Im wirus niestraszny. Są biznesy, które zyskują na pandemii koronawirusa

Czytaj dalej
Fot. Andrzej Banaś
Sławomir Bobbe

Im wirus niestraszny. Są biznesy, które zyskują na pandemii koronawirusa

Sławomir Bobbe

Powiedzieć, że niektóre branże przywitały wirusa jak przyjaciela byłoby nietaktem. Są jednak takie firmy i sektory, którym kryzys niewątpliwie sprzyja - rosną obroty i zyski, a wraz z nimi zatrudnienie.

- Pośrednicy, którzy mają wgląd do ofert widzą, że ciągle poszukiwane są opiekunki, zwłaszcza jako kadra domów pomocy społecznej. Jaka jest sytuacja w DPS w całej Polsce każdy widzi, można więc założyć, że oferty zatrudnienia jeszcze długo będą aktualne. Jest też sporo ofert pracy w handlu, zwłaszcza w największych dyskontach, które szukają m. in. kasjerów - mówi Tomasz Zawiszewski, dyrektor PUP w Bydgoszczy.

Liczną grupą pracowników, którzy są poszukiwaniu na rynku są kurierzy. Ci od czasu wybuchu pandemii na brak pracy narzekać nie mogą. Wszystkie podmioty, które tylko mogły i były do tego przygotowane, postawiły na sprzedaż przez internet. Ktoś jednak towar dowieźć do klienta musi. Stąd lawinowy wzrost zleceń dla kurierów, ale również więcej pracy dla listonoszy i osób, które zasilają w przesyłki paczkomaty.

Potwierdza to Marcin A. Dobkowski z Bydgoszczy, współwłaściciel Księgarni MadBooks.pl i Grupy Wydawniczej Morgana. - Potężny wzrost zamówień odnotowały księgarnie internetowe w momencie zamknięcia stacjonarnych salonów Empik. Można zaryzykować twierdzenie, że ludzie bardziej boją się ryzyka zakażenia wirusem niż ryzyka zakupów w sieci. Zyskały serwisy, które oferują dostęp do e-booków i audiobooków w ramach subskrypcji, na przykład Storytel czy Legimi.

Zdaniem Izby Gospodarki Elektronicznej czeka nas stały wzrost sprzedaży, w naszym kraju zamówienia przez internet ciągle nie są tak popularne jak w krajach zachodnich.

Wąskie gardła dla rosnącego biznesu

- Wzrost nie będzie jednak dotyczył wszystkich, czeka nas sporo konsolidacji. Małe firmy, a warto przypomnieć, że branża e-commerce działa na niskich marżach, mogą nie wytrzymać na rynku, a ten będzie przejmowany przez duże podmioty. Bo choć cały sektor rośnie, to mamy kilka wąskich gardeł z którymi łatwiej poradzą sobie najwięksi - uważa Marcin A. Dobkowski. Przede wszystkim doszliśmy do ściany w kwestii obsługi kurierskiej dostaw – firmy nie są powoli w stanie realizować większej liczby dostaw, w związku z sytuacją mają też swoje obostrzenia, niektóre nie dostarczają na przykład towaru „pod drzwi”, by nie spotykać się bezpośrednio z klientem. Niektóre sklepy internetowe podkreślają, że zostały przerwane łańcuchy ich dostaw. Pozostaje problem magazynowania - jeden wykryty przypadek wirusa może zamknąć na dwa tygodnie cały magazyn, dlatego duże podmioty robią spore przerwy między zmianami – gdyby okazało się, że ktoś jest chory odpadnie tylko jedna trzecia załogi, a nie cała.

Lubimy pograć i pooglądać

W raporcie Revolut Money report czytamy o branżach i firmach, które najbardziej zyskały na epidemii (raport powstał na podstawie analizy transakcji właścicieli kart, które w Polsce ma około miliona użytkowników).

Serwisy oferujące dostęp do gier takie jak Steam Games, Playstation czy Nintendo zanotowały największe skoki miesiąc do miesiąca. Zyskały także TVN (player.pl), Spotify, Netlfix czy HBO. Serwis Allegro w marcu odnotował skok liczby transakcji przekraczający 40 procent, popularny w Polsce, należący do koncernu Alibaba serwis Aliexpress – ponad 12 procent.

Zyskują również apteki realizujące zamówienia przez Internet. Sieć Dbam o Zdrowie w marcu zwiększyła obroty o 34 procent.

Jedzenie z dostawa do domu

Pozostający w domach muszą coś jeść, wygodnie jest więc zamówić coś „na mieście”. I ktoś ten dowóz musi zrealizować. Tu przydatne są aplikacje pozwalające na zamówienie dostaw prosto do domu – na kryzysie rosną takie serwisy jak Uber Eats, Wolt, Glovo, które umożliwiają firmom gastronomicznym, które nie oferują dowozu sprzedaż z dostawą do domu.

- Liczba ofert pracy dramatycznie spadła. Dość powiedzieć, że zwykle miesięcznie było ich między 1000 a 2000. Teraz od początku kwietnia było ich 47, z tego niektóre dotyczyły ofert dla cudzoziemców – zauważa Tomasz Zawiszewski, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Bydgoszczy. - Z drugiej strony nie mamy ciągle wielkiej fali nowych bezrobotnych. Natomiast kwiecień w statystykach będzie wyglądał źle z uwagi nie na to, że bezrobotnych gwałtownie przybywa tylko właśnie dlatego, że nie ma nowych ofert pracy.

Sławomir Bobbe

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.