Iwona Wrońska, konsul honorowy Estonii w Białymstoku: Estończycy przytulają drzewa. Wierzą w moc przyrody

Czytaj dalej
Fot. Wojciech Wojtkielewicz
Agata Sawczenko

Iwona Wrońska, konsul honorowy Estonii w Białymstoku: Estończycy przytulają drzewa. Wierzą w moc przyrody

Agata Sawczenko

Estończycy znają Polaków bardziej niż my Estończyków – mówi dr Iwona Wrońska, konsul honorowy Estonii w Białymstoku. – Doskonale znają naszą historię, ponieważ nasza historia jest tak naprawdę początkiem ich historii. Bardzo dużą uwagę przywiązują do polskich symboli

Nie będę pytała, czy lubi pani Estonię, bo to wydaje się oczywiste. Za to interesuje mnie bardzo, za co pani tę Estonię lubi.

Estonia – przede wszystkim – jest krajem bardzo pięknym, zwłaszcza pod względem natury – natury oczywiście przyrodniczej, ale i tej ludzkiej. Estończycy są bardzo ciepłym narodem, narodem, który ma bardzo podobną historię do Polski. W tym zakresie łączy nas bardzo wiele – jesteśmy przecież, jakby nie było, państwami bloku wschodniego. Ale Estonię chyba najbardziej kocham za przepiękną przyrodę i taką specyficzną pracowitość i poukładanie Estończyków. Oni są bardzo skandynawscy, bardzo nowocześni i wydaje mi się, że mają zupełnie inną mentalność niż my, Polacy. Odznaczamy się w zupełnie innym wymiarze.

Wspomniała pani, że Estonia jest państwem nowoczesnym.

I to bardzo! I bardzo skutecznie tę swoją nowoczesność promuje i sprzedaje na zewnątrz. W kontekście nowych technologii, szczególnie tych informatycznych, to piąte na świecie najbardziej zinformatyzowane państwo, jeśli chodzi o administrację publiczną: e-Estonia czy e-administracja obejmuje już ponad 95 proc. kwestii wszelkich usług publicznych. Dla porównania, gdy my kilka lat temu dopiero wchodziliśmy w e-recepty, to Estończycy praktykowali to rozwiązanie już lat kilkanaście. Widać u nich na każdym kroku to ich wyprzedzenie technologiczne. Wynika ono z tego, że oni wchodząc – tak jak zresztą my – w 1989 roku na nową drogę w kontekście demokracji, ale i zupełnie innej gospodarki, postawili właśnie na tę nowoczesność, na nowe technologie. Dziś Estończycy wręcz słyną z takiego powiedzenia: Nas nie stać jest na bylejakość i na byle co. I chyba właśnie dlatego tak bardzo mocno postawili na rozwój e-technologii.

Technologia i piękne krajobrazy. Świetne połączenie!

No właśnie Estonię kocham też za podejście do przyrody. Estończycy to ludzie, którzy funkcjonują wspólnie z przyrodą i właściwie prawie każdy ma na co dzień bezpośredni dostęp do lasu albo przynajmniej gdzieś tam weekendowo ma taką możliwość i chętnie z tego korzysta. Estończycy przytulają drzewa. Wierzą w moc przyrody i w jej dobrą energię – do tego stopnia, że podchodzą do przyrody bardzo osobowo. Na przykład drzew nie traktują jako obiektu przyrodniczego, ale rozmawiają z tą przyrodą, ekscytują się nią i próbują czerpać z niej jak najwięcej dobrego. Są zresztą bardzo ekologiczni. Mocno zwracają uwagę na ekologię. Wydaje mi się, że w tym kontekście przegonili nawet mentalność zachodnią, która przecież zawsze jest stawiana jako wzór takiej mentalności ekologicznej. Widać to w ich produkcji, widać to w ich zachowaniach, ale też w bardzo ciekawych rozwiązaniach publicznych. W dużych miastach jest tam na przykład bezpłatna komunikacja miejska, żeby ograniczać ruch samochodowy. Pamiętam, że moja pierwsza wizyta w stolicy Estonii – Tallinie była zaskoczeniem. Wyszłam rano, około godziny 9, a w centrum miasta nie było prawie samochodów... Zastanawiałam się więc, czy jest jakieś święto albo czy coś się stało. Okazało się, że ten niewielki ruch wynika z tego, że w Tallinie mają publiczną bezpłatną komunikację. To bardzo ekologiczne i odpowiedzialne podejście.

