Włodzimierz Jarmolik

Na cmentarzu farnym. Wśród pomników i krzyży

Cmentarz Farny w Białymstoku Fot. archiwum Cmentarz Farny w Białymstoku
Włodzimierz Jarmolik

Zbliża się dzień Wszystkich Świętych. Podobnie jak w Białymstoku 80 lat temu. 1 listopada ożyły ciche i zazwyczaj osamotnione cmentarze. Pojawili się gromadnie ludzie z kwiatami, wieńcami i zniczami. Krewni i przyjaciele zmarłych. Pamiętający o nich. Tłoczno było zwłaszcza na cmentarzu farnym położonym przy Szosie do Supraśla. Od rana prowadzono tam również kwestę na rzecz Stowarzyszenia Pań Miłosierdzia.

Tego dnia odwiedził metropolię miejską i dziennikarz Echa Białostockiego. Chciał przekazać świąteczną zadumę na łamach swojej gazety. Dać opis jej aktualnego wyglądu. Rozległy cmentarz to historia miasta. Zwłaszcza żyjących i działających w nim niegdyś ludzi. To również kunszt pomników i płyt nagrobnych. Choć w większości nie na miarę paryskiego Per Lachaise czy warszawskich Powązek, a tylko wedle szablonu kamieniarzy z ul. Wasilkowskiej. Oto główna aleja wiodąca od bramy do kaplicy cmentarnej. Stoi kilka artystycznie wykonanych monumentów. Z czerwonego piaskowca. Wyróżnia się grób rodziny Stankiewiczów. Sama kaplica otoczona lasem obelisków z piaskowca i czarnego marmuru. Tutaj spoczywają zasłużeni obywatele Białegostoku. Imponuje grób rodziny Puchalskich. W nim prochy pierwszego prezydenta niepodległego Białegostoku. Dalej czarny obelisk i krypta rodziny Wieczorków. Patrząc w prawo i na lewo można dostrzec grobowce Pragów, Moszczyńskich, Sarosieków, Sobolewskich, Gronowskich. W pobliżu spoczywa zasłużony lekarz i wielki społecznik dr Żołątkowski. I znowu imponujące pomniki Moniuszków, Kościów, Kosińskich, Gintrów, Sulikowskich, Małyszków. Na tym tle skromnym wydaje się grób ks. Wilhelma Szwarca, budowniczego farnej świątyni. Za to w tym dniu leży na nim wiele bukietów świeżych chryzantem i płonie kilkadziesiąt świec. Nieopodal stoi stary krzyż - pomnik wzniesiony na pamiątkę uśmierzenia morowej zarazy w Białymstoku. Dalej od centrum cmentarza znajdują się pomniki skromniejsze i ogromna ilość krzyży.

Ciekawski reporter Echa postanowił odszukać jeszcze miejsce pochówku ofiar bolszewickiej zbrodni z 1920 r. Wydarzenie to mocno wryło się w najnowszą historię miasta. 20 sierpnia 1920 r. na dzień przed wkroczeniem wojsk polskich, bolszewicy rozstrzelali na Szosie Obwodowej w pobliżu wiaduktu 16 osób. Były różnego wyznania. zakopano je we wspólnej mogile w miejscu kaźni. Kilka dni później przeprowadzona została ekshumacja zwłok i pogrzeby na różnych cmentarzach. Na farny trafiło 11 katolików. W kwietniu 1921 r. miały miejsce uroczyste obchody uczczenia zamordowanych białostockich patriotów. Było nabożeństwo w kościele farnym, a następnie wielki pochód ul. Sienkiewicza, Wasilkowską, aż do Szosy Obwodowej. Na miejscu kaźni stanął brzozowy krzyż. Na cmentarzu farnym złożono wieńce. Wielką pracę przy tych obchodach uczynił Antoni Lubkiewicz, redaktor Dziennika Białostockiego. Zostały one uwiecznione na filmie, który pokazywano w kinoteatrze Palace. Równo 10 lat później drewniany krzyż zastąpiony został swoistym mauzoleum. Budowlę zaprojektował miejscowy architekt Rudolf Macura. Dziennikarzowi nie udało się samemu trafić na miejsce pochówków ofiar bolszewickiej zbrodni. Dotarł nań dopiero po zasięgnięciu informacji u grabarza. Cóż zobaczył. „Grób zarośnięty, przez nikogo niepielęgnowany, zapomniany. Przez miasto, przez farę, przez obywateli. Miasto stać na wielkie inwestycje, na domy prezydentów, a nie stać na godny nagrobek, który się tym męczenników sprawy należy”. Wrócił z cmentarza, jak stwierdził „naprawdę smutny”. A przecież tego dnia nawet w cmentarnym kąciku samobójców za symbolicznym rowkiem też ktoś zapalał znicze i składał kwiaty.

Włodzimierz Jarmolik

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.