Nadzieja w Osieckiej. Rozmowa z Dagny Mikoś i Dominiką Kindrą

Czytaj dalej
Małgorzata Łeska

Nadzieja w Osieckiej. Rozmowa z Dagny Mikoś i Dominiką Kindrą

Małgorzata Łeska

O wyzwaniach, relacjach i odkrywaniu własnej tożsamości. Dagny Mikoś i Dominika Kindrat zdradzają kulisy projektu Dagny/Osiecka.

Dagny, dlaczego zdecydowałaś się na teksty Agnieszki Osieckiej?
Dagny Mikoś: Odpowiedź jest dość złożona ze względu na to, że wpłynęło na nią wiele czynników. Głównie pandemia stała się jej podłożem. To był pomysł, który narodził się w mojej głowie podczas pierwszego lockdownu. Rzeczywistość spowodowała, że większość czasu spędzałam w domu i był to doskonały czas dla mnie, by rozpocząć kurs mentoringowy. Dzięki temu poznałam wielu wspaniałych artystów, psychologów i coach’ów, którzy zachęcali uczestników do stworzenia własnego planu na najbliższe dni. Okazało się, że nie wyobrażałam sobie życia bez teatru i sceny, bez grania na żywo dla publiczności. To była abstrakcja, do której zmusiły mnie warunki zewnętrzne. Refleksje na temat trwających wtedy wydarzeń, połączone z otrzymaną nagrodą w 2019 roku w konkursie „Pamiętajmy o Osieckiej”, zaprowadziły mnie do głębszego spotkania z twórczością poetki. Początkowo w grę wchodził recital, który umożliwiłby mi powtórne zagranie na żywo, ale z biegiem czasu zaczęły męczyć mnie myśli, czy lepszym wyjściem nie okazałoby się nagranie płyty.

Dagny, wspominałaś w wielu rozmowach, że na początku nie przepadałaś za Osiecką. Daleka byłaś od jej wrażliwości w postrzeganiu świata czy tematów, które poruszała. Czy projekt Dagny/Osiecka spowodował, że odkryłaś na nowo piękno tekstów, które poetka nam pozostawiła?
Dagny Mikoś: To fakt. Moje relacje z Osiecką nie były wcześniej dość zażyłe. Im dłużej przyglądam się jej barwnemu życiu, tym coraz mocniej utwierdzam się w tym, że była to kobieta o wielu twarzach. Wydaje mi się, że dopiero po przekroczeniu przeze mnie trzydziestego roku życia, dojrzałam do tego by nasze drogi z Osiecką mogły się w końcu przeciąć. Wszystko wskazuje na to, że udało się nam znaleźć wspólny język.

Jak powstawał skład Waszego projektu?
Dagny Mikoś: Skład projektu wyniknął dość intuicyjnie. Zaczęłam swoje poszukiwania oczywiście od muzyków. Mikołaj Babula jest moim przyjacielem i wieloletnim akompaniatorem, który odpowiada za kierownictwo muzyczne całego projektu. Adrian Kasprzyk podjął się realizacji dźwięku, natomiast instrumentaliści – Maciej Chatys i Bartek Bąk towarzyszyli mi podczas recitalu dyplomowego w szkole jazzowej w Krakowie. Już wtedy wiedziałam, że chciałabym współpracować z nimi w przyszłości. Miałam to szczęście, że w sekcji wokalnej towarzyszą mi moje dwie nauczycielki śpiewu – Gaba Janusz i Dominika Kindrat. A pomiędzy nimi stoi mój niezastąpiony mąż – Mateusz Mikoś, który doskonale uzupełnia chórki męską barwą. Głośno i stanowczo mogę stwierdzić, że pracuję w projekcie Dagny/Osiecka z ludźmi, którzy są bliscy mojemu sercu, są wspaniałymi artystami, których bardzo cenię, nie tylko za ich twórczość, ale przede wszystkim za to, że są dobrymi, nieprawdopodobnie pięknymi, artystycznymi duszami.

Dominiko, a Tobie jak pracowało się w takim zespole?
Dominika Kindrat: Bardzo dobrze. To niesamowite uczucie poznać tak uzdolnionych muzyków. Uważam, że to, co w głównej mierze stworzył Mikołaj Babula jest wielkim dziełem. Nie ukrywam, że było to dla mnie również duże wyzwanie, które udało nam się wspólnie podjąć i mam nadzieję zwieńczyć sukcesem, nie możliwym wcześniej do przewidzenia.

