Nie chodzę po torze z łopatą!

Czytaj dalej
Fot. Fot. Mariusz Kapala / Gazeta Lubuska
Alan Rogalski

Nie chodzę po torze z łopatą!

Alan Rogalski

Żużel to nie jazda figurowa na lodzie, w której dostanie się ocenę za wrażenie artystyczne. Nikt nie jest w stanie powiedzieć, co może stać się z nawierzchnią w trakcie zawodów - przekonuje Stanisław Chomski.

Podpisanie nowej dwuletniej umowy ze Stalą stanowiło dla pana priorytet?
Gorzów jest miejscem, gdzie urodziłem się, w którym próbowałem zostać żużlowcem. Tu mam rodzinę i staram się jak najlepiej realizować.

Brał pan pod uwagę jakąś inną ewentualność?
Tak, aczkolwiek nie miałem nie wiadomo jakich oczekiwań finansowych. Znam realia klubu, wiem, jak się pracuje w Gorzowie i poza miastem. W każdym razie nie było trudno dogadać się ze Stalą.

Były oferty z innych klubów?
Nie będę o nich mówił, bo jestem zdania, że byłoby to nieetyczne. Jednak były zapytania, nie zostałbym bez roboty.

Gdyby pan nie musiał, to nie zmieniałby pan nic w tej kadrze, która wywalczyła w tym roku drużynowe mistrzostwo Polski?
Serce podpowiadałoby, żeby nie zmieniać zwycięskiego składu. To byłoby dobre rozwiązanie, tym niemniej zmiany są wymuszone. Odchodzą juniorzy, w ich miejsce przyjdą młodzi, niedoświadczeni. Będą rzuceni na głęboką wodę. Ich nie będzie można nie wiadomo jak obarczać za wyniki. Oni będą mieli za zadanie pokazywać się z jak najlepszej strony, a efektem tego co najwyżej mają być rezultaty. Aczkolwiek to też nie będzie głaskanie, bo jak ktoś startuje w ekstralidze, to wobec niego są też stawiane pewne oczekiwania. Ewentualne straty będą musieli zniwelować właśnie seniorzy, dlatego też seniorski skład musi być stabilny. Z drugiej strony, rozsądek podpowiada, by Adrian Cyfer odszedł z klubu po to, by miał możliwość regularnych startów gdzieś indziej i wrócił do nas za jakiś czas. To wartościowy zawodnik, ale w tej konfiguracji, w której seniorem staje się Bartek Zmarzlik, trudno byłoby zatrzymać Adriana, bo dla drugiego byłego juniora nie ma miejsca. Jeśli mógłby jeździć w pierwszej lidze i w razie czego byłby naszym zabezpieczeniem, jestem za tym. Inaczej nie miałoby to żadnego sensu.

Przesądzone jest, że w nowym sezonie młodzieżowcami będą tylko żużlowcy z Gorzowa?
Koncepcje są różne. Nigdy nie można powiedzieć: nigdy, ale optuję za tym, by byli to nasi zawodnicy. Oczywiście, lepiej byłoby mieć kogoś znacznie bardziej doświadczonego, ale jakim kosztem? Takich może jest jeden czy dwóch, abstrahując od naszych możliwości, ale czy oni mieliby aż taki wkład? Z drugiej strony, zablokowaliby miejsce dla naszych. Nasi piętnastolatkowie już dziś pokazują, że potrafią rywalizować ze starszymi zawodnikami jak równy z równym, a wręcz rozstrzygać tę rywalizację na swoją korzyść. Może za dwa lata będziemy mieli kłopoty bogactwa? A jeśli nie, to szerszą ławkę.

Pewne jest, że w dwójce będzie miejsce dla Rafała Karczmarza?
Nie ma co ukrywać, Rafał jest tego grona najstarszym młodzieżowcem i ma największe wśród nich doświadczenie, bo jako gość jeździł w Polonii Piła i Stali Rzeszów. Szkoda, że ten sezon był pechowy dla Kamila Nowackiego. On bardzo dobrze radził sobie w Wandzie Kraków. Wydaje mi się, że praca, którą teraz wykonał sprawi, że małymi krokami włączy się do sportowej rywalizacji.

Prezes klubu Ireneusz Maciej Zmora przyznał, że chętnie widziałby w Stali Nickiego Pedersena. A_pan?
Nie mówmy o nazwiskach. Mamy dość sporo ofert. Do Gorzowa chcą przejść bardzo dobrzy zawodnicy, ale piłeczka jest po ich stronie. Decydujące tu będą warunki organizacyjno-finansowe. Chciejstwo to jest jedno, a drugie to możliwości. Wracając do Pedersena. To barwa postać, która kiedyś jeździła w Stali. Po tych wszystkich przejściach, które miał w karierze, to wydaje mi się, że jakoś bym go zaadoptował do drużyny, aczkolwiek nie chodzi nam o taki charakter. To ma być zespół wzajemnie napędzający się, jak to było w tym roku. Nastawiony nie tylko na cele indywidualne, ale i sportowe.

