Po śmierci pacjenta w Sosnowcu kontrola wszystkich SOR-ów

Czytaj dalej
Anna Dziedzic, Paulina Musialska

Po śmierci pacjenta w Sosnowcu kontrola wszystkich SOR-ów

Anna Dziedzic, Paulina Musialska

Czarna seria tragicznych zdarzeń w szpitalnych oddziałach ratunkowych w województwie śląskim. Po śmierci pacjenta w izbie przyjęć w Sosnowcu i bulwersującym przypadku młodej kobiety, której na czas nie udzielono pomocy w Zawierciu, rozpoczęły się kontrole SOR-ów w całym województwie.

Śląski Oddział Narodowego Funduszu Zdrowia w Katowicach ma od kilku dni pełne ręce roboty. Pracownicy rozpoczęli kontrole w trzech szpitalach w regionie. Jeden poproszono o złożenie wyjaśnień. To nie wszystko, bo w czwartek, 28 marca, wiceminister zdrowia Józefa Szczurek-Żelazko zwróciła się do wojewody śląskiego o przeprowadzenie kontroli wszystkich szpitalnych oddziałów ratunkowych w województwie śląskim.

Kontrole są konsekwencją, budzącej najwięcej kontrowersji, tragicznej śmierci 39-letniego pacjenta w izbie przyjęć Sosnowieckiego Szpitala Miejskiego, o której szczegółowo pisaliśmy w ubiegłym tygodniu. Przypomnijmy. Mężczyzna z siną i opuchniętą nogą zgłosił się najpierw do lekarza rodzinnego, a potem z pilnym skierowaniem do izby przyjęć sosnowieckiego szpitala. Tam, po dziewięciogodzinnym pobycie na izbie i konsultacjach lekarskich, zmarł w dramatycznych okolicznościach. Jego bliscy są przekonani, że miałby większe szanse na przeżycie, gdyby pacjentem zajęto się wcześniej, a nie dopiero wtedy, gdy jego stan był już agonalny.

Wyjaśnieniem okoliczności śmierci mężczyzny zajęła się najpierw Prokuratura Rejonowa Sosnowiec Południe, jednak następnego dnia śledztwo przejęła już Prokuratura Okręgowa w Katowicach, a od poniedziałku, 25 marca, postępowanie prowadzi Prokuratura Regionalna w Katowicach.

Prokurator Waldemar Łubniewski, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Katowicach, potwierdza, że prowadzący sprawę śmierci 39-letniego mężczyzny prokurator zna już wyniki sekcji zwłok zmarłego.

- Rozmawiał z biegłym, jednak wciąż czekamy na pisemną opinię biegłego z sekcji zwłok - mówi prokurator Łubniewski. - Zleciliśmy też wykonanie analizy toksykologicznej i histopatologicznej. Przesłuchano już pierwszych świadków - dodaje.

Sosnowiecki szpital, broniąc się przed zarzutami o bierność, opublikował w tym tygodniu listę badań i konsultacji lekarskich, jakie zlecono feralnego dnia oczekującemu w izbie przyjęć Krzysztofowi Siweckiemu. Zawiera aż dziesięć pozycji badań i konsultacji.

Na antenie Radia RMF do tego zdarzenia odniósł się marszałek Senatu Stanisław Karczewski, z wykształcenia lekarz. Podkreślił, że to był przypadek, który natychmiast powinien być hospitalizowany. - Pewno nie w tym, tylko w specjalistycznym szpitalu, w oddziale chirurgii naczyniowej. Natychmiast ten pacjent powinien być przewieziony do takiego szpitala. Niepotrzebne, długo prowadzone... (badania, konsultacje - przyp. red.) - mówił na antenie radia marszałek Karczewski.

Kontrolę w szpitalu prowadzi także Rzecznik Praw Pacjenta.

- Będziemy też kompleksowo sprawdzać, jak szpital funkcjonował w przeszłości. Pacjenci muszą być przede wszystkim bezpieczni - podkreślał Bartłomiej Chmielowiec.

