Grażyna Antoniewicz

Nieprzemijający urok kalendarzy

Nieprzemijający urok kalendarzy Fot. Ze zbiorów Książnicy Cieszyńskiej
Grażyna Antoniewicz

Ostatnie dni roku są dniami szczególnymi. Zastanawiamy się, jaki będzie ten rok 2017. Niektórzy uważają, że nasz los zapisany jest w gwiazdach, inni - że zależy od pracowitości, talentów lub szczęścia, ale wszyscy nadchodzący rok zgodnie rozpoczynamy z nowym kalendarzem.

Kalendarz posiadały już najstarsze cywilizacje - opierał się on głównie na zmianach faz Księżyca i obiegu Ziemi wokół Słońca. Kalendarz europejski wzorowany jest na egipskim (opracowanym ok. 3000 r. p.n.e.). W starożytnym Rzymie wydawano kalendarze zawierające wykazy dni świątecznych, uroczystości z okazji urodzin cesarzy, nazwiska najwyższych urzędników i dni, w których wolno było sprawować sądy.

Kiedy włosy strzyc

Średniowieczne zawierały głównie spisy żywotów świętych i zakonników, ale z czasem pojawiały się i inne treści. Ścienny kalendarz Mikołaja z Szadka z 1529 r. - oprócz świętych patronów i faz księżyca - wymienia m.in. „czasy dobre ku krwi wypuszczaniu, kiedy lekarstwo brać, włosy strzyc, nowe odzienie obłóczyć i siać...”.

Dokładne przepowiednie pogody i losów ludzkich na cały rok z góry, a także wypadków w bliskich i dalekich krajach, spotykały się z nabożną wiarą odbiorców. Jeszcze całe tygodnie dzieliły ludzi od Nowego Roku, gdy za króla Stasia można było w gazetach czytać ogłoszenia zachwalające najrozmaitsze - dopiero co wydane - kalendarze. Były wśród nich gospodarskie, ze spisem najważniejszych czynności, zakupów i robót każdego miesiąca, dalej zaś różne ciekawostki i rady - np. „Jak pomnożyć tytonie, tak do palenia, jak i te na tabakę zdatne”.

Były i z wizerunkami 110 najnowszych fryzur paryskich „damskich i kawalerskich”, a wszystkie „ładnie oprawione w materię z pozłacanymi marginesami, z futeralikiem za jedyne złotych 10”. I kalendarzyki „Teatrowe” przez sławną warszawską księgarnię Grölla wydane, w których oprócz świąt, odmian księżyca, dni galowych „znajdują się ciekawości o dawnych i starożytnych teatrach, o prawidłach sztuki dramatycznej i imiona osób balety składających”.

Feralny horoskop

Żaden kalendarz nie mógł obejść się bez horoskopów. Stara książka z epoki stanisławowskiej opowiada, jak dwie rodziny postanowiły skojarzyć swoje dzieci.

Młodzi kochali się jak dwa gołąbki, rodzice uzgodnili sprawy majątkowe i pozostało tylko wyznaczyć dzień ślubu. Zjechał w tej sprawie ojciec panny do rodziców kawalera. Ten uściskał go, wycałował, po czym zajrzał do kalendarza i zzieleniał. Stało przecie jak byk w prognostyku, że dzień jest klimakteryczny, wszelkim poczynaniom przeciwny i najgorzej wróżący. Rzecz jednak dziwna: w kalendarzu gościa zgoła odmienną wydrukowano opinię - niezwykle o tym dniu korzystnej. Obaj panowie byli temperamentu cholerycznego. Obaj byli ludźmi z zasadami. Każdy od lat używał kalendarzy jednego wydawcy i bez zastrzeżeń tylko jemu wierzył. Patrzeć tedy zaczęli na siebie podejrzliwie i z niechęcią. Cierpkie wzajemne uwagi rychło przerodziły się w kłótnię. I młodzi, którzy ponoć bardzo się ku sobie mieli, dowiedzieli się, że nigdy nie staną na ślubnym kobiercu.

Kolenda dla kochanków

Cóż im pozostało na pociechę? Chyba poczytać sobie „Kolendę dla kochanków, czyli kalendarzyk „Dla dam i kawalerów”.

Czy tak bardzo zmieniły się kalendarze od czasów króla Stasia? Chyba nie, o czym świadczy „Kalendarz domowy Babci Aliny” z roku 1989, a w nim przepisy kulinarne, savoir-vivre oraz porady i ciekawostki, takie jak... wartość kaloryczna smakołyków, kalendarz przetworów robionych w domu czy sekrety kuchni chińskiej oraz horoskop przepowiadający zmiany na lepsze w naszym życiu. I dobrze, gdy daje go nam kominiarz, który - jak wiadomo - przynosi szczęście.

Grażyna Antoniewicz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.