Martin Vaculik będzie nowym zawodnikiem?
To jest jeden z tych, który by pasował. Abstrahując od naszych możliwości, w mojej koncepcji byłby Tai Woffinden, Emil Sajfudinow, Peter Kildemand, Vaculik. Była nawet koncepcja z Gregiem Hancockiem, który choć przez niektórych jest skazywany na szybkie zakończenie kariery, to sam wcale się nad tym nie zastanawia. Mógłby być też Maciej Janowski czy Patryk Dudek, pomijając ich powiązania klubowe. Jest i kilku innych zawodników, którzy mogliby być w tej koncepcji, ale ważny jest też charakter. Pomijam tych, którzy są u nas. Niemniej jednak realia są takie, a nie inne i nie chodzi mi jedynie o te finansowe, ale też o zobowiązania kontraktowe samych żużlowców.

Zmiany będą nie tylko w kadrze, ale i na stadionie.
Ma zmienić się nawierzchnia. Abstrahując od tego, czy nasz tor jest twardy czy przyczepny, jego geometria jest taka, że na pierwszym łuku zawsze była, jest i będzie ścieżka przy krawężniku. W drugiej fazie zawodów może być inaczej, przy zmiennych warunkach pogodowych. Stąd się biorą te iskrzące sytuacje, że gdzieś tam kogoś podniesie. To jest przecież żużel, a nie jazda figurowa.

Zmienią się i łuki?
Powinny, z tego względu, że od 2018 roku najprawdopodobniej wejdzie w życie system ochrony toru przed opadami deszczu, przykrywanie go plandeką. Tak na marginesie, z niej korzystaliśmy z 20 lat temu. Żeby to miało ręce i nogi, to muszą być odpowiednie spadki: 6 procent na łuku i 3,5 procent na prostej. Dziś nie mamy tego na łuku, a prosta w ogóle jest płaska. Jeśli ma być modernizacja związana z nawierzchnią, nie mówiąc o bandzie, która ma być bardzo chłonna przy wyjściu z pierwszego łuku, to trzeba zabrać się za to gruntownie, żeby dwa razy tego nie robić. To zwiększyłoby pochylenie łuków i zwiększyłoby widowiskowość zawodów.

Stanisław Chomski ma być pierwszym trenerem Stali Gorzów do 2018 r. Jego podopieczni mają walczyć o wysokie cele w lidze
Fot. Mariusz Kapala / Gazeta Lubuska Stanisław Chomski ma być pierwszym trenerem Stali Gorzów do 2018 r. Jego podopieczni mają walczyć o wysokie cele w lidze

A jak pan reaguje na doniesienia mówiące o tym, że może pan stracić licencję trenerską w związku z rzekomo źle przygotowanym torem w finale PGE_Ekstraligi na „Jancarzu”?
Niektóre media to nagłaśniają, ale ja bazuje na faktach, z którymi mogłem się zapoznać. My praktycznie ani w sobotę, ani w niedzielę nic nie robiliśmy na torze, oprócz kosmetyki, którą normalnie się wykonuje, a więc równanie i polewanie. To jury decydowało. My nic sami nie mogliśmy zmienić. Moja ingerencja była żadna. Wiemy, jaki był początek finału. Zawodnicy byli wściekli. Nawierzchnia miała być taka, by można było zaatakować po szerokiej, ale nic nie mogliśmy uczynić, zwłaszcza że wcześniej pojawiały się sugestie, że na torze w Gorzowie miałoby się nie wiadomo co dziać, więc daliśmy sobie spokój z jego przygotowaniem. Można powiedzieć, że tor był przygotowany neutralnie. Pierwsze wyścigi kończyły się remisami, a zdecydowane indywidualne zwycięstwa odnosili torunianie. To oni wygrywali starty. Potem podjęliśmy pewne decyzje, dotyczące tego, jak jechać na takim torze. Zawodnicy umieli je zrealizować.

Teraz mają zmienić się przepisy.
Chciałbym, w końcu nie byłoby kozła ofiarnego. Dzisiaj za przygotowanie toru też jest odpowiedzialny trener. Ale w jaki sposób? Ja mogę sugerować, jak coś zrobić, ale wykonawcą jest toromistrz, a nadzorcą jest komisarz. Ja mogę powiedzieć, czy chcę tor przyczepny, czy też twardy i koniec. Ja nie chodzę z łopatą i nie kopię. A że wyjdę na tor i popatrzę, co się na nim dzieje, to jest inna sytuacja.

Denerwuje się pan...
Bo dochodzimy do kuriozum. Żużel to nie jest sport, gdzie dostaje się ocenę za wrażenia artystyczne. Nikt nie jest w stanie powiedzieć, co w trakcie zawodów może stać się z torem. Niech mi ktoś powie, że przez piętnaście biegów nic się nie stanie. Każdy ma swoją specyfikę. My specjalnie nie bronujemy pod płotem, żeby nie było powiedziane, że preparujemy tor. A w Toruniu pozwala się na bronowanie. Taki bezpieczny tor, a był karambol w trakcie Grand Prix! To wina toru?! A może odwrotnie, to zawodnicy przekraczają bariery, bo wydaje im się, że tor jest tak bezpieczny, iż nie może się nim stać? A stało się. Można to rozkładać na czynniki pierwsze. Oczywiście, bezpieczeństwo jest najważniejsze, ale nigdy nie przewidzimy, co się stanie po 5. czy 10. wyścigu. Czy w Zielonej Górze ktoś specjalnie wykopał dołki w trakcie naszych derbów?! Zrobiła się koleina, bo takie były warunki pogodowe!

