Ottomar Zielke. Kaszuba, który zginął za „Łupaszkę” i „Żelaznego”

Czytaj dalej
Fot. zbiory IPN
Dorota Abramowicz

Ottomar Zielke. Kaszuba, który zginął za „Łupaszkę” i „Żelaznego”

Dorota Abramowicz

Miał 56 lat, gdy został zabity strzałem w tył głowy, a ciało przekazano - na wieczną niepamięć - do badań studenckich w prosektorium gdańskiej Akademii Medycznej.

4 grudnia 1948 r. sąd pod przewodnictwem Kazimierza Jankowskiego skazał na karę śmierci Ottomara Zielke. Oficjalnie powodem tak drastycznego wyroku było... złe gospodarowanie uprawą buraka cukrowego. W rzeczywistości Ottomar Zielke zapłacił głową za współpracę z majorem Zygmuntem Szendzielarzem „Łupaszką” i ukrywanie jego żołnierza, Zdzisława Badochy ps. „Żelazny”.

Ród znad Jeziora Raduńskiego

Przodkowie Ottomara żyli na Kaszubach od wieków. Historia tej starej kaszubskiej rodziny (udokumentowana w książce Michała Zielke „Zielkowie z Gowidlina”) liczy ponad 250 lat. W najstarszym znanym dokumencie rodzinnym, pochodzącym z 1787 r., ich przodek jeszcze występuje jako Cylka. Jak wyjaśnia prof. Edward Breza, nazwisko Cylka/Zielke wywodzi się ze spieszczonego imienia Sułek, czyli od Sulisława lub Suligosta. Jednak już w pierwszej połowie XIX wieku administracja pruska w dokumentach urzędowych przyjęła jego zniemczony zapis: Ziehlke.

Pod koniec XIX w., w czasach antypolskiej kampanii Hakaty w Prusach Zachodnich, trwała germanizacja ludności kaszubskiej. Równocześnie prowadzono na masową skalę wykup ziemi należącej do Polaków. I o ile zubożała polska szlachta częściej wyzbywała się majątków, to w tym samym czasie bogaci gburzy kaszubscy - jak pisał w jednej ze swoich prac badacz historii regionu Antoni Grzędzicki - powiększali swój stan posiadania. W ten sposób Jakob Kreft i Bazyli Zielke wykupili, kawałek po kawałku, Jezioro Raduńskie Dolne i Jezioro Raduńskie Górne. Jak czytamy w „Sadze rodzinnej” Krzysztofa Korzeniowskiego, „aby współpraca układała się w rodzinnej atmosferze”, córka Jakoba, Paulina, wyszła za mąż za Bazylego Zielke.

Bazyli i Paulina Zielkowie mieli siedmioro dzieci. Wśród nich Ottomara, uznawanego za najzdolniejszego z rodzeństwa.

Ottomar po zakończeniu gimnazjum w Chojnicach studiował w Wyższej Szkole Rolniczej w Halle. Po wybuchu I wojny światowej został wcielony do niemieckiej armii. Był podoficerem, zasłużył się w walkach z Francuzami, jednak ze względu na deklarację, że jest Polakiem i katolikiem, zablokowano mu możliwość awansu do stopnia oficera.

Po wojnie najpierw administrował domeną Glincz (500 ha), a potem wykupił tysiąchektarowy majątek w Przyjaźni. Dodatkowo administrował 180 hektarami w Otominie, własnością siostry Heleny Łebińskiej.

W 1930 r. przyszła na świat jego córka Maria, owoc nieformalnego związku z zawiadującą kuchnią w Przyjaźni panią Marszałkowską. Ottomar uznał dziecko, ale do ślubu nie doszło.

Ostatecznie potomek kaszubskiej rodziny ożenił się ze Zdzisławą Chłapowską z Poznania, córką Alfreda Chłapowskiego - posła II RP, ministra w rządzie Wincentego Witosa, ambasadora RP we Francji. Zdzisława wniosła w posagu bardzo duży majątek.

Pracownicy zapamiętali Ottomara jako mądrego, dobrego gospodarza, choć źródła rodzinne mówią, że nie miał on „ręki do interesów”, a przed ślubem ze Zdzisławą był na skraju bankructwa.

