Dom z karencją
Komentarz redaktora Tomasza Malety
Po każdym kolejnym, niespodziewanym incydencie trawiącym ogniem stare domy (przeważnie drewniane) wszyscy święci w mieście zapewniają, że teraz zrobią wszystko, by podobne sytuacje się nie powtórzyły. Skoro jednak na niewiele to się zdaje, to być może trzeba pokusić się o niekonwencjonalne działanie. Na przykład działki, na której w niejasnych okolicznościach spłonął stary dom przez 15 lat nie będzie można sprzedać ani zabudować. Podobną karencję, choć tylko 5-letnią, zastosowano odnośnie drzew po wielkiej siekierezadzie z początków roku. Nie cofnie to dendrologicznej klęski, ale być może uchroni choć jedno drzewo przed toporem.
Podobnie może być ze starymi domami. Nie każdy taki budynek jest zabytkowy, nie każdy też oparł się zębowi czasu, bo ten jest nieubłagany. Tyle że prawo i przyzwolenie społeczne powinny zachęcać do ich rozbiórki, a nie dematerializacji przez płomienie. Bo większe barbarzyństwo w przestrzeni miasta trudno sobie wyobrazić.