MY, POZNAŃ - 30-lecie samorządu terytorialnego. Do mandatu radnego zawsze podchodziłem, jak do służby

Czytaj dalej
Fot. Adrian Wykrota
MATERIAŁ PARTNERA - MIASTO POZNAŃ

MY, POZNAŃ - 30-lecie samorządu terytorialnego. Do mandatu radnego zawsze podchodziłem, jak do służby

MATERIAŁ PARTNERA - MIASTO POZNAŃ

Zawsze podchodziłem do pełnionego przeze mnie mandatu, jak do służby publicznej. Nigdy nie byłem populistą i nigdy nie obiecywałem czegoś czego nie można spełnić. Poznaniacy to społeczność pragmatyczna, mocno stąpająca po ziemi – mówi Wojciech Kręglewski, poznański radny.

Zasiada pan w radzie miasta od samego początku, czyli od 1990 roku. Jaka jest recepta na bycie tak „długowiecznym” radnym?
Trudno powiedzieć, czy mam na to patent, choć rzeczywiście w radzie zasiadam już ósmą kadencję, a startowałem przecież z różnych, nawet odległych miejsc na listach. Zawsze jednak podchodziłem do pełnionego przeze mnie mandatu, jak do służby publicznej. Nigdy nie byłem populistą i nigdy nie obiecywałem czegoś czego nie można spełnić. Poznaniacy to społeczność pragmatyczna, moc-no stąpająca po ziemi. Jeżeli widzą, że osoba je reprezentująca stara się być wobec nich uczciwa i odpowiedzialna, co wiąże się czasami z koniecznością podejmowania niepopularnych decyzji, to mają do niej zaufanie.

Ile takich niepopularnych decyzji musiał pan podjąć przez 30 lat?
Było ich sporo, ale jedną z ostatnich była ta z ubiegłej kadencji rady, kiedy uchwalono, tuż przed wyborami, zwolnienie z opłat za bilety komunikacji miejskiej dla uczniów. Byłem wtedy jedynym radnym, który się temu sprzeciwił, mając pełną świadomość, że nie przysporzy mi to poklasku, jednak uważałem wówczas, a tym bardziej dzisiaj to podtrzymuję, że w obliczu stojących przed nami wyzwań, nie stać budżetu miasta na takie prezenty.

Jest duża różnica między tym samorządem z początku lat 90., a tym dzisiejszym?
Cała sfera publiczna i działalność polityczna uległa głębokiemu przeobrażeniu. Moim zdaniem na niekorzyść. Startując w wyborach w 1990 roku, do samorządu szliśmy z przekonaniem, że czeka nas wiele do zrobienia, że musimy zmienić w zasadzie całe otoczenie, z którym mieliśmy doczynienia w PRL-u. Mandat radnego to była służba, a nie trampolina do dalszej kariery. Proszę spojrzeć na przekrój społeczny tamtej rady z pierwszej kadencji, zasiadały tam znamienite osoby – profesorowie, prawnicy, adwokaci. To byli w większości ludzie, którzy osiągnęli sukces i pozycje społeczną zanim trafili do samorządu, zatem ich perspektywa była zupełnie inna, niż to często obserwujemy dzisiaj. Ówcześni radni byli w swoich decyzjach niezależni, wnosili często bardzo bogate doświadczenie i wiedzę i nie byli związani żadnymi dyrektywami z „góry”. Dzisiaj mandat radnego to w wielu przypadkach pierwszy życiowy sukces i pierwsze, życiowe wyzwanie. Jest to zjawisko dość powszechne, bowiem rady gmin, zwłaszcza dużych miast bardzo się nam upolityczniły a mandat radnego jest traktowany często jako pierwszy szczebel politycznej kariery. Jeżeli prześledzimy kariery wielu młodych polityków piastujących, zwłaszcza teraz, funkcje ministrów, wiceministrów, zauważymy niezwykłe podobieństwo ich błyskawicznych karier. W kolejności wygląda to tak: asystent posła (pierwsza praca w życiu) – radny miasta zazwyczaj z rekomendacji tegoż posła – doradca polityczny posła, który w międzyczasie został ministrem – później poseł z rekomendacji tegoż ministra – podsekretarz stanu w ministerstwie u tegoż ministra – minister… Zatem, cała kariera w ramach „politycznego”, serwilistycznego układu. Doświadczenie i kompetencje w pozapolitycznych aktywnościach zazwyczaj zerowe. Trudno się zatem dziwić mizerii tak konstruowanej władzy publicznej i stanowionego przez nią prawa. Jednak wróćmy do samorządu. Kolejne nowelizacje ustaw samorządowych ograniczały kompetencje rad gmin a wzmacniały pozycję wójtów, burmistrzów, prezydentów. Myślę, że poszło to trochę za daleko. Jeżeli dodamy do tego nowe zjawisko, jakim jest tendencja partii rządzącej do ograniczania kompetencji samorządów gminnych na rzecz władzy państwowej, to coraz bardziej oddalamy się od idei przyświecającej twórcom Ustawy o Samorządzie Gminnym z 1990 roku.

Co szczególnie zapadło panu w pamięć w czasie tych trzech dekad pracy w samorządzie?
W trakcie tych 30 lat pełniłem różne funkcje w radzie miasta. W pierwszej kadencji byłem przewodniczącym Komisji Rozwoju Gospodarczego, która zajmowała się zmianami w handlu. Ten na przełomie 89. i 90. roku odbywał się na głównych ulicach na łóżkach polowych. Musieliśmy go przekształcić w bardziej cywilizowaną formę. To się udało dzięki udostępnieniu dla rodzącego się handlu i prywatnych przedsiębiorców miejskich lokali użytkowych. Miałem też w tym czasie udział w powstaniu giełdy rolno-ogrodniczej na Franowie. Chciał w nią zainwestować rząd szwajcarski w programie pomocowym, ale prezydent Wojciech Szczęsny-Kaczmarek, nie chciał się zgodzić na zwolnienie ich z opłaty partycypacyjnej, służącej budowie infrastruktury w mieście. Do przełomu doszło, gdy przedstawiciele szwajcarskiego rządu byli już na walizkach. Interwencję w tej sprawie podjąłem, wraz z profesorem Andrzejem Gajtkowskim, ówczesnym przewodniczącym Komisji Rolnictwa. Udało się. Strony wróciły do rozmów i inwestycja powstała.

Wspomina pan głównie o pierwszych latach rady miasta, co zatem motywowało pana do startu w kolejnych wyborach samorządowych?
Praca w Radzie Miasta Poznania nie jest moją podstawową aktywnością. Jestem przedsiębiorcą, dłużej niż trwa moja działalność samorządowa. Praca zawodowa przynosi mi wiele satysfakcji i sukcesów. Natomiast działalność publiczna to moja pasja, swoiste hobby. Jestem poznaniakiem od wielu pokoleń i jestem emocjonalnie bardzo związany z moim rodzinnym miastem. Motywuje mnie możliwość uczestnictwa w decyzjach, które maja wpływ na jego rozwój. Z kadencji na kadencję poszerzałem swoją wiedzę i doświadczenie samorządowe. Myślę , że warto z mojej wiedzy skorzystać. Niemniej, głównym sprawcą mojej długiej bytności w radzie są wyborcy, którzy z wyborów na wybory, bez względu na zaoferowane mi miejsce na liście, przedłużają mój mandat. To również zobowiązuje i motywuje.

MATERIAŁ PARTNERA - MIASTO POZNAŃ

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.