Dr. Piotr Gałkin: Jeżeli lekarzom na co dzień chce się leczyć, to również chce im się podjąć trud przygotowania dawców narządów

Czytaj dalej
Fot. Anatol Chomicz
Agata Sawczenko

Dr. Piotr Gałkin: Jeżeli lekarzom na co dzień chce się leczyć, to również chce im się podjąć trud przygotowania dawców narządów

Agata Sawczenko

Dostaliśmy pocztówkę. Z podziękowaniami od pacjenta, który m.in. dzięki nam miał szansę na przeszczep. Wzbudziła w nas ogromne wzruszenie, trudne do opisania. I m.in. dlatego wiem, że personelowi naszego oddziału zawsze będzie się chciało, że dodatkowy wysiłek czy przyjście do pracy w środku nocy to nic w porównaniu z tym, że możemy uratować komuś życie - mówi dr Piotr Gałkin, specjalista anestezjologii i intensywnej terapii, specjalista medycyny ratunkowej, lekarz kierujący Oddziałem Anestezjologii i Intensywnej Terapii oraz Blokiem Operacyjnym w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym im. Jędrzeja Śniadeckiego w Białymstoku.

Zacznijmy ogólnie, od polskich lekarzy... Umiejętności mają. Sprzęt też. Więc chyba od wrażliwości lekarza zależy, czy rodzina pacjenta na przeszczep się zgodzi, czy będzie co przeszczepiać. Od wrażliwości, ale i od umiejętności rozmowy...

W Polsce nie potrzebujemy zgody rodziny. Nie ma takiego prawnego obowiązku. Każdy kto sprzeciwia się pobraniu swoich narządów po śmierci, może to wpisać do Centralnego Rejestru Sprzeciwów. Jeśli tego nie zrobi uznajemy, że jest domniemana zgoda na pobranie komórek, tkanek lub narządów tego pacjenta - oczywiście już po jego śmierci. Bo musimy sobie zdawać sprawę, że pobieranie narządów dzielimy na przypadki, gdzie dawcą jest osoba zmarła lub osoba żywa. Żywy dawca może zdecydować się oddać komuś nerkę, segment wątroby lub na przykład szpik.

Wróćmy do tej pierwszej grupy dawców. Bo przecież od takich poobieracie Państwo narządy w szpitalu wojewódzkim...

Jeśli nie ma takiej osoby wpisanej do rejestru sprzeciwów, to uznajemy, że mamy domniemaną zgodę. Ale my tę zgodę weryfikujemy również u rodziny. Rozmową. Pytamy, czy ich bliski za życia nie zastrzegał w rozmowie, że nie chce być dawcą. Ale nie oczekujemy zgody rodziny. Pytamy tylko, czy dawca potencjalny nie sprzeciwiał się temu.

Często się słyszy od lekarzy, którzy zajmują się właśnie transplantologią, że jednak bardzo zwracają uwagę na poglądy rodziny, na to, co czują bliscy dawcy.

Oczywiście. W sytuacji, gdy mamy do czynienia z tragedią, jaką jest nieuchronny koniec życia czy brak pomyślności co do rokowania czy leczenia, trudno nie uwzględniać rodziny. Rodziny, która tak naprawdę i choruje razem z pacjentem, i cierpi razem z pacjentem.

Jak to zrobić dobrze?

To jest kwestia sposobu, w jaki prowadzimy rozmowę. Zawsze zaczynamy od wytłumaczenia sytuacji. Bardzo jasnego, klarownego, popartego badaniami, naszym doświadczeniem, wynikami, konsultacjami zewnętrznymi. Po to, by rodzina nie miała wątpliwości, że to jest tylko opinia jednego lekarza. Ważne jest, by powiedzieć rodzinie, w którym miejscu jesteśmy i jaka jest sytuacja danego pacjenta, jakie są rokowania i co dalej będzie następowało. To podobne postępowanie do tego, jakie przeprowadzamy przy opisaniu protokołów, kiedy dalsze leczenie ma znamiona terapii daremnej i w obecnym świecie jest uważane jako błąd w sztuce lekarskiej. Wtedy również po poinformowaniu rodziny musimy podjąć odpowiednie kroki, które społecznie często są uznawane jako dosyć dramatyczne, wymagające dużego zastanowienia się. W sytuacji, gdy wiemy, że dalsze leczenie nie przyniesie oczekiwanych skutków i wysuwamy podejrzenie, że u pacjenta nastąpiła już śmierć mózgowa, jeszcze przed jej orzeczeniem staramy się poinformować o wszystkim jego najbliższych. Dopiero potem możemy przeprowadzić u niego cały protokół badań, testów, wszystkich prób, które doprowadzą do tego, że mimo że na monitorach widoczne są zapisy akcji serca, porusza się klatka piersiowa dzięki wentylacji przez respirator, utrzymujemy prawidłową ciepłotę , czyli sztucznie są podtrzymywane funkcje życiowe, że - mimo tych wszystkich oznak - komisja uzna pacjenta za zmarłego.

Pozostało jeszcze 78% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Agata Sawczenko

W "Kurierze Porannym" i "Gazecie Współczesnej" zajmuję się przede wszystkim szeroko pojętą ochroną zdrowia. Chętnie podejmuję też tematy społeczne i piszę o ciekawych ludziach.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.