Kamila Januć-Mazurek: Zrób tak, by nie było cię dla świata
O tym, jak dobrze spędzić czas z dziećmi, mówi Kamila Januć-Mazurek, pedagożka.
Podobno co roku 70 proc. białostockich dzieci zwykle spędza ferie w domu. Są poszkodowane?
Kamila Januć-Mazurek, pedagożka: A to zależy, jak na to popatrzeć...
A jak Pani na to patrzy?
Jako mama córki, która przynajmniej część ferii spędza w domu i nie wyjeżdża na żadne zorganizowane zimowe wyjazdy, tylko ewentualnie rodzinne, patrzę na to dwojako. Z jednej strony - jeżeli jest taka możliwość, że na czas ferii którykolwiek z rodziców ma szanse pobyć z dzieckiem - to może przybrać to fajny wymiar. Jeżeli dziecko pozostaje samo w domu - już jest troszeczkę gorzej... Na pewno te dzieci, które poza siedzeniem w domu nie mają żadnych alternatyw, są poszkodowane, ponieważ przez dwa tygodnie w zasadzie poza niechodzeniem do szkoły - nic nie zmienia się w ich życiu. A ferie przecież są generalnie po to, żeby odpocząć i coś robić inaczej niż zwykle.
No właśnie - ferie zwłaszcza dla rodziców uczniów młodszych klas - to dość ciężki czas. Nie zawsze jest po prostu co z tym dzieckiem zrobić. Same nie zostaną w domu, nie zawsze jest babcia, która się nimi może zająć. Jak Pani radzi: zapisywać je wtedy na półzimowiska? Brać ze sobą do pracy?
W dzisiejszych czasach półkolonie to bardzo fajne rozwiązanie. Pytanie tylko, czy na te półkolonie są pieniądze? No, nie zawsze. Ale doświadczenie mi mówi, że i tak wtedy możliwości są różne. Jeśli dziecko ma w miarę zgraną grupę kolegów czy koleżanek ze szkoły i jeśli rodzice się znają - to rodzice wymieniają się opieką nad dziećmi. Jeden bierze urlop na kilka dni, potem drugi, trzeci. I w ten sposób sobie radzą. I znam takie przypadki, że dzieci mają rozrywkę, kursując od domu do domu kolegów. Nie jest to zbyt częste rozwiązanie, chociaż tak naprawdę jest najbardziej dostępne. I nie wymaga dużych nakładów finansowych.
Bardzo fajną możliwość dają też różne białostockie galerie czy muzea.
Czasami jednak możemy sobie wziąć tydzień czy nawet dwa tygodnie urlopu. No ale nie zawsze w tym czasie możemy sobie pozwolić na wyjazd gdzieś dalej. Ale mi się wydaje, że samo siedzenie z dzieckiem w domu też może być fajne...
Oczywiście. Ale pod warunkiem, że nie zakładamy, że czas feryjny to nie jest czas, kiedy chcemy zrobić porządki, nadrobimy zajęcia zawodowe w domu czy zrobimy remont. Najlepiej byłoby w sumie wyjść wtedy w domu. Podoba mi się, jak rozwiązuje to moja koleżanka, która zrobiła ze swoimi dzieciakami akcję: poznajemy nasze miasto. I byli w takich miejscach, do których wczesnej nawet do głowy im nie przyszło, żeby się wybrać. Więc wychodzimy z domu! Tym bardziej, że w czasie ferii często bilety do galerii, kin są zniżkowe. Poza tym, jeśli mamy sanki albo łyżwy - to wykorzystajmy to! Albo idźmy na Dojlidy - tam są trasy do nart biegowych. Albo do parku - ulepmy wspólnie bałwana. Pogoda przecież sprzyja.
Ale granie w planszówki czy siedzenie pod kocem i wspólne czytanie książek albo nawet oglądanie filmów - też jest fajne. I czasem potrzebne...
Ja ostatnio uskuteczniałam właśnie taki sposób spędzania weekendu. Siedziałyśmy z córką pod kocem dwa dni: ona była przeziębiona, a ja jej towarzyszyłam. Obejrzałyśmy całą serię Harrego Pottera. I przeczytałyśmy masę artykułów. I czytałyśmy sobie nawzajem książki, śmiejąc się przy tym do rozpuku i jedząc. Całe życie kręciło się nam wokół kanapy. No ale nie da się przesiedzieć tak dwóch tygodni!
To ważne czas dla dziecka, prawda?
To często jedyny czas w roku, kiedy dziecko może z rodzicem naprawdę pobyć. Tylko pytanie, jakie nastawienie do tego czasu mają rodzice. Jeśli uważają, że to jest krzyż pański, kamień u nogi, sznur na szyi i różne tego typu odczucia mają negatywne, trudno im będzie włączyć się do aktywności dziecka i być w niej w 100 proc. Bez takiego odskakiwania: sprawdzę mejla, wejdę na Facebooka, popatrzę, co słychać w świecie - w świecie, w którym akurat mnie nie ma, bo spędzam czas z dzieckiem. Także jeśli rodzic ma pozytywne nastawienie i się rodzicowi chce, jest w stanie do wielu rzeczy dziecko zachęcić - tym bardziej, że dziecko nie mając rodzica na co dzień w wystarczającym wymiarze - zwykle daje się wkręcić w różne aktywności. A rodzic może dać się wkręcić w aktywności dziecka. Przecież można nawet wspólnie budować Maincrafta - jeżeli to jest ulubiona forma spędzania wolnego czasu dziecka - to chętnie ono zaprosi rodzica do takiej aktywności.