A co według Ciebie było najpiękniejsze i najtrudniejsze w trakcie powstawania projektu?
Dominika Kindrat: Najtrudniejsza i najpiękniejsza okazała się praca wszystkich muzyków równocześnie. Może dlatego, że aranżacje, które udało nam się stworzyć są zupełnie różne od tych, które dobrze znamy, chociażby w wykonaniu Maryli Rodowicz. Nie wiedzieliśmy do końca jaka będzie reakcja słuchaczy na naszą propozycję Osieckiej. Nawet spotkałam się ze stwierdzeniem, że to co prezentujemy zwyczajnie Osiecką nie jest. Z jednej strony byłam niesamowicie pozytywnie nastawiona na to, że stworzymy własną wersję dobrze znanych piosenek, a z drugiej strony obawiałam się reakcji po ich wysłuchaniu.

Dagny marzyłaś nie tylko o tym, by pozostawić po sobie twórczy i trwały ślad, ale również o tym, by Wasza płyta niosła ludziom nadzieję. Udało się?
Dagny Mikoś: Liczę na to, że krążek stanie się idealnym pretekstem do spotkania młodszych pokoleń z twórczością poetki. Ale nie zaprzeczę mówiąc, że rzeczywiście chciałam zostawić po sobie taki jasny, optymistyczny ślad. Od samego początku, naszym zamierzeniem było stworzenie dzieła, które da ludziom ukojenie. Sądzę, że zarówno wybrane teksty, jak i muzyka, która powstała z pewnością skłania nas ku tej drodze. Stąd również utwór „Nadzieja” zajmuje pierwszą pozycję na liście i to on właśnie promuje naszą płytę. Jednak muszę jeszcze dodać, że ta piosenka ma dla mnie również osobiste, głębsze znaczenie. Każdą, tworzoną piosenkę dedykowałam konkretnej osobie, a ta pierwsza jest tą wyjątkową, ponieważ zadedykowałam ją sobie. Nie ukrywam, że ten czas tworzenia i realizacji projektu był dla mnie bardzo trudny i wymagający. Teraz wiem, że każdy kryzys można przekuć w sukces. Początkiem maja ukaże się premiera kolejnego teledysku promującego naszą płytę, na którą serdecznie zapraszam.

Czy okładka Waszej płyty niesie jakąś ukrytą symbolikę?
Dagny Mikoś: Okładka jest zarówno symboliczna i osobista. Co ciekawe, powstała wcześniej niż zrodził się pomysł stworzenia płyty. Autorką grafiki jest Małgorzata Pawlikowska, którą poznałam podczas wspomnianego wcześniej kursu. Ta fotografia analogowa została zrobiona na jednej z portugalskich plaży. Zdjęcie przedstawia niezidentyfikowaną postać, nie wiemy czy jest nią kobieta czy mężczyzna. Ponadto możemy jedynie domyślać się, w którym kierunku zmierza, ponieważ ona jakby rozpływa się w świetlistej poświacie. Bardzo urzekła mnie ta fotografia, gdy pierwszy raz ją zobaczyłam. Ja, jako artystka nie podjęłam jeszcze klarownej decyzji, w którym kierunku chciałabym się rozwijać, stąd miałam wrażenie, że tą postacią jestem właśnie ja. Tą osobą, która nie wie, co dalej z jej życiem, twórczością i jak rzeczywiście postrzega siebie samą, jako artystkę. Wiele pytań rodziło się wtedy w mojej głowie, pozostających wciąż bez jasnej odpowiedzi. Mam nadzieję, że Dagny/Osiecka wystarczająco pokazała mi tę właściwą drogę i że z biegiem czasu, przy wsparciu moich przyjaciół-muzyków, ta postać z okładki stanie się bardziej zarysowana i zdeklarowana. (śmiech)

Czyli w niedalekiej przyszłości planujecie następne wspólne projekty?
Dominika Kindrat: Myślę, że tak, choć plany nie są jeszcze sprecyzowane. (śmiech) Świetnie dogadujemy z całą, ekipą Dagny/Osiecka. Wszystko wskazuje na to, że mogłaby być to współpraca na długie lata. Nie chciałabym żebyśmy stracili ten ludzki potencjał, który obecnie mamy.

Dagny Mikoś: Nie ukrywam, że w najbliższym czasie chcielibyśmy skupić się wyłącznie na graniu koncertów promujących nasz najnowszy materiał. Wydaje mi się, że ten projekt jest na tyle estradowy, że odnajdziemy się w każdej przestrzeni, zarówno zamkniętej i otwartej. Pomysły co do kolejnych, autorskich realizacji muzycznych, może i tekstowych, wyklarują się w ciągu najbliższego roku. Tego sobie i nam życzę.

Ja również tego samego Wam życzę. Dziękuję bardzo za rozmowę i poświęcony czas.
Dominika Kindrat: My także dziękujemy.
Dagny Mikoś: Dziękuję. I w imieniu wszystkich członków projektu Dagny/Osiecka zapraszam na nasze koncerty.

Nadzieja w Osieckiej. Rozmowa z Dagny Mikoś i Dominiką Kindrą
Małgorzata Łeska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.