Mieszkańcy ul. Kujawskiej: Jesteśmy zbiornikiem retencyjnym całego osiedla

Czytaj dalej
Fot. Wojciech Wojtkielewicz

Mieszkańcy ul. Kujawskiej: Jesteśmy zbiornikiem retencyjnym całego osiedla

To była rwąca rzeka, lało się z dwóch stron, niektórzy z nas stracili dorobek życia - wspominają niedzielną ulewę mieszkańcy bloków 5a i 5b przy ul. Kujawskiej. W ich garażach woda sięgała blisko metra wysokości. Oni obwiniają o to nie żywioł, ale... powstałe obok rondo.

To trwało tak krótko... Woda wlała się w ciągu niespełna godziny - opowiada Gabriela Drwięga, mieszkanka bloku 5A przy ul. Kujawskiej. - Gdy około godz. 17.30 zaczął padać deszcz, to już około godz. 18.30 poziom wody był tak wysoki, że nie można było wejść do garaży. Woda zlewała się do nas z ul. Kujawskiej, Pomorskiej i Warmińskiej.

Straż Pożarna na miejsce dotarła około północy. Akcja wypompowania wody z ponad 70 garaży zakończyła się dopiero przed godz. 5 rano. Ale tej nocy nie tylko strażacy nie mogli spać...

Dorobek życia na szrot!

Dwudziestu mężczyzn pomagało ratować nasz samochód - opowiada 30-letnia Anna Rudzińska, właścicielka garażu przy ul. Kujawskiej. - Udało się go wypchnąć z podziemi, ale prawdopodobnie i tak zastał zalany, woda sięgała powyżej klamki...

Anna i jej partner Maciej Borys jeździli fordem ka z 2010 roku. Był wart ok. 15 tys. złotych.

- To, to jeszcze nic - dodaje kobieta. - Na końcu garażu stało BMW 5. Właścicielka auta, jak tylko zobaczyła to, co się tutaj dzieje, to usiadła i się rozpłakała. Nic dziwnego, to samochód za około 300 tys. złotych.

W sumie w podziemiach przy ul. Kujawskiej pozostało kilkanaście zalanych samochodów, których nie udało się zawczasu wyciągnąć ze względu na uszkodzony przez deszcz wyjazd z garażu.

- U sąsiada został zalany tegoroczny renault - wzdychają zrozpaczeni mieszkańcy. - Nie nacieszył się nowym autem...

W gronie pechowców znalazł się też Michał Chilewicz, który w ulewie stracił swojego 10-letniego citroena C3.

- Aż tak się na tym nie znam, ale z tego co sąsiedzi mówią, to samochód jest do wyrzucenia. Był podtopiony powyżej drążka od skrzyni biegów - mówi 37-latek. - To jest największy problem, inne rzeczy człowiek jakoś by przecierpiał, ale auto to strata ok. 10, a nawet 11 tys. złotych.

Woda zatopiła także czerwony elektryczny motorek - pojazd jego 4,5-letniego synka Miłosza.

- Na szczęście już nie był z nim tak emocjonalnie związany. Dobrze, że chociaż rowery się uratowały - dodaje z nadzieją Chilewicz.

Mieszkańcy szacują, że żywioł przyniósł milionowe straty. Pod wodą znalazły się także m.in. rowery, hulajnogi, opony, deski snowboardowe czy sprzęt elektroniczny.

- Jeden mężczyzna trzymał w garażu sprzęt estradowy o wartości około 150 tys. złotych - opowiada Lechosław Chalecki, jeden z mieszkańców bloku.

Zniszczony został także sprzęt medyczny, który Piotr Romanowicz wraz z dwoma kolegami przetrzymywali w wynajmowanym od około trzech lat garażu przy ul. Kujawskiej.

- Trochę się uratowało, ale, niestety, część się potopiła. Sprzęt był wart setki tys. złotych - tłumaczy 32-latek. - Na szczęście był ubezpieczony, a to było zdarzenie losowe. Jednak nad dalszym wynajmowaniem chyba się zastanowimy.

I opowiada, że w garażu znajdowały się także m.in. dwa komputery i konsole, które jego kolega ze względu na remont w domu przeniósł do garażu. Woda zatopiła także zabytkowy motocykl WSK 125 wyprodukowany około 1970 roku.

Co będzie dalej?

Wywiozłem już z osiem taczek rzeczy, są to m.in. doniczki, kilka kartonów katalogów z pracy, jakieś gadżety - wszystko poszło na śmieci, bo z tym się nie da już nic zrobić. Dziecięce zabawki też lądują w koszu, to wszystko jest tak obłocone, że strach to dzieciom dać do zabawy, a plastiku raczej nie wyparzę - opowiada Paweł Gardulski.

I przyznaje, że to nie straty materialne najbardziej go martwią, ale to, co jego oraz sąsiadów czeka w przyszłości.