No właśnie chciałam panią prosić, by opowiedziała pani o pierwszej wizycie w Estonii.

Pierwszy raz do Estonii pojechałam w 2014 czy 2015 roku.

Czyli właściwie całkiem niedawno.

Tak, wyjazd był związany z moją pracą naukową, ponieważ pracuję na Wydziale Prawa Uniwersytetu w Białymstoku, w Katedrze Prawa Międzynarodowego. Ale już wtedy, od razu, zafascynowałam się Estonią – jak ja to mówię: psychicznie. Co prawda byłam tam zimą, natomiast pierwszy raz widziałam tak piękne dzikie plaże, na które wchodzi las, na których były przepiękne, zamrożone fale z piaskiem, które wyglądały wręcz jak z „Gwiezdnych Wojen”. Samo miasto Tallin zrobiło wtedy na mnie ogromne wrażenie, ale przede wszystkim ludzie, którzy w nim mieszkają. Estończycy są bardzo gościnni, chociaż w sposobie bycia nieco specyficzni, bo powściągliwi. Ale trzeba ich poznać, żeby wiedzieć, że tacy po prostu są. I że ta ich powściągliwość naprawdę jest cechą pozytywną, a nie ujemną. Bo gdy kogoś poznajemy, to oczekujemy, że będzie bardzo otwarty, nad wyraz serdeczny, a Estończycy faktycznie są serdeczni, ale na początku powściągliwi właśnie. Taka jest ich skandynawska natura.

Potem częściej jeździła pani do Estonii.

Tak, ale już turystycznie. No a potem pewne zbiegi okoliczności spowodowały, że dostałam propozycję zostania konsulem honorowym Estonii w Białymstoku.

I zgodziła się pani. Dlaczego?

Propozycja piastowania funkcji konsula honorowego wyszła z Ambasady Estonii w Polsce. A ja będąc radcą prawnym, miałam – co wynikało z moich zainteresowań – kontakt ze Stowarzyszeniem Estońskim w Polsce. Propozycja z ambasady pojawiła się z tego względu, że województwo podlaskie jest specyficzne w kontekście obsługi Estończyków, którzy tu przebywają, ponieważ to województwo bardzo tranzytowe. Wszyscy Estończycy, którzy poruszają się drogą lądową do Europy – lub z tej Europy wracają – przez Podlasie przejeżdżają chcąc nie chcąc. Dlatego rzeczywiście potrzeba dodatkowej ochrony prawnej dla Estończyków stricte konsularnej i ambasada to zauważała. A mając na uwadze moje kwestie i naukowe, i związane z prawem, to pojawiła się moja kandydatura. Zgodziłam się na tę propozycję może też trochę ze względu na to, że w ramach pracy na uczelni zajmuję się prawem międzynarodowym i europejskim, więc kwestie dyplomatyczne, konsularne, relacji międzynarodowych są właściwie elementem mojej codziennej pracy naukowej i dydaktycznej. Obejmując więc funkcję konsula doskonale wiedziałam, jak działa ten urząd, na jakich zasadach prawnych się opiera w kontekście prawa polskiego i prawa międzynarodowego, więc nie miałam żadnych obaw, czy sobie poradzę.

Gdy zostawała pani konsulem, to zapowiadała pani również, że będzie dbać o współpracę między naszymi krajami. Współpracę naukową, gospodarczą, kulturalną. Udało się?

