Element boski, diabeł i zupa nic, czyli jak oceniamy prezydenta

Czytaj dalej
Marek Twaróg

Element boski, diabeł i zupa nic, czyli jak oceniamy prezydenta

Marek Twaróg

Ocenę roku prezydentury Andrzeja Dudy w największym stopniu zakłóca jedna ludzka słabostka: miłość. Do tego jeszcze dochodzi źle zdiagnozowany punkt odniesienia w postaci Bronisława Komorowskiego i nieszczęście gotowe.

Nie można spojrzeć na prezydenta RP jak na polityka, który ma nam służyć, pracować dla nas, który wynajęty przez nas ma realizować najlepszą dla kraju politykę. Którego mamy obowiązek oceniać i od niego wymagać. Nie można, bo natychmiast zostajesz lewakiem i platfusem. Pierwiastek boski w polityce - znaczy w postrzeganiu polityków przez wyborców - to nic nowego, jednak w odniesieniu do aktualnej pary prezydenckiej waży on jakby więcej niż kiedyś. Najwięksi apologeci prezydenta, zwarci i spięci niczym koty przed walką, gotowi się rzucić do gardła każdemu, kto dostrzeże rysę na gładkim wizerunku głowy państwa. Pal licho, jeśli boskość prezydenta poczuli zwykli wyborcy - wszak takie metafizyczne uczucia można lokować zarówno w politykach, jak i gwiazdach sportu czy estrady. Rozgrzesza im się wtedy (tym idolom) wszystko, widzi jedynie zalety i jasność bijącą z mądrych oczu. Gorzej, gdy w amorach utoną także dziennikarze i zamiast kontrolować władzę, kadzą jej na potęgę.

Mieszkanie za czytanie

Czytanie recenzji w rocznicę prezydentury jest więc dość trudne. Z jednej strony dzikość serca i poryw miłości. Z drugiej natomiast jeszcze śmieszniej. Krytycy zacierają ręce, bo Andrzej Duda stał się łatwym do upolowania diabłem i szatanem, raz bezwolną marionetką, innym razem przebiegłym cynikiem, symbolem zła wszelkiego zaklętego w szacowną dziedzinę nazwaną przez Arystotelesa polityką. Duda nie potrafi się bronić, dostaje więc i za Kaczyńskiego, i za premier Szydło, i za każdą decyzję swoich kolegów z partii, a nawet za głupkowatych posłów pokazujących w Sejmie środkowy palec.

Do tego ten punkt odniesienia. Nawet jeśli trudno znaleźć w pierwszym roku prezydentury jakieś wyraźne plusy, to przecież zawsze można porównać go do Bronisława Komorowskiego i skakania po fotelu w japońskim parlamencie. Komorowski i Komorowski! Czy można prosić o podniesienie poprzeczki? Bo jakoś nie ma porównań do Gaucka czy Mattarelli, nie, najważniejsze to porównać Dudę do Komorowskiego. A przypadłość to niestety zarówno miłośników prezydenta z Krakowa, jak i jego przeciwników. Nie widzą oni, że prowincjonalizują w ten sposób ten najważniejszy w Polsce urząd, a pośrednio też nas wszystkich.

I tylko z rzadka kto widzi, że w gruncie rzeczy to był taki rok polityki nic. Niczym zupa nic, jakieś tam składniki ma, jednak niewiele. Krótko mówiąc, same te ingrediencje nic nie znaczą, ale jak się je zmiesza i podgotuje, to da się tę zupkę jakoś wysiorbać. Prezydent Duda tak właśnie działa na razie. Tu nie podpisze, tam podpisze. Uśmiech, zdjęcie, ładny gest, lecz potem jakaś głupotka na Twitterze. Ustawa o frankowiczach niby jest, lecz jakby jej nie było, bo beznadziejna. Obniżenie wieku emerytalnego jest, lecz czeka, więc go nie ma. Zależny od swych promotorów, na razie wycofany. Tu nie ma zbyt wiele polityki. Raczej zupa nic, którą da się zjeść.

TWITTER: @MAREKTWAROG

Marek Twaróg

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.