Mark Brzezinski: Polska i Ameryka nigdy wcześniej nie robiły wspólnie tak wiele

Czytaj dalej
Fot. Adam Jankowski
Wojciech Rogacin

Mark Brzezinski: Polska i Ameryka nigdy wcześniej nie robiły wspólnie tak wiele

Wojciech Rogacin

Uważam, że Polska wyznaczyła nowy standard w zakresie pomocy uchodźcom. Pomimo położenia na granicy strefy wojennej, kraj funkcjonuje normalnie, a nie zawsze tak się dzieje. Chciałbym, żeby prezydent Biden tu przyjechał, bo zobaczyłby niezwykle twardą postawę wobec kryzysu na wschodzie, a także ogromne wsparcie humanitarne dla uchodźców z Ukrainy - mówi Mark Brzezinski, ambasador USA w Polsce

Mija rok pańskiej pracy jako ambasadora Stanów Zjednoczonych w Polsce. Wiem, że wcześniej poznał pan nasz kraj, ale czy przez ostatni rok Polska jakoś pana zaskoczyła?

Jak pan powiedział, znałem Polskę już wcześniej. Mieszkałem tu 30 lat temu, przebywałem na stypendium Fulbrighta w Trybunale Konstytucyjnym, napisałem też wówczas książkę o Polsce. Mogłem wtedy poznać Polskę od strony ulicy. Byłem wtedy świadkiem innowacyjności, kreatywności oraz potencjału Polaków i to na początku procesu asymilacji kraju z Zachodem.

Po trzydziestu latach nieobecności wróciłem tu rok temu i byłem pod wielkim wrażeniem zmian - nie tylko w infrastrukturze materialnej, jak choćby w postaci lepszych dróg, większej ich liczby, dużej ilości reklam, ale stopnia asymilacji Polaków z Zachodem. Kiedy jadę do Przemyśla, Bydgoszczy, Poznania, Szczecina, Wrocławia i do każdego innego miasta w Polsce, spotykam tam ludzi w różnym wieku, którzy dzięki iPhone’om czy dzięki podróżom na Zachód w celach biznesowych, czy poprzez media niezwykle mocno zintegrowali się ze światem.

To jest ogromna zmiana, ponieważ 30 lat temu Polska wciąż dopiero wychodziła ze swoistego zamknięcia. Stopień zintegrowania się Polski z resztą świata był dla mnie zdumiewający. Pokazuje on tę ogromną moc tkwiącą w Polakach, jaką jest zdolność do zmiany. Nie wszyscy osiągają ten potencjał w takim stopniu, co Polacy.

Co uważa pan za swój największy sukces minionego roku oraz największe wyzwanie dla ambasadora USA w Polsce?

Z trzech rzeczy jestem szczególnie dumny. Po pierwsze: słowo - „stałe” - zostało wysunięte na czoło nazwy kwatery Wysuniętego Dowództwa 5. Korpusu Sił Lądowych Stanów Zjednoczonych w Poznaniu. W ciągu ostatnich setek lat Amerykanie walczyli za wolność Polski, a Polacy za wolność Ameryki. Dzisiaj Amerykanie i Polacy cieszą się tą samą wolnością. Amerykanie zdecydowali o trwałym współdziałaniu z Polakami w dziedzinie obrony i interoperacyjności razem z polskim wojskiem. To właśnie oznacza określenie „stałe”. Jestem niezmiernie dumy z faktu, że byłem tu i uczestniczyłem w tym dialogu, kiedy prezydent Biden zdecydował o tej stałej obecności.

Po drugie: Jedną z najważniejszych umów międzynarodowych, w jakie zaangażowany był rząd amerykański w skali całego świata, było podpisanie porozumienia o cywilnym programie energetyki atomowej pomiędzy Polską a amerykańską firmą Westinghouse. Niezwykle ważne było oświadczenie premiera w październiku, że Polska będzie wykorzystywać technologię firmy Westinghouse, by zrealizować projekt swej pierwszej elektrowni atomowej. Cały obszar dotyczący polskiej energetyki jest niezwykle dynamiczny i na szczęście się zmienia. Polska obecnie ogranicza uzależnienie od węgla oraz od rosyjskich źródeł energii na rzecz wszystkich alternatywnych źródeł oraz energii odnawialnej, w tym cywilnej energii nuklearnej. Cieszymy się z tego, że możemy mieć udział w tych wewnętrznych przemianach polskiego sektora energetycznego. I w związku z tym amerykański Departament Energii zamierza otworzyć w Polsce Centrum Technologii Nuklearnej oraz Czystej Energii. Polska będzie jednym z nielicznych miejsc na świecie, w którym takie centrum powstanie.

