Konstantin Vassilijev: Trzeba docenić to, co udało się zrobić

Czytaj dalej
Fot. Anatol Chomicz
Tomasz Dworzańczyk

Konstantin Vassilijev: Trzeba docenić to, co udało się zrobić

Tomasz Dworzańczyk

Pomocnik żółto-czerwonych Konstantin Vassiljev żałuje, że nie udało się wywalczyć mistrzostwa Polski, ale z drugiego miejsca też się cieszy.

Emocje po meczu z Lechem powoli opadają. Tak na chłodno, jak oceniasz drugie miejsce? To sukces, czy jednak czujesz niedosyt?

Konstantin Vassiljev (pomocnik Jagiellonii): Wicemistrzostwo Polski jednak bardziej traktuję jak sukces niż porażkę. Zasłużyliśmy na ten medal, a przecież różnie mogło to się skończyć. Pamiętajmy, że przez większość meczu przegrywaliśmy i byliśmy na czwartym miejscu. Chcieliśmy wygrać, w końcówce już bardzo mocno ryzykowaliśmy, przez co naraziliśmy się na niebezpieczną kontrę. To Lech miał w ostatnich minutach stały fragment, po którym mógł strzelić gola na 3:2. Wtedy zostalibyśmy z niczym. Dlatego mimo wszystko, przeważają u mnie pozytywne emocje.

Wierzyłeś, że uda się strzelić w końcówce tego trzeciego, upragnionego gola?

Tak i myślę, że wszyscy do końca wierzyliśmy w to, że przechylimy szalę na swoją korzyść. Psychicznie to my mieliśmy większy komfort, bo wróciliśmy ze stanu 0:2, na 2:2 i byliśmy w gazie. Do tego graliśmy z przewagą jednego zawodnika i rywale już bardzo się cofnęli. Ten zwycięski gol jak najbardziej mógł się zdarzyć. Ale tak jak mówiłem, trzeba docenić to, co udało się zrobić. Wiadomo, że trudno cieszyć się z tego, że tytuł przeszedł koło nosa, jednak w mojej opinii lepsze drugie miejsce niż czwarte.

Przychodząc do Jagiellonii przeszło Ci przez myśl, że zdobędziesz z nią medal mistrzostw Polski?

Na pewno tak. Przychodziłem do Białegostoku dwa lata temu, kiedy zespół zajął trzecie miejsce i był przecież w ścisłej czołówce. Potem wiadomo, skład trochę się zmienił i trener musiał to wszystko poukładać na nowo - walczyliśmy o utrzymanie się. Teraz jednak nie mam wątpliwości, że dobrze się stało, że tu trafiłem.

Masz za sobą rewelacyjny sezon, w którym wykręciłeś niewiarygodne liczby - 13 goli i tyle samo asyst. Ten licznik jednak się w pewnym momencie zatrzymał.

Tak, nie ma co ukrywać, kontuzja, której nabawiłem się w końcówce rundy zasadniczej wybiła mnie z rytmu i później było trochę gorzej. Ogólnie jednak oceniam ten sezon w swoim wykonaniu na plus. Przez 10-11 miesięcy forma była stabilna i utrzymywała się na w miarę wysokim poziomie.

Wspomniałeś o przebytej kontuzji. Widać było, że nawet w ostatnim meczu z Lechem chroniłeś mięsień specjalną taśmą. Czyli dyskomfort był do końca?

Na pewno pierwsze mecze po kontuzji były jeszcze takie zachowawcze, ale z każdym spotkaniem szło ku lepszemu i po urazie nie ma już śladu. Liczb nie udało się poprawić, ale piłka nożna to jest sport zespołowy i liczy się wynik drużyny, a nie jednego zawodnika.

Z końcem miesiąca wygasa Twój kontrakt z Jagiellonią i nadal nie podpisałeś nowego. Czy to oznacza, że mecz z Lechem był twoim pożegnalnym w białostockim klubie?

Na ten moment nie mogę powiedzieć ani tak, ani nie. Wszystko odbywa się bardzo szybko i sytuacja jest dynamiczna. Teraz jadę na zgrupowanie kadry Estonii i wszystko powinno wyjaśnić się w najbliższych dniach. Kiedy będzie decyzja, to na pewno od razu ją podam do wiadomości.

Czyli są szanse, że jednak jeszcze zagrasz w Jagiellonii?

Na pewno tego nie wykluczam. Są różne czynniki, od których uzależniam swoje pozostanie w Białymstoku. Nie ukrywam, że jednym z nich jest osoba nowego trenera, który przyjdzie w miejsce Michała Probierza. Nie wykluczam też jednak, że w międzyczasie może wyskoczyć też jakaś inna ciekawa opcja, którą będę mógł rozważyć.

Tomasz Dworzańczyk

Szef wydawców online w serwisie internetowym Kuriera Porannego, Gazety Współczesnej i Nasze Miasto Białystok. Z białostocką redakcją Kuriera Porannego związany od 12 lat. Tematyka, od której zaczynał pisanie w gazecie to rozrywka i sport, w szczególności gry zespołowe, jak piłka nożna, siatkówka i koszykówka. Często można go spotkać na meczach Jagiellonii, której jest wielkim kibicem. Od 2019 roku dziennikarz i wydawca online obu tytułów, z czym związane jest poszerzenie tematów, którymi się zajmuje w swojej pracy. Główna maksyma, którą się kieruje to "audiatur et altera pars", bo rzeczywistość trzeba opisywać obiektywnie.

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.