika Praw Dziecka. - Mając pięć lat trafiłam do rodziny zastępczej, ale ciocia zmieniając swoje życie oddała mnie.

Rodzice Julii nadużywali alkoholu, ale sąd dawał im ciągle szansę. Cztery razy ich córka trafiała do placówek opiekuńczo-wychowawczych.

W lipcu 2016 r. jej tata zmarł na nowotwór, a trzy tygodnie potem brat odebrał sobie życie. A to były osoby, które najbardziej się nią opiekowały. Julka urodziła się jako wcześniak, ma kłopoty ze wzrokiem, cierpi na alergię.

Nie było chętnych

We wrześniu 2016 r. dziewczynka trafiła do pogotowia rodzinnego, ale ze względu na przepisy nie mogła tam dłużej zostać. Bardzo chciała znaleźć rodzinę zastępczą, ale nie było chętnych ze względu na jej wiek.

- Była u mnie przez pół roku - wspomina pani Hanna, prowadząca pogotowie. - Jest bardzo sympatyczną dziewczynką. Nie sprawiała problemów. Ma tylko trochę kłopotów z nauką.

W lutym 2017 roku po raz kolejny Julia przekroczyła progi placówki.

- Dla mnie jest to trudne, przykre i nie mogę się odnaleźć w tej sytuacji, bo najlepiej jest mi w rodzinie - wyznaje w liście do rzecznika Julia. - W placówce nikt się nie interesuje, czy ktoś mi dokucza. Gdy przebywałam w pogotowiu przez sześć miesięcy, ciocia woziła mnie na terapię grupową do poradni psychologicznej. Co tydzień miałam spotkania z psychologiem. Ciocia z pogotowia leczyła mnie w poradni okulistycznej. A w placówce nie mam pomocy.

Podczas ostatnich wakacji wzięła Julkę do siebie 80-letnia babcia i 82-letni dziadek. Na kilka dni zaprosiła ją pani Zuza, prowadząca rodzinny dom dziecka. Miała wtedy wolne miejsca. Bardzo się z Julką polubiły, ale nastolatka nie mogła tam zostać, bo nie było decyzji ośrodka pomocy rodzinie.

Pozostało jeszcze 35% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Mariola Lorenczewska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.