W jakiej dokładnie lokalizacji?

Teraz jeszcze nie mogę powiedzieć, gdyż jest to w fazie planowania. Jednak sam fakt, że Departament Energii to przedsięwzięcie realizuje, jest czymś wyjątkowym. Wreszcie, trzecia rzecz, z której jestem niezmiernie dumny, to możliwość uczestniczenia w czymś, co jest organicznie, wewnętrznie polskie: chodzi mi o to, jak polskie społeczeństwo przyjęło ukraińskich uchodźców. My, Amerykanie - rząd, filantropi, organizacje pozarządowe - staraliśmy się wspierać ten proces i wyrażaliśmy najwyższy szacunek. Polacy pokazali bowiem światu wielki przykład człowieczeństwa, przyjmując tak wielkie rzesze uchodźców z Ukrainy i oprócz rządowej pomocy przyjmowali wielu spośród tych ludzi pod własny dach. To piękny czas, który - jak w piosence - pokazał, że „miłość jest odpowiedzią”. To właśnie pokazała Polska.

Polska razem z Ameryką od początku wojny przewodzi w pomocy walczącej Ukrainie - od socjalnej po militarną. Czy może pan opowiedzieć więcej szczegółów, kiedy i jak zrodziło się to wspólne działanie na rzecz Ukrainy?

Zaczęło się to jeszcze zanim wybuchła wojna na pełną skalę. To było na kilka miesięcy przed inwazją, kiedy prezydent Biden zdecydował, by z sojusznikami ze wschodniej flanki NATO - krajami bałtyckimi, Polską, Rumunią i innymi - podzielić się informacjami wywiadowczymi o tym, co się dzieje w tej części świata. Te informacje wywiadowcze bardzo jasno opisywały, jakie są defensywne i ofensywne struktury rosyjskich sił zbrojnych, jak są rozmieszczone oraz - po drugie - jak rosyjska elita polityczna ma zamiar wykorzystać te siły, zwłaszcza wobec Ukrainy.

Ta współpraca, to podzielenie się informacjami wywiadowczymi pozwoliło nam się zorganizować. Dlatego pierwszego dnia ataku, 24 lutego, byliśmy przygotowani. Mieliśmy modelowo przepracowane kwestie przekraczania granicy przez uchodźców oraz najwyższy stopień międzyoperacyjności pomiędzy naszymi wojskowymi, jak również ogromną wymianę informacji w czasie rzeczywistym, wymianę danych dotyczących tego, co się dzieje i co może się wydarzyć. Według mnie było to przykładem optymalnego funkcjonowania modelu obrony kolektywnej w praktyce. Przed atakiem dzieliliśmy się wzajemnie informacjami, w czasie ataku staliśmy ramię w ramię i byliśmy gotowi do wspólnej obrony każdego skrawka terytorium NATO. A przewidując przyszłość, zastanawialiśmy się, jakie pojawią się szanse, gdzie mogą być słabe punkty i jak możemy wspólnie je wyeliminować.

W ciągu tego roku relacje polsko-amerykańskie również się zmieniły, są znacznie lepsze niż dwa lata temu. Czy to również uważa pan za swoje osiągnięcie?

Chciałbym poznać pana opinię na ten temat, ale ja osobiście uważam, że te relacje są znakomite. Uważam, że nigdy wcześniej nie robiliśmy wspólnie tak wiele. Od zawsze mówiliśmy o tej specjalnej przyjaźni amerykańsko-polskiej i ona były testowana w przeszłości w sposób praktyczny na różne sposoby. Jednak skala współpracy obecnie: w dziedzinie wojskowości i bezpieczeństwa, w kwestii pomocy humanitarnej i uchodźców, w biznesie i przemyśle, w dziele ochrony naszych demokracji, wartości, rządów prawa, w jeszcze większym zbliżeniu naszych narodów - to wszystko świadczy o niezwykłym wręcz natężeniu relacji polsko-amerykańskich.