Z każdego pułapu konkretne działania zostały podjęte. W kontekście naukowym – nasz uniwersytet prowadzi stałą wymianę ze stroną estońską, więc tu kontekst współpracy realizowany jest od lat, wymiany Erasmus i studentów, i pracowników z powodzeniem funkcjonują. Zostały podjęte swego czasu rozmowy z Uniwersytetem Medycznym na temat różnych badań naukowych. Wizytowana przez Estończyków była też – w kontekście wzajemnych relacji – Politechnika Białostocka i takie ośrodki jak Park Naukowo-Technologiczny. Kontekst kulturalny do pandemii był może bardziej efektywny. Były i wystawy artystów estońskich, i festiwal filmów estońskich, i – z takich ciekawych rzeczy – wystawa rękawiczek estońskich, bo Estończycy – z racji klimatu – do tej części garderoby przywiązują bardzo dużą uwagę. Teraz znów planujemy kolejne wydarzenia, a mianowicie zorganizowanie jakiegoś większego festiwalu sztuki, który mógłby obejmować zaprezentowanie stricte narodowych osiągnięć muzycznych, artystycznych czy filmowych. Ale na razie te plany są w fazie projektu, więc nic więcej nie powiem, bo nie chciałabym zapeszać. W kontekście kulturowym podejmowane też były ciekawe działania dotyczące szkół. Organizowaliśmy w szkołach spotkania dotyczące Estonii, jej kultury, świąt, obyczajowości.

A działania gospodarcze?

No właśnie chyba najtrudniejsze są te konteksty gospodarcze. Współpraca gospodarcza jest punktowana – można powiedzieć – statystycznie. Tu liczy się, ile przyjechało podmiotów do Polski, czy też ile podmiotów wyjechało z naszego województwa. Oczywiście, ta działalność również jest podejmowana i jest nią zainteresowanych wiele podmiotów gospodarczych. Estonia była też prezentowana na różnych regionalnych imprezach gospodarczych. Ale nie mam wątpliwości – nawiązanie dobrych stosunków gospodarczych wymaga czasu. Zwłaszcza teraz, po dobie pandemii, warunki są nieco utrudnione.

A co poradziłaby pani osobom, które tak po prostu, prywatnie chcą poznać Estonię? To kraj na długi urlop? Czy lepiej ograniczyć tam wizytę do weekendu czy kilku dni?

Wszystko zależy od tego, kto co lubi i jaką formę wypoczynku czy zwiedzania preferuje. Estonia może zająć trzy dni – tak jak zresztą każde państwo, gdy zwiedzającym zależy na tzw. zaliczaniu miast i zabytków. Natomiast jeśli chce się zobaczyć więcej atrakcji, to urlop tygodniowy może być za krótki. W Estonii naprawdę jest wiele ciekawych miejsc. Na samą stolicę, Tallin, warto poświęcić dwa-trzy dni, a każde kolejne większe miasto to kolejny dzień. Poza tym Estonia ma ponad półtora tysiąca wysp. Jeśli się chce zobaczyć chociaż te dwie, trzy, cztery najważniejsze, najpiękniejsze, to mijają kolejne dni. A są jeszcze przecież parki narodowe, parki krajobrazowe, mnóstwo tras rowerowych i spacerowych, miejsc biwakowych – każdy znajdzie tam to, co lubi. Więc z sezonie letnim spokojnie można spędzić tam około dwóch tygodni. I nie warto zrezygnować z kilku dni całkowitego wypoczynku na pięknych, dzikich, estońskich plażach. Ja oczywiście wiem, że u nas też są plaże. Ale naprawdę, te nad estońskim Bałtykiem są zupełnie inne. Dlatego ja za każdym razem, jak tylko jestem w Estonii, nawet jak nie mam zaplanowanego takiego typowego wypoczynku gdzieś nad morzem, to zawsze staram się choć na kilka godzin przyjechać na którąś piękną plażę i popatrzeć na niesamowity, wchodzący niemal w plażę las.

Estończycy lubią Polaków?

Zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że Estończycy znają nas bardziej niż my Estończyków. Wynika to z tego, że Polska dla Estonii jest jednym z ważniejszych partnerów współpracy międzynarodowej pod względem politycznym, gospodarczym, myślę też, że i społecznym. Estończycy doskonale znają naszą historię, ponieważ nasza historia jest tak naprawdę początkiem ich historii. Bardzo dużą uwagę przywiązują do polskich symboli, do historii, która u nich się z Polską wiąże. A takich momentów, chociażby z czasów drugiej wojny światowej, naprawdę jest sporo. Estonia była też jednym z przystanków podczas wywózek na Sybir. Estończycy bardzo dopytują o to nasze Muzeum Sybiru i często – gdy są w Białymstoku – je odwiedzają. Także tak – Estończycy bardzo lubią Polaków, lubią ich przyjmować i chętnie pomagają, gdy jest taka potrzeba.

Agata Sawczenko

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.