W takim razie kiedy najłatwiej przygotować tor?
Na wiosnę, on wtedy trzyma wilgotność. A w okresie letnim czy wczesnojesiennym trzeba w niego ingerować. Nigdy się go nie doleje tak, jak to zrobi z góry natura. Niech każdy tę całą sytuację oceni na chłodno. Z drugiej strony, gdyby komisarz widział to, jak się robiło tor na Grand Prix w Gorzowie, to na godzinę przed jego rozpoczęciem byłby walkower. Ta nawierzchnia dosłownie pływała. Gdybyśmy my tak chcieli zrobić u nas, to by nas ukrzyżowano. Nie mówię, że nie było kłopotów, bo były, ale nikt niczego celowo nie zrobił.

Nowych transferów możemy spodziewać się już 2 listopada?
Trudno powiedzieć. Na razie trwają rozmowy z naszymi zawodnikami. Na dziś każdy wyraża chęć pozostania, ale warunki się zmieniły, bo jest ich przecież zbyt wielu.

Julia_Chomska jako psycholog sportowy zostanie w Stali?
Mam taką nadzieję. To jest dla mnie niezręczne, w końcu to moja córka. Niemniej jednak praca przez z nią musi być wykonana tak jak należy, a ocenia ją zarząd. Z tym sztabem, który jest: Piotrek Paluch, Krzysiek Orzeł, Jurek Buczak i Julia chciałbym dalej współpracować w klubie.

Cele przed panem nie zostały jeszcze sprecyzowane?
Nie licząc sezonu 2015, kiedy widmo spadku zajrzało nam w oczy, Stal po powrocie do ekstraligi była na fali wznoszącej. To zobowiązuje nas do tego, by cele były wysokie. Jednakże należy poczekać, jakimi dokładnie środkami będzie dysponować, czy utrzymamy skład, czy też uda się nam go wzmocnić.

Alan Rogalski

W "GL" przez siedem lat


 


W „Gazecie Lubuskiej” pracowałem od sierpnia 2015 do grudnia 2022 r. Najpierw będąc współpracownikiem, a następnie zostając etatowym jej pracownikiem.

Przed tym współpracowałem z zachodniopomorskim serwisem sportowym „Ligowiec.net” i „Głosem Szczecińskim”. Byłem też dziennikarzem „Kuriera Myśliborskiego” i „Wieści Myśliborskich” oraz redaktorem oficjalnej strony internetowej Klubu Koszykówki King Szczecin. Odbyłem także staż zawodowy w TVP Szczecin. Jestem absolwentem dziennikarstwa i komunikacji społecznej Uniwersytetu Szczecińskiego oraz politologii na tej uczelni.


W "Gazecie Lubuskiej" pisałem o sporcie w Gorzowie i na północy województwa. A więc o koszykarkach AZS AJP Gorzów czy żużlowcach Stali Gorzów. Również o gorzowskich piłkarzach Stilonu i Warty oraz piłkarkach TKKF Stilon Gorzów czy Ladies Soccer Team Gorzów, ale nie tylko. Bo dzieliłem się z Wami swoimi wrażeniami m.in. z dyscyplin olimpijskich, takich jak kajakarstwo (Anna Puławska, Wiktor Głazunow czy Oleksii Koliadych i in.) czy wioślarstwo (Olga Michałkiewicz, Katarzyna Boruch i in.).


Przekazywałem Wam emocje również z innych sportów, także spoza Gorzowa, jak np. z siatkówki w Sulęcinie, kolarstwa w Strzelcach Kraj. czy też saneczkarstwa z Nowin Wielkich. Spotykaliście mnie do tego na biegach i na różnych zajęciach, na których promowany jest zdrowy styl życia. 


A jak nie pisałem o tym, to robiłem zdjęcia czy nagrywałem filmy. I tak jak każdy kibic - zawsze dopingowałem naszych zawodników!


Obsługiwałem np.:



Przygotowywałem też w ramach współpracy z Polskapress materiały dla PZPN m.in.:



Na co dzień wokół futbolu


Jestem instruktorem rekreacji ruchowej oraz trenerem UEFA C piłki nożnej, stąd też jeśli pozwala mi na to czas, z chęcią spędzam go aktywnie, biegając za piłką, głównie z dziećmi.

Z wykształcenia jestem nie tylko dziennikarzem, ale również politologiem, więc nie jest mi obojętna lokalna i krajowa polityka. Ukończyłem "Puszkina", czyli gorzowskie I LO.

Na co dzień mieszkam w oddalonym 40 km od Gorzowa 11-tys. Myśliborzu, stolicy powiatu na Pomorzu Zachodnim. 

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.