Wraz z rozpoczęciem wojny Ottomar stracił gospodarstwo. Majątek przejęli Niemcy, a jego dotychczasowego właściciela wywieziono do Prus Wschodnich i zdegradowano do robotnika rolnego. Marzena Kruk z gdańskiego oddziału IPN dotarła do informacji, że Zielke w 1942 r. „został przeniesiony do powiatu Johannesburg, gdzie pracował jako włodarz. Wówczas złożył wniosek o przyznanie mu III grupy narodowości niemieckiej”. Źródła rodzinne podają, że w tym samym czasie Zielke prawdopodobnie współpracował z Armią Krajową.

„Wniosek rozpatrzono negatywnie, uznając go za Polaka”

- pisze Marzena Kruk w referacie „Siatka terenowa 5. Wileńskiej Brygady AK w powiecie sztumskim”.

Jeszcze przed zakończeniem wojny, 8 kwietnia 1945 r., Ottomar Zielke przyjechał do Sztumu, gdzie przystąpił do organizowania Powiatowego Urzędu Ziemskiego. W czerwcu 1945 r. skierowano go do administrowania majątkiem w Czerninie.

Szpital i tajemnica stryja

5. Wileńska Brygada Armii Krajowej, dowodzona przez majora Zygmunta Szendzielarza, pojawiła się na terenie powiatu sztumskiego w listopadzie 1945 r. W przeciwieństwie do terenów wokół Wilna, na Pomorzu ludzie „Łupaszki” nie mieli naturalnego wsparcia w rodzinach, sąsiadach, znajomych. Musieli szukać sprzymierzeńców na obcym terenie. I tak przez swoje dawne, wileńskie kontakty (m.in. Mariana Romantowskiego, po wojnie komisarza ziemskiego w Malborku i przewodniczącego Państwowego Komitetu Osiedleńczego w Sztumie, oraz Józefa Piątka vel Feliksa Płatkowskiego, rządcę majątku w Zielenicach) dotarli do przedwojennego nauczyciela Jana Semki, od 1945 r. inspektora Majątków Państwowych w powiecie sztumskim. Ten zaś wskazał Ottomara Zielke jako zaufanego człowieka, u którego będzie można zorganizować tajny szpital. To właśnie Zielke zbudował dla oddziału „Łupaszki” sieć „przyjaznych” punktów kontaktowych.

Wiosną 1946 r. do Czernina przyjechała Halina Zielke, córka starszego brata Ottomara - Jana.

To właśnie Jan Zielke, najstarszy z synów Pauliny i Bazylego, po śmierci ojca i wyjeździe matki do Gdańska, przejął gospodarowanie na Górnej Raduni. Mąż Stefanii, ojciec trzech córek: Haliny, Wandy i Reginy. W 1935 r. sprzedał Radunie kuzynowi Ottonowi Esden-Tempskiemu i wykupił 125-hektarowy majątek Maks koło Kartuz. Dobre czasy skończyły się z wybuchem wojny. Niemcy wypędzili z domu kaszubską rodzinę. Stefania z córkami osiadła u brata w Kożyczkowie, Jan ostatecznie trafił do Nowej Wsi koło Starogardu, gdzie do końca okupacji prowadził księgowość w przejętym przez Niemca majątku. Kiedy przez okolicę przetoczył się front, ubrał się w swoje najlepsze rzeczy, by wreszcie pojechać do żony i córek.

Ojciec wyszedł przed gorzelnię w Nowej Wsi, gdy nagle na podwórze wjechał na koniu sowiecki żołnierz. Zażądał od ojca oddania dokumentów i zegarka, ale kiedy tata sięgnął do kieszeni, wyciągnął broń i go zabił. Nie zwracał uwagi na krzyki ludzi, że zamordował Polaka, zwyczajnie odjechał. Po śmierci ojca mama została sama z trzema córkami i wtedy stryj Ottomar zaproponował, by Halina z nimi zamieszkała

- opowiada Regina Ossowska, z domu Zielke.

Halina od początku musiała zdawać sobie sprawę z kontaktów stryja z antykomunistyczną partyzantką. Nikomu z rodziny nie zdradziła tajemnicy.

