Pobłażanie nie popłaca. Jak skończy w Polsce opozycja totalna

Czytaj dalej
Ryszard Terlecki

Pobłażanie nie popłaca. Jak skończy w Polsce opozycja totalna

Ryszard Terlecki

Czy opozycja totalna w Polsce skończy jak niemieccy terroryści z organizacji Baader-Meinhof, używający nazwy Frakcja Czerwonej Armii?

Organizacja powstała w 1970 r., a wywodziła się z grup, które nie akceptując rządów koalicji CDU/CSU - SPD, czyli chadecji z socjaldemokratami, prowadziła akcje terrorystyczne: podpalenia domów towarowych, a potem zamachy na funkcjonariuszy policji, urzędników i polityków, zamachy bombowe, uprowadzenia zakończone mordowaniem porwanych.

Akcje terrorystów trwały do 1993 roku, organizacja utrzymywała kontakty z włoskimi Czerwonymi Brygadami, a jej członkowie szkolenia odbywali w Syrii i Jordanii w obozach Organizacji Wyzwolenia Palestyny. W wyniku akcji Baader-Meinhof zginęły 34 osoby, kilkaset zostało rannych, śmierć poniosło 20 terrorystów.

A wszystko zaczęło się od demonstracji w niemieckich miastach w 1968 roku, od blokad ulicznych, rzucania kamieniami, butelkami z benzyną, od starć z policją. Nieskuteczność demonstracji, frustracja ich uczestników i postępująca radykalizacja doprowadziły do terrorystycznych napadów, motywowanych rzekomymi celami politycznymi.

Jak się później okazało pieniądze na przestępczą działalność, za pośrednictwem Niemieckiej Republiki Demokratycznej (NRD), przychodziły z Moskwy. Czy dziś w Polsce nie mamy do czynienia z podobnym scenariuszem? Sfrustrowane grupki radykałów, najczęściej odwołujących się do ideologii skrajnej lewicy, wspierane przez polityków „totalnej” opozycji i zaczadzonych agresją celebrytów, dopuszczają się kolejnych ataków na polityków, na funkcjonariuszy policji, na dziennikarzy.

Po raz kolejny fanatyczne grupy usiłują wtargnąć na teren Sejmu lub zablokować drogę służbowym samochodom. Wszystko to odbywa się w imię wyimaginowanych celów, pod hasłami obrony skorumpowanych sądów lub rzekomo zagrożonej demonstracji. Za organizatorami zajść stoją tajemnicze fundacje, finansowo zasilane zza granicy. Partie opozycji organizują pomoc prawną dla zatrzymanych uczestników zajść, którzy otwarcie nawołują do łamania prawa i przemocy.

RFN długo nie mogła poradzić sobie z lewackim terroryzmem, w którego obronie stawały rozmaite organizacje obrońców praw człowieka i liberalne media. Dopiero przekonanie większości opinii publicznej, że z zarazą zamachów trzeba podjąć skuteczną walkę, doprowadziły do likwidacji zagrożenia. Gdy w antypolskich gazetach i stacjach telewizyjnych pojawiają się pochwały dla politycznej chuliganerii, a nawet zachęty do zaostrzania metod walki, pamiętajmy o doświadczeniach, które pół wieku temu stały się udziałem Niemiec. Pobłażliwość władz nie służy demokracji i bezpieczeństwu obywateli.

POGLĄDY AUTORA NIE ODZWIERCIEDLAJĄ STANOWISKA REDAKCJI. NASZA OPINIA TUTAJ

Ryszard Terlecki

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.