Obiad jedzą w pośpiechu, bo długa przerwa jest za krótka

Czytaj dalej
Fot. archiwum Polska Press
Ewa Abramczyk-Boguszewska

Obiad jedzą w pośpiechu, bo długa przerwa jest za krótka

Ewa Abramczyk-Boguszewska

Uczniowie nie szanują jedzenia, ale przerwy obiadowe są za krótkie - wynika z raportu Federacji Polskich Banków Żywności.

Najczęściej marnują się kanapki (58 proc.), surówki (42 proc.), zupy (34 proc.), kasza lub ryż (33 proc.), warzywa (30 proc.) i owoce (29 proc.) oraz mleko (27 proc.). Rzadziej na talerzach zostają ziemniaki (24 proc.) i mięso (20 proc.). - Zdarza się, że dzieci nie dojadają obiadów - przyznaje Rafał Chylewski, dyrektor SP 16 w Grudziądzu. - Najmniej chętnie zjadają rybę i kaszę. Jeśli widzimy, że coś im nie smakuje, zgłaszamy to dostawcy. Wydajemy ponad 80 obiadów.

Wyniki badania przeprowadzonego przez Millward Brown na zlecenie banków żywności nie pozostawiają wątpliwości, że rzeczywistość jest daleka od ideału. - W badaniu 68 proc. dorosłych osób wskazuje, że marnowanie żywności może być problemem w polskiej szkole - mówi Marek Borowski, prezes zarządu Federacji Polskich Banków Żywności, partnera społecznego programu „Extra Szkolna Stołówka”. - Potwierdzają to nauczyciele i kucharki pracujące w stołówkach szkolnych.
Jak mówi Marek Borowski, przyczyny marnowania żywności przez dzieci są różne. Aż 84 proc. osób, które wzięły udział w badaniu, wskazało, że dzieci zjadają zbyt dużo słodyczy i przekąsek. Uczniom nie smakuje to, co na drugie śniadanie przygotują im rodzice oraz posiłki w stołówce.

Ale upodobania kulinarne dzieci to niejedyne przyczyny marnowania żywności. Jak podkreśla Marek Borowski, dzieci mogą mieć też zbyt mało czasu na zjedzenie obiadu w szkole. 
- Korzystna przerwa obiadowa to ta o długości minimum 30 minut - mówi. - Już nawet trwająca 25 minut przerwa powoduje, że uczniowie zjadają więcej warzyw i większą część dania głównego. Dziecko spożyć może jednorazowo porcję wielkości jego własnej pięści. Dlatego lepiej na talerz położyć mniej jedzenia i zapewnić możliwość dokładki.

W szkołach zapewniają jednak, że robią wszystko, aby dzieci w miarę spokojnie zjadły posiłek. - Jesteśmy w tej dobrej sytuacji, że mieścimy się w dwóch budynkach: jeden jest dla młodszych, drugi dla starszych uczniów- mówi Iwona Szaro, wicedyrektor SP 4 w Inowrocławiu, gdzie obiady je ponad 250 dzieci. - W każdym z budynków mamy stołówkę. Dzieci ze świetlicy przyprowadzane są przez panie na obiad w czasie, gdy inni mają lekcje. W stołówkach dyżurują nauczyciele, są trzy przerwy obiadowe. Uczniowie mogą odłożyć rzeczy do szafek, aby swobodnie usiąść przy stole.

Ewa Abramczyk-Boguszewska

Szkoła – to nie tylko miejsce, ale przede wszystkim uczniowie i nauczyciele. To oni tworzą ją każdego dnia. Dlatego też piszę o tym, co dla nich ważne: o ich problemach, codziennych sprawach, sukcesach i radościach. W swoich artykułach zawsze staram się pokazać dwie strony medalu, bo przecież w gruncie rzeczy chodzi nam wszystkim o to samo: o dobrą edukację dla dzieci. Sięgam również po opinie fachowców, którzy odnoszą się do aktualnej sytuacji w polskiej oświacie. Interesuje mnie też to, co dzieje się na polskich uczelniach, zwłaszcza tych z Kujawsko-Pomorskiego. Pisząc o edukacji, ciągle się czegoś uczę.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.