Miał ją zabrać do Hollywood. Straciła 100 tysięcy złotych. Oszuści wymyślają coraz to nowe sposoby wyłudzeń. Adwokat ostrzega

Czytaj dalej
Fot. Wojciech Wojtkielewicz/ Polska Press
Izabela Krzewska

Miał ją zabrać do Hollywood. Straciła 100 tysięcy złotych. Oszuści wymyślają coraz to nowe sposoby wyłudzeń. Adwokat ostrzega

Izabela Krzewska

Cyberprzestępcy „czyszczą” konta podszywając się pod doradców i pracowników banków. Choć ofiary gubi chciwość lub tylko naiwność, mogą wygrać z bankiem i odzyskać utracone pieniądze. Rozmawiamy z Markiem Chojnowskim, białostockim adwokatem.

Powiedział mi pan, że o metodach działania oszustów mógłby napisać książkę. I wierzę, że to nie jest przesadzone stwierdzenie.

Nawet nie książkę, a cały cykl literacki (śmiech). Obecnie prowadzę oraz zakończyłem kilkadziesiąt tego typu spraw, w których reprezentowałem pokrzywdzonych zarówno na etapie postępowań przygotowawczych, jak i w procesach sądowych przeciwko bankom o unieważnienie czynności prawnych zawartych w ich imieniu przez oszustów: kredytów czy linii debetowych.

Pozostając w klimacie książek – niektóre historie pokrzywdzonych zaczynają się pewnie jak dobry romans, który zamienia się w kryminał.

Nie ma nic bardziej romantycznego, niż armator statku handlowego czy generał NATO nawiązujący z tobą bliską relację za pośrednictwem komunikatorów internetowych, jak np. WhatsApp, snujący wizje, że zamieszkacie kiedyś wspólnie na Filipinach. To, co mówię, brzmi może absurdalne, ale są takie przypadki. Jedna z moich klientek została oszukana na kwotę 100 tys. zł przez „znanego amerykańskiego aktora”, z którym miała wspólnie zamieszkać w Hollywood.

To nic trudnego założyć w dzisiejszych czasach konto w mediach społecznościowych pod fałszywą tożsamością. Słyszeliśmy o podobnych przypadkach. A ci amanci na poczet budowania wspólnej przyszłości obiecują przesłać miliony w paczce, tylko trzeba zapłacić podatek albo opłatę celną. Ofiara wpłaca i traci pieniądze. Bywa, że zaciąga kredyt, bierze pożyczkę. Czy coś możemy z tym zrobić?

Jeżeli taka czynność prawna nie została dokonana bezpośrednio lub pośrednio przez oszustów, unieważnienie jej pod kątem prawnym jest wątpliwe. Co innego, jeżeli osoba taka byłaby wprowadzona w błąd lub czynność ta byłaby autoryzowana lub współautoryzowana przez osoby trzecie, np. oszustów. Takie czynności są skutecznie przez sądy unieważniane.

Czyli co? Kosztowna nauczka za naiwność. Chyba że organy ścigania zatrzymają sprawców.

Czasami to się udaje, ale to i tak nie spowoduje, że środki wrócą na konta pokrzywdzonych. Kiedyś popularne były tzw. oszustwa na wnuczka albo na policjanta. Teraz przeobraziły się w znacznie trudniejszy do wykrycia proceder, a mianowicie w przestępstwa teleinformatyczne.

Dlaczego trudniej ustalić winnych?

To międzynarodowe siatki przestępcze. W procederze występują też tzw. słupy - osoby często nieświadome tego, że przez ich konta przepływają pieniądze na rzecz „generała NATO”. Ostatnim ogniwem w całym procesie oszustwa są podmioty, które fizycznie wypłacają te środki z bankomatów, tudzież zagranicznych oddziałów banków we wschodniej Europie. Pieniądze wpłacane są także na fundusze inwestycyjne w rajach podatkowych, np. w Dubaju.

