Droszków: Psy terroryzują naszą wieś

Czytaj dalej
Fot. Mariusz Kapała GL
Anna Chreptowicz

Droszków: Psy terroryzują naszą wieś

Anna Chreptowicz

Mieszkańcy Droszkowa mają już dosyć walki z nieodpowiedzialnymi właścicielami psów, które ostatnio zagryzły sarnę na terenie wsi. I proszą wójta o pomoc.

- Wałęsający się po wsi pies ostatnio zagryzł sarnę. To już kolejny przypadek, gdy zwierzęta beztroskich i bezmyślnych właścicieli wyrządzają komuś krzywdę! - oburzają się mieszkańcy Droszkowa i zaczynają się bać o własne bezpieczeństwo. Okazuje się bowiem, że pies zagryzł dziką zwierzynę na cudzej posesji.

- Psy biegają swobodnie, bez żadnej opieki. A na wiosnę to w takie watahy się zbierają, aż strach po wsi chodzić - mówi pani Halina, która sama trzyma na podwórku niewielkiego psa. Jednak jej pupil nigdy nie uciekł na wieś.

Problem z psami zaczął się już jesienią zeszłego roku

Pan Michał przez jednego z takich psów został pogryziony wiele lat temu. Jednak do dzisiaj został mu strach przed psami. - Psy wałęsały się po wsi od kiedy pamiętam. Każda próba likwidacji problemu kończyła się fiaskiem, niektórzy w ogóle bali się cokolwiek powiedzieć na ten temat, by nie wyjść na donosiciela... - mówi.

Zagryziona zwierzyna leśna to nie pierwszy tego typu przypadek we wsi. Jak mówi Dariusz Tarnas, sołtys Droszkowa, problem z psami zaczął się już jesienią zeszłego roku. - Wtedy u wylotu ul. Zielonogórskiej znaleźliśmy zagryzioną sarenkę. Jeszcze żyła, ale niestety nie udało się jej uratować. Później była ul. Leśna, drugi koniec wsi, ta sama historia - opowiada sołtys.

Sam nieraz już apelował do właścicieli większych psów o to, by pilnowali swoich pupili. Niestety, jego apele nie przynosiły żadnego skutku.

- Też mam psa, ale nigdy nie puszczam go luzem... - mówi Dariusz Tarnas i apeluje do właścicieli psów, by ich pilnowali.
Mariusz Kapała GL - Też mam psa, ale nigdy nie puszczam go luzem... - mówi Dariusz Tarnas i apeluje do właścicieli psów, by ich pilnowali.

- Kilkoro z nich dostało nawet 500-złotowy mandat. Na chwilę pomogło, ale problem wrócił. Utrudnieniem jest też to, że nasz dzielnicowy, Wojciech Kołpaczek, obsługuje bardzo rozległy teren. I często mimo naszego kontaktu, jego reakcja jest opóźniona.
Sołtysowi udało się jednak spotkać z dzielnicowym we wtorek, 2 lutego. Uzgodnili, że odwiedzą wszystkich mieszkańców, którzy nagminnie wypuszczają luzem swoje czworonogi. Jeśli ostrzeżenia nie pomogą, znów posypią się wysokie mandaty. A co, jeśli właściciele nie przestraszą się nawet mandatów?

Z tym pytaniem zwróciliśmy się do Roberta Sidoruka, wójta gminy Zabór, któremu sprawa niebezpiecznych psów biegających po Droszkowie jest znana nie od dziś. - Jeżeli mimo upomnień i mandatów ta sytuacja będzie powtarzała się nadal, wynajmiemy zewnętrzną firmę, która zacznie wyłapywać takie psy - mówi.- A kosztem całej akcji zostaną obciążeni mieszkańcy. Jeśli ma być to jedyne rozwiązanie, nie będę się wahał i je zastosuję. Nie mogę bowiem dopuścić do sytuacji, w której mieszkańcy boją się o bezpieczeństwo swoje i swoich dzieci.

Wójt Sidoruk poinformował nas również, że podobna sytuacja miała już kiedyś miejsce także w sąsiednim Milsku. Jednak tam wystarczyły mandaty, by mieszkańcy zaczęli bardziej opiekować się własnymi czworonogami.

Anna Chreptowicz

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.