Młody Makowiec uniewinniony ws. użycia pigułki gwałtu

Czytaj dalej
Fot. Marek Zakrzewski
Łukasz Cieśla

Młody Makowiec uniewinniony ws. użycia pigułki gwałtu

Łukasz Cieśla

W 2007 r. Maciej B., zwany Młodym Makowcem, miał zgwałcić koleżankę. Podobno podał jej pigułkę gwałtu, której śladów nikt jednak nie znalazł. Dwa poznańskie sądy najpierw go skazały, ale w czwartek został prawomocnie uniewinniony.

Po 10 latach sąd prawomocnie uniewinnił Młodego Makowca, syna poznańskiego gangstera, od zarzutu gwałtu na odurzonej koleżance. Wyrok zapadł w czwartek w poznańskim Sądzie Apelacyjnym. Wcześniej punkt wiedzenia sędziów był zupełnie inny, bo - również prawomocnie - skazywali go na 4 lata i 10 miesięcy więzienia.

Uniewinnienie to efekt kasacji, jaką przed laty jego obrońcy złożyli w Sądzie Najwyższym. Wykazywali, że dwa poznańskie sądy nie wzięły pod uwagę dowodów korzystnych dla oskarżonego. W 2011 roku Sąd Najwyższy przyznał im rację, proces wznowiono i w efekcie uniewinniono syna gangstera.

Czwartkowa rozprawa apelacyjna odbyła się tylko dlatego, że domagała się jej rzekomo zgwałcona dziewczyna. Nie pogodziła się z zeszłorocznym wyrokiem Sądu Okręgowego, który w powtórzonym procesie uniewinnił Młodego Makowca. Ciekawe jest to, że pisemnej apelacji nie złożyła prokuratura, która początkowo zapewniała o winie Macieja B. Dlaczego śledczy złożyli broń? Nie uzyskaliśmy ich stanowiska.

Sprawy nie skomentował również adw. Sławomir Hrycaj, pełnomocnik pokrzywdzonej dziewczyny. Stwierdził, że nie jest zainteresowany wypowiedzią, proces dotyczy wydarzeń sprzed 10 lat, toczył się za zamkniętymi drzwiami, ponadto odnosi się do sfery prywatnej i należałoby to uszanować.

Zarzuty za „złe” nazwisko?

Sprawa od początku wzbudzała olbrzymie kontrowersje. Wątpliwości wysuwano zarówno wobec wiarygodności uczestników zdarzenia, jak i dowodów, które legły u podstaw aktu oskarżenia.

Głównym bohaterem tej historii stał się Maciej B., syn gangstera Makowca, skazanego na 15 lat więzienia za zlecenie w latach 90. zabójstwa w Cafe Głos. Ojciec miał zlecić zabójstwo za porwanie Macieja, które przeprowadziła jego konkurencja z półświatka.

Gdy Maciej dorósł, sam wpadł w poważne kłopoty. Zresztą cała rodzina jest na bakier z prawem. Jego brat odsiadywał wyrok za bójkę z udziałem nożem i zabicie przeciwnika. Matka trafiła za kratki pod zarzutem oszustw. Sam Maciej także ma na sumieniu różne ciemne sprawki.

Ale czy to oznacza, że jest gwałcicielem? Otoczenie Młodego Makowca od początku przekonywało, że zarzut gwałtu dostał zwłaszcza za „złe” nazwisko. Kto inny na jego miejscu, przy tych samych dowodach, ich zdaniem szybko zostałby oczyszczony z podejrzeń.

Ofiarą rzekomego gwałtu miała być młoda poznanianka, znajoma Macieja. Ponoć na tyle dobra, że kiedyś nawet spała w jego domu położonym przy zacisznej uliczce na północy Poznania. Dziewczyna pochodzi z tzw. dobrego domu i ma bogatego tatę. W czerwcu 2007 w okolicach Starego Rynku roku świętowała swoje dwudzieste urodziny. Podobno na tyle hucznie, że jak twierdzili świadkowie, ogłosiła się, że jest „poznańską Paris Hilton”, chwaliła się „nowym” biustem. To znaczy powiększonym za pieniądze podarowane przez babcię.

Podczas imprezy lał się alkohol, bawił się tam także Maciej B. Zachowywał się mało szarmancko, bo jedną z dziewczyn uderzył w twarz, czego zresztą nie kwestionował. Dostał za to prawomocny wyrok.