Tragiczne wakacje

Początkiem dramatycznego końca Ottomara Zielke był poniedziałek, 10 czerwca 1946 r., kiedy to w Tulicach, w powiecie sztumskim, pojawiła się ciężarówka wypełniona funkcjonariuszami MO i UB. Wcześniej we wsi ze swoim szwadronem stanął Zdzisław Badocha, ps. „Żelazny”, który wycofywał się po rozbiciu posterunków MO w Starym Targu i Mikołajkach.

Ottomar Zielke na ławie oskarżonych (na zdj. pierwszy z lewej).
archiwum Zdzisław Badocha „Żelazny” zginął w czerwcu 1946 r. na terenie majątku Czernin, którego administratorem był Ottomar Zielke.

Jak później pisał Olgierd Christa, w 1946 r. dowódca 5 szwadronu Brygady Wileńskiej AK, o obecności żołnierzy „Łupaszki” prawdopodobnie doniósł jeden z mieszkańców Tulic. Wywiązała się strzelanina, podczas której „Żelazny” został ranny. Przewieziono go do szpitala w Czerninie, gdzie 22-letnim, przystojnym żołnierzem zaopiekowała się Halina Zielke.

- Tamtego lata mama wysłała mnie na wakacje do stryja - wspomina Regina Ossowska. - Szybko zorientowałam się, że w pokoju u góry przebywał młody, ranny w ramię chłopak z AK.

Są dwie wersje okoliczności śmierci Zdzisława Badochy, który zginął 28 czerwca 1946 r. Według pierwszej, przekazanej przez Reginę Ossowską, do tragedii przyczyniła się niepotrzebna, nerwowa reakcja „Żelaznego”.

Pod bramę majątku podjechali ludzie z UB i pytali, czy po okolicy nie kręci się ktoś obcy. Ten młody zobaczył ich z góry, z okna swego pokoju. Zamiast siedzieć cicho, uciekał do parku. Wtedy ubecy go zobaczyli i zaczęli strzelać. Zabili. A tak mało brakowało, by się uratował. Już następnego dnia miał wrócić do lasu. Gdyby tylko siedział cicho, pewnie życie stryja potoczyłoby się inaczej...

- mówi Regina Ossowska.

Jednak zdaniem Dariusza Fikusa, autora książki „Pseudonim »Łupaszka«”, nieszczęścia nie można było uniknąć. UB już wcześniej rozszyfrował powiązania Ottomara Zielke z oddziałem „Łupaszki”. Kiedy 14-osobowa grupa funkcjonariuszy wjechała do Czernina, „Żelazny” spacerował po parku. Widząc ubeków, otworzył ogień. Potem uciekł na poddasze, a gdy kryjówkę odkryto, znów wyskoczył do parku. Tam zginął trafiony odłamkiem granatu.

Tego samego dnia aresztowano całą grupę terenową „Łupaszki”, w tym Ottomara i Halinę. Halinę niedługo potem zwolniono. Ottomar został skazany wyrokiem Wojskowego Sądu Rejonowego w Warszawie na trzy lata więzienia. Przedterminowo wyszedł na wolność w przeddzień Wigilii 1946 r.

Komunistyczna władza bynajmniej nie zapomniała o Ottomarze Zielke. Niespełna dwa lata później, w połowie 1948 r. aresztowano całą dawną siatkę AK w powiecie sztumskim. Ottomara Zielke, który w tym czasie został przeniesiony jako administrator do Zielnic, zatrzymano w jego domu w drugiej połowie lipca 1948 r.

Przyszli o piątej rano. Najpierw do naszego pokoju. Wszystko przewracali, wyrzucali na podłogę. Stryjenka chciała dać stryjowi jasiek, zrobiła mu kanapkę na drogę. Wcisnęła mu ją w ostatniej chwili, gdy stryja Ottomara zabierano do samochodu

- opowiada Regina Ossowska, która w tamtym czasie wraz z siostrą Haliną mieszkała u stryja.

