Podlaska Chorągiew Husarska. Dariusz Wasilewski: "Dzięki naszym rekonstrukcjom każdy może dotknąć historii"
Dzięki naszym rekonstrukcjom każdy może dotknąć historii – mówi Dariusz Wasilewski, rotmistrz Podlaskiej Chorągwi Husarskiej, która obchodzi jubileusz 10-lecia istnienia.
Na czym polega działalność Podlaskiej Chorągwi Husarskiej?
Staramy się odtwarzać najsłynniejszą formację konną, czyli husarię. Jeździmy konno, ćwiczymy się we władaniu bronią, którą posługiwali się husarze: szablami, pałaszami, koncerzami, a przede wszystkim kopiami. Bierzemy udział w różnego rodzaju wydarzeniach, rekonstrukcjach, pokazach, promując polską historię.
Jesteście właściwie żywą lekcją historii.
Tak, obrazujemy przeszłość oraz kultywujemy tradycję. Dzięki naszym rekonstrukcjom każdy może dotknąć historii. Jest to najlepsza forma edukacji. Pokazujemy, że jesteśmy Polakami, którzy mają bogatą tradycję, kulturę. Przynależność do naszej grupy to również świetna metoda spędzania czasu. Uczestnicząc w naszych spotkaniach budujemy więzi, które pozostają na lata.
Kim w takim razie są członkowie Podlaskiej Chorągwi Husarskiej?
Nasza formacja liczy 26 mężczyzn. Szczególnie zależy nam na tych, którzy czynnie jeżdżą konno. Jednak do chorągwi należą także kobiety i młodzież. Wizytówką naszej chorągwi jest bowiem to, że otwieramy się na wartości rodzinne. Podczas wydarzeń mężczyźni uczestniczą w rekonstrukcjach, natomiast panie kultywują tradycje prezentując ówczesne stroje i zwyczaje oraz pomagają w organizacji balów. Razem z nami kultywują kulturę sarmacką. Jest również poczet dam, które jeżdżą konno. Występują z nami również dzieci. Moja 4-letnia córka oraz 5-letni syn kolegi razem z nami biorą udział w różnych wydarzeniach, występując w strojach stylizowanych na ówczesną epokę. Staramy zarażać naszą pasją kolejne pokolenia.
Wasza formacja właśnie obchodzi 10-lecie istnienia. Jak powstała Podlaska Chorągiew Husarska?
Wszystko rozpoczęło się od czterech pasjonatów, którzy stworzyli podlaską chorągiew od podstaw. Istniejemy już dziesięć lat, jednak prace nad powołaniem naszej formacji rozpoczęły się jeszcze dwa lata wcześniej. Musieliśmy zorganizować wszystko od zera: zbroje, stroje lekkie, buty. Współpracowaliśmy z Pomorską Chorągwią Husarską z zamku w Gniewie. Zaczynaliśmy skromnie, natomiast obecnie mamy chorągwie, kopie, bogate stroje.
Jak wyglądały początki funkcjonowania waszej grupy?
Uroczyste zaprzysiężenie chorągwi husarskiej, nawiązującej do tradycji podlaskich husarzy z czasów wojewody podlaskiego Stefana Mikołaja Branickiego, sławiących imię tych ziem w czasie bitwy pod Wiedniem, nastąpiło 21 października 2012 roku, w czasie II Dnia Tradycji Rzeczypospolitej w Białymstoku. Wówczas do Podlaskiej Chorągwi Husarskiej powołanych zostało 12 osób.
Pierwsze pięć lat naszej działalności to było mozolne budowanie przede wszystkim formacji konnej. Było to najbardziej kosztowne, czasochłonne i wymagające dużo poświęcenia.
