Tomasz Maleta

Dwie rocznice. Masowej wywózki obywateli polskich do ZSRR oraz konferencji w Jałcie

Dwie rocznice. Masowej wywózki obywateli polskich do ZSRR oraz konferencji w Jałcie Fot. Marcin Jakowiak/UM Białystok
Tomasz Maleta

W sobotę mija 78. rocznica pierwszej masowej wywózki obywateli polskich do ZSRR. Komentarz Tomasza Malety, redaktora "Kuriera Porannego"

Sybir. Nie ma innego słowa, które bardziej odcisnęłoby piętno na losach Polaków w ciągu ostatnich dwóch wiekach. Albowiem bez względu na to, czy na chorągwi Kremla powiewało dwugłowe ptaszysko czy krasnaja zwiezda z sierpem i młotem, to Polacy byli traktowani jako ci, którzy najbardziej godzili w spokój owego gasudarstwa. Jak Karol Levittoux, student, którego nie złamało śledztwo i sam spłonął w kazamatach warszawskiej cytadeli. Jak Ignacy Hryniewiecki, absolwent białostockiego gimnazjum, który dokonał zamachu na cara Aleksandra III. Albo oficerowie zamordowani w Katyniu.

Dla Polaków Sybir przez dziesiątki lat politycznie utożsamiany był z brakiem suwerenności i wolności narodu. W wymiarze ludzkim - jako zsyłka. W sobotę mija 78. rocznica pierwszej masowej wywózki obywateli polskich do ZSRR. W bydlęcych wagonach i i przy trzaskającym mrozie Sowieci deportowali na Syberię i do Kazachstanu tysiące polskich obywateli. I to tylko jednej nocy. Później były jeszcze trzy takie wywózki.

Powinnością współczesnych jest pamiętać o tym i dawać świadectwo prawdzie. Z tego samego poczucia obowiązku, który każe Żydom przyjeżdżać na Marsz Żywych do Auschwitz. Bo gdy ci nieliczni, którym udało się uniknąć zagłady opłakiwali jej ofiary, a na Zachodzie świat wolny święcił triumfy, to na Wschód jechały transporty ludzi, były obozy żywej śmierci. I tak rozumieć trzeba - jak śpiewał Jacek Kaczmarski - Jałtę. W niedzielę kolejna rocznica tej zdradzieckiej ugody, po której win Zachodu nie odkupi żadna logika dziejów.

Tomasz Maleta

Zainteresowania: Region, samorząd, niepokorne spojrzenie na świat najbliższy i ten całkiem odległy. Obserwator białostockiej, podlaskiej, krajowej i międzynarodowej sceny politycznej chodzący z boku od głównego nurtu niezależnie od tego, kto w nim mąci co jakiś czas. Sympatyk białostockiej Kopyści i innych dźwięków, także z innej szerokości geograficznej. A także otuliny Puszczy Augustowskiej od Wigier do Serw. Z każdym rokiem bliżej emerytury, choć i tak jawi się odległa. Pod warunkiem, że się jej doczeka.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.