I sądzę, że o tych bardzo bliskich relacjach świadczy też bezprecedensowa liczba wizyt w Polsce pochodzących z wyboru polityków oraz najwyższych urzędników władzy wykonawczej w Ameryce. Bo naprawdę nigdy wcześniej w ciągu jedenastu miesięcy nie miały łącznie miejsca: wizyta w Polsce prezydenta Stanów Zjednoczonych, wizyta wiceprezydenta USA, trzykrotny przyjazd sekretarza stanu i sekretarza obrony, sekretarza skarbu, rolnictwa, doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego, czy przewodniczącego Kolegium Połączonych Szefów Sztabów. Te osobistości odpowiadają za cały proces decyzyjny na poziomie polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych. To najwyższy szczebel. A do tego mieliśmy wizyty ponad 120 członków Kongresu. A więc jedna piąta Kongresu USA była w Polsce w ciągu ostatnich 11 miesięcy. To bez precedensu. Należy zadać sobie pytanie, dlaczego tak się dzieje? Oni wszyscy przyjeżdżają tutaj, zamiast jechać gdzie indziej po to, aby dać świadectwo. Dają w ten sposób świadectwo wyjątkowo bliskiej współpracy, poświęcenia po obu stronach na rzecz wzajemnego bezpieczeństwa i na rzecz dobra ludzkości.

A teraz czekamy na kolejną wizytę prezydenta Bidena w Polsce. Czy może pan już teraz powiedzieć, jaka będzie agenda tej wizyty i czy na przykład Polska otrzyma obietnicę szybszych dostaw uzbrojenia z USA, o co rząd zabiega?

Nie mogę tych informacji potwierdzić. To do Białego Domu należy kwestia ich ogłoszenia. Ja natomiast powiem następująco: bardzo bym chciał, aby prezydent USA ponownie przybył do Polski. Jest tu tak wiele do zobaczenia. Prezydent ujrzałby niezwykle twardą postawę wobec kryzysu na wschodzie, a także ogromne wsparcie humanitarne dla uchodźców przybyłych z Ukrainy do Polski.

Polska jest normalnym państwem znajdującym się tuż przy granicy strefy działań wojennych. Prezydent zobaczyłby więc, że kolektywna obrona działa, podobnie jak wszystkie jego wysiłki na rzecz wypracowania wspólnoty celów oraz wspólnego zdefiniowania zagrożeń przez sojuszników. Przekonałby się, że utrzymanie tego sojuszu dziesiątków krajów o różnym położeniu jest jego niezwykłym dokonaniem i że to działa.

A co to znaczy, że Polska to normalny kraj na obrzeżach strefy wojennej? To jest niesamowita historia, nieprawdaż? Bo Polska leży na granicy strefy wojennej, a pozostaje normalnym, funkcjonującym, wysoce efektywnym krajem. Nie zawsze tak się dzieje.

Znajdując się na granicy działań wojennych Polska jest - zwłaszcza obecnie - szczególnie narażona na działania choćby rosyjskiej dezinformacji. Czy widzi pan możliwości przeciwdziałania NATO wobec tej nasilonej akcji dezinformacyjnej ze strony Rosji?

Myślę, że jest nim między innymi dzielenie się naszą wiedzą na temat tej dezinformacji, która jest źródłem problemów, sieje chaos. Ale Polacy są na nią odporni. Wiele lat temu Polacy byli świadkami sowieckiej propagandy. Ta dezinformacja płynąca obecnie z Rosji ma na celu tworzenie podziałów, niedopuszczanie do łączenia ludzi. Dzielenie się wiedzą i modelami praktycznego działania pomiędzy Polską i Stanami Zjednoczonymi to z pewnością to, co staram się cały czas rozwijać. Prowadzimy naprawdę bardzo konstruktywne rozmowy na ten temat z polskimi przywódcami, a jednocześnie pozostajemy bardzo czujni. Ale czy nie zdawaliśmy sobie sprawy, że dezinformacja jest właśnie tym, czym posługuje się Putin i Rosja? Z tego, że nieustannie rozsiewają kłamstwa i wymyślają różne sztuczki i fałszywe konstrukcje, by ukryć prawdę? Myślę, że to ponury obraz, jeśli chodzi o to kim oni są, co reprezentują, o co im chodzi. Oszukują własny naród i próbują oszukać innych, by osiągnąć haniebne cele. Nie jestem pewien, czy jest to do utrzymania na dłuższą metę.