Od początku staraliśmy się pokazywać na licznych wydarzeniach. Od zawsze chcieliśmy jednoczyć nasze środowisko i tak w Pułtusku powstał pierwszy ogólnopolski turniej husarski. Jedną z naszych wizytówek jest też Dzień Tradycji Rzeczypospolitej. Ogólnopolską sławą Podlaska Chorągiew okryła się w 2013 roku, organizując Husarskie Obchody 330-lecia Wiktorii Wiedeńskiej. Kunszt najświetniejszej polskiej jazdy podziwiać wtedy mogli mieszkańcy Białegostoku, Wasilkowa, Pułtuska, Krakowa, Kalwarii Zebrzydowskiej, Gliwic, Wilanowa oraz Cieszyna.
Uczestniczyliście w powołaniu Polskiej Ligi Husarskiej. Co to za inicjatywa?
Polska Liga Husarska zrzesza 13 grup husarskich, których członkowie biorą udział w turniejach husarskich mających wyłonić najlepszego husarza. Nasza chorągiew dwukrotnie zdobyła mistrzostwo Polski. Mamy także sukcesy indywidualne. Podczas IV edycji Polskiej Ligi Husarskiej drugie miejsce zdobył Mariusz Adamski, a ja zająłem trzecią lokatę. Cieszymy się też, że trzej najmłodsi husarze, którzy biorą udział w Polskiej Lidze Husarskiej, pochodzi z naszej chorągwi.
Jakby pan podsumował te 10 lat chorągwi?
Przez te 10 lat nasza chorągiew stała się jedną z dwóch najbardziej aktywnych i największych husarskich grup rekonstrukcyjnych w Polsce. Przynosi to dużą satysfakcję i radość, że można budować ofensywny patriotyzm współpracując z ideowymi pasjonatami. Przez te 10 lat udało nam się zorganizować wiele akcji i wydarzeń. Ponad 110, a bezpośrednio zobaczyło na ok 500 tys. osób – to robi wrażenie.
Stworzyliście też film „Husaria dumą Podlasia”.
Tak, to wartościowe i wizualnie profesjonalne dzieło ukazuje husarię z pięknym Podlasiem w tle. Dzięki dobrej współpracy z marszałkiem województwa udało się pokazać prawdę o naszym regionie, o jego polskości oraz wielkich postaciach, które
mogą być wzorami. Takim przyczynkiem była przypadającej w tym roku 10. rocznica istnienia Podlaskiej Chorągwi Husarskiej. Chcieliśmy zapromować województwo podlaskie, ukazując jego historyczne znaczenie. Film pokazuje wybitne postaci zasłużone dla naszego regionu oraz Polski, jak np. Stefan Mikołaj Branicki. Husaria jest dumą Podlasia. Nasi przodkowie pełnili istotne role w ówczesnym państwie Polskim.
Proszę przybliżyć nam sylwetki kilku husarzy pochodzących z naszych terenów.
Niektórzy husarze, jak np. Krzysztof Wiesiołowski, zostali trochę zapomniani przez historię, ponieważ zmarli bezpotomnie. Krzysztof Wiesiołowski odziedziczył starostwo tykocińskie po swoim ojcu i został marszałkiem nadwornym litewskim. Jego prywatna chorągiew husarska walczyła w wojnie polsko-szwedzkiej w latach 1626–1629. Niesamowita jest też historia Zygmunta Zbierzchowskiego, który pochodził z ziemi łomżyńskiej. Był porucznikiem, dowódcą chorągwi husarskiej królewicza Aleksandra, młodszego syna Jana III Sobieskiego. Zygmunt Zbierzchowski – podczas bitwy wiedeńskiej – jako pierwszy ze swoją
chorągwią uderzył na wojska tureckie.
Jakie plany na przyszłość ma Podlaska Chorągiew Husarska?
Ambitne! Chcemy godnie uczcić zwycięstwo wiedeńskie, bo była to jedna z najważniejszych bitew Europy. Podczas kolejnej rocznicy bitwy planujemy zaprezentować się w Białymstoku, Pułtusku, Węgrowie, Chorzowie, a jak się uda, to nawet w Wiedniu. No i chcemy wygrać Ligę Husarską!
Zobacz też:Białystok. Miasto rozbudowuje szlak nowożytnych świątyń prawosławnych o kolejne cerkwie