- Jest dopiero maj, a co będzie, gdy przyjdzie lato i ten czas burzowy? - pyta 40-latek. - Jak ludzie się zdenerwują, to jeszcze dojdzie do tego, że ten garaż zamurują.

- Wszystkich mieszkańców to już wkurza - dodaje 36-letni Paweł Kupiec, jego „garażowy” sąsiad. - Co większy deszcz, to nas zalewa...

Bo problem z podtapianiem mają praktycznie od kiedy zamieszkali przy ul. Kujawskiej, czyli od jakichś sześciu lat. Jednak na tak dużą skalę - sami przyznają - to pierwszy raz. Niedzielny dramat wiążą z wybudowanym w ubiegłym roku w pobliżu ich bloków rondem.

- Wcześniej jak była stara droga i nie było tego ronda, to było znacznie niżej. Woda z ul. Warmińskiej i Pomorskiej spływała na łąki. Nam spływało tylko z ul. Kujawskiej. Jak były duże ulewy, to trochę tej wody przelewało się do garaży, ewentualnie na wysokość opony w samochodzie - opowiada Chalecki. - W trakcie budowy ronda zobaczyliśmy, że droga będzie mocno podniesiona i może nas zalewać. Byliśmy w magistracie i rozmawialiśmy z wiceprezydentem Adamem Polińskim o naszych obawach.

Urzędnicy twierdzą, że mieszkańcy bloków 5A i 5B przy ul. Kujawskiej w trakcie przygotowania i realizacji ronda nie wnioskowali o zmiany w projekcie. - Należy zaznaczyć, że podczas budowy ww. bloków przedstawiciele Zarządu Dróg Miejskich Urzędu Miejskiego w Białymstoku zwracali uwagę na ryzyko zalewania garaży oraz terenu będącego własnością wspólnoty mieszkaniowej - wyjaśnia Anna Kowalska z departamentu komunikacji społecznej.

Zapewnia, że wody opadowe zalewające garaże wspólnoty mieszkaniowej budynków 5A i 5B przy ul. Kujawskiej nie pochodzą z pasa drogowego.

- Każdy właściciel nieruchomości zobowiązany jest do zagospodarowania wód opadowych we własnym zakresie i niedopuszczalnym jest odprowadzanie ich na pas drogowy - tłumaczy urzędniczka.

Mieszkańcy wskazują także, że duży kłopot również w sytuacji podtopienia stanowi tylko jeden wyjazd z garażu. Informują również, że pierwotnie tunel garażowy miał być przelotowy, czyli powinien mieć także wyjazd na ulicę Chrobrego. Plany jednak zmieniono.

- W toku prac projektowych, dotyczących Zespołu Mieszkaniowego Kujawska/Warmińska w styczniu 2008 roku, przedstawiliśmy departamentowi architektury koncepcję zabudowy z otwartym przejazdem w poziomie garażu tj. wyjazdem na ulicę B. Chrobrego i ul. Kujawską. Uzyskaliśmy nawet akceptację wydziału dróg urzędu miejskiego dla tego rozwiązania - wyjaśnia Antoni Kulhawik z firmy Rogowski Development. - Później miejscy planiści zmienili zdanie i cofnięto nam wydaną zgodę na wyjazd z garażu na ulicę B. Chrobrego. Tak więc obecny garaż został wykonany zgodnie z warunkami określonymi w pozwoleniu na budowę.

Zalewanie garaży przez deszcze to nie jedyny problem mieszkańców przy ul. Kujawskiej. Od jakiegoś czasu starają się o przygotowanie dla nich miejsc parkingowych przy blokach. W ubiegły wtorek byli umówieni na spotkanie z prezydentem miasta, podczas którego chcieli poruszyć temat parkingów, ale także podtopień. Do rozmowy jednak nie doszło.

- Po raz kolejny spotkanie przełożono. Do końca nie wiemy dlaczego - mówi Gabriela Drwięga.

Urząd miasta nie tłumaczy, z jakiego powodu spotkanie się nie odbyło. Zapewnia, że kolejne zostało wyznaczony na 23 maja.

- Naszym celem nie jest wojowanie z urzędem miasta. My chcemy mieć normalne, komfortowe warunki do życia, mieszkania... - podkreśla Gabriela Drwięga. - Tak łatwo się jednak nie poddamy.

Kierowcy, których auta ucierpiały w czasie nawałnicy teoretycznie mogą ubiegać się o odszkodowanie. Muszą jednak wykazać - co nie jest proste - winę miasta w postaci np. zaniedbania drożności studzienek kanalizacyjnych. - Jeśli można gminie postawić zarzut, że doprowadziła ona w sposób pośredni do powstania szkód, to można dochodzić odszkodowania - mówi mecenas Bartosz Wojda.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.