Jakie widzi pan perspektywy jeśli chodzi o wojnę na Ukrainie oraz perspektywy dla siebie na nadchodzący rok?

Perspektywy jeśli chodzi o wojnę są następujące: my wszyscy, Amerykanie, Polacy, społeczność międzynarodowa musimy w ramach odpowiedzialnego przywództwa przygotować się na wspólne działania w czasie przedłużającego się konfliktu, a jednocześnie mieć nadzieję, że ten konflikt zakończy się szybciej i podejmować wysiłki na rzecz jego szybszego zakończenia. Wspieramy Ukraińców i ich walkę przeciwko rosyjskim najeźdźcom. Obrona prowadzona przez ukraiński naród w ich kraju jest skuteczna. To powinno napawać nas optymizmem i nadzieją w spojrzeniu na przyszłość Ukrainy.

Jako ambasador jestem w pełni skoncentrowany na czterech celach: po pierwsze, Polska jest i będzie chroniona oraz bezpieczna. W Polsce stacjonują tysiące amerykańskich żołnierzy. Współpracujemy ściśle i w pełnej synchronizacji z polskimi żołnierzami, aby zapewnić, że możemy i będziemy bronić każdego skrawka terytorium NATO, włącznie z Polską.

Po drugie, wytrwale współpracujemy razem z polskim społeczeństwem i rządem, aby wnieść wkład do tego ogromnego wsparcia, jakiego Polacy udzielają na rzecz ukraińskich uchodźców. To jest niezwykłe działanie i uważamy - zupełnie szczerze - że jest to po prostu wyznaczenie nowego standardu w zakresie przyjmowania uchodźców. I jest to odnotowywane.

Po trzecie, zdecydowanie podzielamy opinie, jakie słyszymy od przedstawicieli amerykańskich firm w Polsce, że Polska jest świetnym miejscem do inwestowania, że firmy znajdują tu lojalnych, innowacyjnych, wykształconych pracowników, którzy wnoszą ogromny wkład w budowanie biznesowych pomostów pomiędzy Ameryką i Polską. To inwestowanie trwa i będziemy je stale rozwijać w przyszłości. To wspaniałe, że Google kupił w Warszawie Warsaw Hub, wspaniałe jest to tworzenie tu centrów innowacji przez Google, Microsoft i inne firmy. To jest budująca opowieść o współpracy nowoczesnych przedsiębiorstw. Postrzegamy Polskę jako miejsce odpowiednie do wielkich inwestycji, a także z zadowoleniem witamy polskie inwestycje w Ameryce.

Wreszcie, po czwarte, w naszych krajach panują systemy demokratyczne i każdy z nas jest przywiązany do praworządności i przestrzegania praw człowieka. I w każdym z naszych krajów musimy ciężko pracować, aby chronić nasze demokracje, chronić praworządność i prawa człowieka. Prezydent Biden w swoim marcowym przemówieniu do Polaków był bardzo szczery, gdy mówił: „Musimy pracować na rzecz własnej demokracji”. Każda demokracja musi wykonać pracę, by się obronić. Ona nie jest czymś stałym. Potrzebuje pielęgnacji, wspierania i rozwijania. I to jest również ważne przesłanie i kolejne pole naszej współpracy z Polską.

Mark Brzezinski
Ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce. Funkcję tę pełni oficjalnie od 22 lutego 2022 roku, dr nauk politycznych Uniwersytetu Oksfordzkiego. W latach 2011-2015 był ambasadorem USA w Szwecji, za prezydentury Baracka Obamy. W latach 1999-2001 był doradcą ds. Europy Wschodniej za prezydentury Billa Clintona. Na początku lat 90. był stypendystą Fulbrighta w Trybunale Konstytucyjnym w Polsce. Jest synem Zbigniewa Brzezińskiego, doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego USA w czasie prezydentury Jimmy’ego Cartera oraz Emilie Benes, rzeźbiarki mającej czeskie korzenie.

Wojciech Rogacin

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.