Ten rodzaj gubienia tropu chyba jest typowy dla współczesnych cyberprzestępców. Udają maklerów giełdowych, promują inwestycje w odnawialne źródła energii, w kryptowaluty, a nawet podszywają się pod pracowników banków. Chodzi o słynne oszustwa „na zdalny pulpit”. Co nas gubi?

Osoby pokrzywdzone stają się pokrzywdzonymi z dwóch przyczyn. Pierwszą jest, niestety, chciwość. Zachęcone niebotycznymi zyskami - rzędu nawet kilkudziesięciu procent dziennie - mają klapki na oczach.

A druga przyczyna?

Do drugiej kategorii pokrzywdzonych należą osoby, do których dzwonią oszuści podający się za pracowników banku. Na wyświetlaczu telefonu pojawia się numer infolinii i nazwa banku. Klienci tracą jakiekolwiek obawy przed ewentualną próbą oszustwa. Od operatora słyszą na przykład, że system bezpieczeństwa wykrył nieprawidłowości, że na koncie są dokonywane jakieś dziwne transakcje, że rachunek może zostać przejęty przez hakerów. Oszuści wysyłają linki smsem, proszą o podanie kodów autoryzacyjnych, ewentualnie o zainstalowanie programu any desk, który pozwala na dosłownie nieograniczony dostęp do telefonu klienta, do ich urządzeń, do rutera… Do wszystkiego. Klienci nieświadomie autoryzują transakcje, które umożliwiają dodanie nowego urządzenia zaufanego, zmianę limitu przelewów internetowych, złożenie wniosku kredytowego i kradzież z ich kont bankowych środków pieniężnych, które oszuści przelewają następnie na zagraniczne rachunki.

Ileż razy słyszeliśmy i czytaliśmy podobne relacje w kronikach policyjnych. A przecież za każdą z nich kryje się dramat konkretnego człowieka.

Osoby, które przychodzą do mojej kancelarii, często są na skraju wyczerpania psychicznego, na skraju bankructwa.

Jest jakaś historia, która szczególnie utkwiła panu w pamięci?

Tak. Klientki oszukanej przez fałszywego pracownika banku. Kobieta była na tyle roztropna, że przed odebraniem telefonu szybko sprawdziła w internecie, czy numer infolinii się zgadza. Okazało się, że tak i to ją niestety zgubiło. Odebrała telefon. Postąpiła zgodnie z instrukcją teleoperatorki. Była przestraszona, że złodzieje-oszuści wykradną jej z konta ostatnie środki. Matka samotnie wychowująca małoletnie dzieci, świeżo po śmierci męża i mamy. Opiekowała się ojcem w stanie wegetatywnym. Kobieta była w bardzo trudnej sytuacji finansowej. Kliknęła w przesłany link. Szybko na jej telefonie zainstalował się program any desk. W pewnym momencie zorientowała się, że to oszustwo. Poszła na policję i do banku, żeby zablokować swój rachunek i kartę debetową. Niestety, do tego czasu jej konto zostało całkowicie wyczyszczone. Zniknęło 15 tys. zł oszczędności, a oszuści zaciągnęli jeszcze pożyczkę w wysokości 30 tys. zł. W sumie 45 tys. zł.

Jak skończyła się ta historia?

Cała ta sytuacja odbiła się mocno na życiu i zdrowiu pokrzywdzonej. Kobieta była jednym wielkim kłębkiem nerwów. Straciła pracę, nie mogła spać. Proces trwał blisko rok. W tym czasie problemy się piętrzyły. Kolejne wizyty u psychologa, psychiatry, leki uspokajające, nasenne, antydepresyjne. To jeden z drastyczniejszych przypadków, jakie znam. Pomimo pozytywnego rozstrzygnięcia tej sprawy, do dnia dzisiejszego kobieta zmaga się z rodzajem zespołu stresu pourazowego.

Pozytywnego rozstrzygnięcia…?

Tak, nawet jeżeli prowadzone postępowanie przygotowawcze zostanie przez prokuraturę umorzone, staje się tak nie dlatego, że przestępstwa nie było, ale dlatego, że jego sprawca nie został wykryty. Wówczas przysługuje nam prawo do wystąpienia do sądu z roszczeniem o ustalenie nieważności umów nielegalnie zawartych przez oszusta w imieniu osoby pokrzywdzonej, czy też czynności, co do których została wprowadzona w błąd - inaczej ustalenie nieważności istnienia danego stosunku prawnego.