Pigułka gwałtu w prezencie

Domniemana ofiara gwałtu ze swoich urodzin wróciła do domu bardzo późno, na dworze już świtało. Poskarżyła się rodzicom, że została zgwałcona przez Młodego Makowca, że wcześniej straciła świadomość i jedynie ma przebłyski z minionej nocy. Sprawy potoczyły się błyskawicznie. Policja zatrzymała rzekomego gwałciciela oraz jego kolegę Karola R., ps. „Rossi”, notowanego w sprawach narkotykowych. To właśnie Rossi miałby dostarczyć narkotyk, pewnie pigułkę gwałtu, którą odurzono dziewczynę.

- Sęk w tym, że żadne badania nie wykazały śladów pigułki gwałtu. Ponadto w miejscach intymnych nie znaleziono śladów DNA rzekomego sprawcy, dziewczyna nie miała żadnych obrażeń, otarć naskórka. Dosłownie niczego poza bólem głowy po zakrapianej imprezie. Ale przeważyło to, że zgłaszała dolegliwości zdrowotne charakterystyczne dla pigułki gwałtu, czyli np. zawroty głowy, utrata świadomości. Głównie na tej podstawie śledczy wystąpili o areszt, a potem oskarżyli obu mężczyzn - mówi nam osoba znająca kulisy śledztwa.

Proces od początku toczył się za zamkniętymi drzwiami. Rzekoma ofiara mówiła o traumie, olbrzymiej krzywdzie, ale część świadków inaczej przedstawiała wydarzenia z feralnej nocy. Pojawiały się relacje o alkoholu, o tym, że jubilatka w nocy pisała smsy i wyglądała na świadomą, a na koniec pojechała z Młodym Makowcem i Rossim do mieszkania przy Grochowych Łąkach. Tam - to już wersja oskarżonych - doszło do wzajemnych pieszczot między synem gangstera i 20-latką „z dobrego domu”.

„Rossi”, współoskarżony, zabawił się w filmowca i telefonem nagrywał znajomą parę. Ponoć do seksu nie doszło, bo Młody Makowiec nie chciał tego robić przy filmującym koledze. Obaj mężczyźni, przed pożegnaniem ze znajomą, mieli za to powiedzieć, że jej ojciec pewnie da im dużo kasy, aby filmik nigdy nie ujrzał światła dziennego. Zdaniem oskarżonych to był tylko głupi żart z ich strony, który jednak został potraktowany poważnie przez jubilatkę. Ich zdaniem przestraszyła się gniewu ojca i dlatego zmyśliła historię o gwałcie. Po krótkim czasie mieli kajdanki na rekach i trafili do aresztu pod zarzutem gwałtu.

Prokuratura nie uwierzyła w ich opowieść, że doszło do nieporozumienia i wysłała do sądu akt oskarżenia. Poznański Sąd Okręgowy i Sąd Apelacyjny skazały obu mężczyzn na karę więzienia. Skuteczna okazała się dopiero kasacja obrońców do Sądu Najwyższego. Młody Makowiec odzyskał wolność, a proces trzeba było powtórzyć. Na długie miesiące stanął jednak w miejscu, bo rzekoma ofiara zaczęła skarżyć się na zły stan psychiczny. Z opinii psychologa wynikało, że olbrzymim stresem jest dla niej kolejny proces ws. gwałtu.

Ostatecznie proces ruszył, a w zeszłym roku Sąd Okręgowy uniewinnił obu mężczyzn. W czwartek tamtą decyzję podtrzymał poznański Sąd Apelacyjny. Adwokatowi pokrzywdzonej przysługuje jeszcze kasacja do Sądu Najwyższego, ale nie wiadomo, czy skorzysta z tej możliwości.

Łukasz Cieśla

Zajmuję się głównie sprawami kryminalnymi, śledztwami, prokuraturą i procesami sądowymi. Chętnie podejmuję również inne, ciekawe i kontrowersyjne tematy. Czasami piszę o polityce. Jestem współautorem reportaży telewizyjnych w "Superwizjerze TVN".

Wychodzę z założenia, że najciekawsi są ludzie i fakty.

W "Głosie Wielkopolskim" swoje pierwsze teksty opublikowałem jeszcze jako student, latem 2003 roku. Prywatnie jestem pasjonatem sportu pod różnymi postaciami, podróży i Gruzji, do której jeżdżę od kilkunastu lat.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.