Zbrodnia ukartowana

Prawdopodobnie już wcześniej zapadła decyzja o zabiciu zarządcy. Główny zarzut postawiony Ottomarowi Zielke dotyczył, kolejny raz, wspierania oddziałów majora „Łupaszki”. Ponadto oficer śledczy Stanisław Sendek oskarżył Ottomara o „utrudnianie prawidłowego działania zakładu użyteczności publicznej”, co miało polegać na niezasianiu buraka cukrowego na 69 hektarach oraz na „wadliwym uprawianiu i kopcowaniu kartofli w zespole”. Aresztowanemu wraz z Zielke Józefowi Preussowi (zarządzał majątkiem w Watkowicach) także zarzucono sabotaż gospodarczy. Miał on dopuścić do tego, że na polu zgniło 758 kg ziemniaków.

W październiku 1948 r. prokurator Jan Amons przekazał sprawę do Wojskowego Sądu Rejonowego w Gdańsku na sesji wyjazdowej w Sztumie.

Proces był parodią. Choć świadkowie zeznawali na korzyść oskarżonego, tłumacząc bezsensowność zarzutów gospodarczych (w czasie kopcowania kartofli Zielke już siedział w areszcie), sąd nie brał ich zeznań pod uwagę. W dodatku obrońcy Zielke i Preussa zrzekli się końcowej mowy ze względu na... wrogi stosunek swoich klientów do ludzi pracy. Machina propagandowa została wprawiona w ruch. Gazety rozpisywały się o „wielkich nadużyciach” we wsiach w powiecie sztumskim. „Personel zespołów pod nazwą Państwowe Nieruchomości Ziemskie (...) prowadził bezkompromisową, szkodliwą działalność w powierzonych sobie warsztatach i rozsiewał wrogą ustrojowi Państwa propagandę. Niszczono żywy i martwy inwentarz, zrywano plany gospodarcze, marnowano nasiona i plony, dezorganizowano całokształt pracy i gnębiono robotników” (za Dariuszem Fikusem „Pseudonim »Łupaszka«”).

Ottomar Zielke na ławie oskarżonych (na zdj. pierwszy z lewej).
„Mapa terroru. Śladami zbrodni komunistycznych w województwie gdańskim (1945-1956)” to najnowsza publikacja gdańskiego oddziału IPN. Przygotował ją zespół pracowników naukowych oddziału IPN w Gdańsku i Muzeum II Wojny Światowej pod redakcją dr. Karola Nawrockiego, naczelnika Oddziałowego Biura Edukacji Narodowej. W albumie opisano biogramy wszystkich osób skazanych na karę śmierci przez reżim komunistyczny w okresie stalinowskim. Nie brakuje także biogramów ich katów: funkcjonariuszy UB, więzienia, sędziów i prokuratorów. Książka będzie dostępna w sprzedaży pod koniec października br.

Po 17 dniach sąd pod przewodnictwem Kazimierza Jankowskiego skazał Ottomara Zielke i Józefa Preussa na karę śmierci. Przy czym za „pomoc okazaną bandzie dywersyjnej” Zielke został skazany (po raz drugi, pierwszy wyrok zapadł przecież w 1946 r.) na 10 lat, a wskutek amnestii z lutego 1947 r. karę zmniejszono do połowy. Za to rzekomy „sabotaż gospodarczy” miał kosztować go życie, utratę praw obywatelskich i przepadek mienia.

Bolesław Bierut nie skorzystał z prawa łaski i 21 września 1949 r. wyrok na Ottomarze Zielke wykonano strzałem w tył głowy.

Ciała nie wydano rodzinie, co miało być dodatkową karą. Trafiło do prosektorium Akademii Medycznej w Gdańsku jako materiał do ćwiczeń. Zdzisława dostała jedynie zakrwawioną koszulę męża.

- Nie mam już co robić - powiedziała, patrząc na krew Ottomara.

Zmarła zaledwie cztery lata później.

Dopiero 28 listopada 1991 r. Sąd Wojewódzki w Gdańsku unieważnił wyrok sprzed 43 lat. Po wszczęciu przez IPN śledztwa w 2000 r. śmierć Ottomara Zielke została uznana za zbrodnię sądową.

Przy pisaniu tekstu wykorzystano:

Dorota Abramowicz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.