Czyli jednak z bankiem można wygrać?

Oczywiście. Przed sądami toczy się dużo takich postępowań. Aktualnie z sukcesami prowadzę wiele tego typu spraw na terenie całego kraju.

Na jakiej podstawie?

Zgodnie z ustawą o usługach płatniczych, to bank ma za zadanie zabezpieczyć wszelkie czynności odbywające się na rachunku osób pokrzywdzonych. To w gestii banku i systemu bezpieczeństwa leży wykrycie nieprawidłowości i zablokowanie ich jeszcze na wstępnym etapie. Bank widzi numery IP komputerów osób, które się logują, widzi inne urządzenia, które zostają przez oszustów dodane. Widzi, że z tych obcych urządzeń są dokonywane próby zaciągnięcia pożyczki. Bank udziela ich, nie badając wniosku pod kątem formalnym. Następnie w okamgnieniu pozwala - poprzez „lewą” autoryzację – na wypłynięcie pieniędzy na konta osób trzecich, znajdujące się w obcych krajach. Bank ma skuteczne możliwości, by każdą z tych czynności zablokować, a tego nie czyni.

Jakieś przykłady?

W jednej sprawie – prowadzonej w imieniu mojego klienta, który chciał zainwestować w kryptowaluty – oszuści jednego dnia zaciągnęli dwie pożyczki na kwotę ponad 100 tys. zł, choć mężczyzna nie miał zdolności kredytowej, żeby móc zapożyczyć się nawet na ułamek tej sumy. Obie umowy sąd prawomocnym wyrokiem unieważnił. Gehenna klienta, nękanego telefonami z banku i przez firmę windykacyjną, trwała jednak niemal 2 lata.

I banki pokornie znoszą te wyroki?

Po pierwsze, banki stać na prowadzenie procesów. Po drugie, instytucje finansowe bardzo często próbują zarzucić klientom tzw. rażące niedbalstwo. Przykładowo, banki zarzucają, że osoby oszukane nie zachowały norm bezpieczeństwa, że nie miały zainstalowanego na komputerze programu antywirusowego, nie miały włączonego firewalla etc. Ponadto, instytucje te powołują się na fakt, że informacje o cyberprzestępczości są powszechnie publikowane za pośrednictwem mediów, zaś banki informują swoich klientów o tego typu zagrożeniach, za pośrednictwem kanałów teleinformatycznych lub na swoich stronach internetowych. Na szczęście w zdecydowanej większości spraw zarzut rażącego niedbalstwa klientów nie jest przez sądy uwzględniany.

Czyli jest światełko w tunelu dla ofiar oszustów? Przynajmniej by zacząć życie bez długów?

Oczywiście. Każda osoba pokrzywdzona posiada interes prawny, by wystąpić z takim roszczeniem na drogę sądową. W Polsce powoli gruntuje się orzecznictwo w tych sprawach. Mamy bardzo szerokie pole do popisu i skutecznej możliwości pomocy osobom pokrzywdzonym tym procederem. Dlatego nawołuję nie tylko do szerszej debaty publicznej na temat cyberprzestępczości, ale i do dyskusji na ten temat w gronie rodzinnym i wśród znajomych.

Zależy mi również, by osoby pokrzywdzone tym procederem, wyszły z cienia oraz zyskały świadomość prawną, że w Polsce są instytucje oraz osoby, które są w stanie skutecznie im pomóc. Nawet jeżeli pokrzywdzonym wydawało się wcześniej, że nie ma nadziei na odzyskanie skradzionych im przez oszustów środków finansowych, są one w błędzie. Przysłowiowe światełko w tunelu nie tylko bowiem się tli, ale mocno świeci. Sęk w tym, że jego promienie dostrzec można dzięki fachowej pomocy prawnej, do czego serdecznie zachęcam .

Izabela Krzewska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.