SOR w Zawierciu też pod lupą

W Szpitalu Powiatowym w Zawierciu kontrolerzy NFZ także mają pełne ręce roboty. Sprawdzają, czy lekarze i personel oddziału ratunkowego działali zgodnie z procedurami i zrobili wszystko, by pomóc 21-letniej kobiecie, która trafiła tam z podejrzeniem udaru. Teraz walczy o życie w katowickiej klinice. Jest nieprzytomna i sparaliżowana. Do wydarzenia doszło w nocy z 10 na 11 marca. 21-letnia Paulina Kot trafiła na SOR z podejrzeniem udaru. Skarżyła się na ogromny ból głowy. Nogi odmawiały jej posłuszeństwa. Zaczęła niewyraźnie mówić. Na SOR zdołała wejść jeszcze o własnych siłach. Zdaniem najbliższych kobiety, z ust personelu od razu padło pytanie, ile alkoholu wypiła. Jej partner wytłumaczył, że 21-latka jest w ciąży i nie pije alkoholu.

- Rozmowa była dla mnie nieprzyjemna. Miałem wrażenie, że jeden z pracowników, z którym rozmawiałem, lekceważy mnie. Używał słownych zaczepek. Nie był miły - mówi Damian Kozioł, chłopak Pauliny.

Podczas rozmowy z pacjentką zauważono, że ma problemy z mową i poruszaniem. Podjęto decyzję, że zostanie na SOR. Paulina podpisała dokumenty i zaprowadzono ją do pokoju zabiegowego. Z godziny na godzinę jej stan coraz bardziej się pogarszał. Kontakt z nią był coraz bardziej ograniczony. Mama Pauliny zażądała kontaktu z lekarzem. Przyszedł dopiero po godzinie 5. Wytłumaczył, że podejrzewają problemy neurologiczne, ale nie mogą wykonać badania tomografem, ponieważ kobieta jest w ciąży. Dodał także, że podano jej kroplówkę, aby uzupełnić elektrolity. Lekarz stwierdził, że trzeba czekać do rana. Około godziny 6 rano na SOR zaczęło się poruszenie. Lekarz poinformował rodzinę, że jest duży obrzęk mózgu i określił stan kobiety jako ciężki. Dopiero wtedy wykonano badanie tomografem, które potwierdziło udar. Rano przewieziono ją na oddział udarowy w Szpitalu Powiatowym w Zawierciu. Przychodzili kolejni lekarze. Każdy pytał o objawy i przebieg zdarzenia. Kierownik oddziału zdecydował, że 21-latka zostanie przewieziona do innego szpitala, ponieważ jej stan jest bardzo ciężki. Około godziny 15 była już w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Katowicach.

- Przyszła do nas pani doktor i powiedziała, że na jakikolwiek zabieg jest już za późno. Będą próbować lekami rozpuścić ten zator. Po kilku dniach usłyszeliśmy, że nie dostaje już leków nasennych. Zatoru nie udało się rozpuścić. To podobno udaje się w bardzo niewielkim procencie przypadków. Ciąża się rozwija prawidłowo - mówi Damian Kozioł. Wierzy, że Paulina wróci do domu i dzięki rehabilitacji będą jeszcze mogli zrealizować wspólne plany.

Śledztwo w sprawie narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu przez personel Szpitala Powiatowego w Zawierciu prowadzi Prokuratura Rejonowa w Zawierciu. Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa złożył partner kobiety. Śledczy czekają na opinię biegłego z zakresu medycyny sądowej.

W zawierciańskim szpitalu powołano wewnętrzną komisję, która ma zbadać sprawę.

Dąbrowa Górnicza się tłumaczy

Wyjaśnienia w NFZ ma złożyć dyrekcja szpitala w Dąbrowie Górniczej. Na nagraniu, które trafiło do mediów społecznościowych, widać cierpiącą z bólu młodą kobietę, która nie mogła doczekać się pomocy. Po kilkudziesięciu minutach zaczęli interweniować przebywający na szpitalnym oddziale ratunkowym inni pacjenci. Kobieta jednak zemdlała, co wywołało poruszenie.

Prezydent Dąbrowy Górniczej, Marcin Bazylak, odniósł się do tego zdarzenia na Face-booku. - Szokujący filmik ukazał sytuację, która w mojej ocenie nigdy nie powinna mieć miejsca i nie znajduję dla niej żadnego usprawiedliwienia - napisał, podkreślając, że dąbrowski szpital potrzebuje zmian.

Anna Dziedzic, Paulina Musialska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.