Położna nie była na urlopie od 7 lat. Prawnik: Konkursy to zasłona dymna

Czytaj dalej
Fot. Jarosław Miłkowski
Jarosław Miłkowski

Położna nie była na urlopie od 7 lat. Prawnik: Konkursy to zasłona dymna

Jarosław Miłkowski

Dwie położne szpitala wojewódzkiego w Gorzowie chciały dostać etat, ale szpital dał pracę tylko jednej. Teraz musi się z tego tłumaczyć na sali rozpraw.

- Jednym z powodów, dla którego powódka nie dostała umowy o pracę, był ten, że szpital nie miał wolnego etatu dla położnych - tłumaczyła w czwartek, 21 kwietnia w sądzie Katarzyna Barna, kierowniczka pielęgniarek w szpitalu wojewódzkim w Gorzowie. To właśnie tu, na salę rozpraw, trafiła sprawa Barbary Rosołowskiej z Kostrzyna.

Kobieta od siedmiu lat pracuje w gorzowskiej lecznicy na tzw. umowie cywilno-prawnej. Do pracy w Gorzowie przyszła po tym, gdy kostrzyński szpital przestał wypłacać pensje swoim pracownikom (dług dopiero w zeszłym roku spłaciło gorzowskie starostwo powiatowe). W zeszłym roku Rosołowska chciała, aby zamienić tę formę zatrudnienia na umowę o pracę. Tak bowiem szpital postąpił w przypadku innej położnej. W przypadku kostrzynianki - odmówił. B. Rosołowska poszła więc do sądu. Domaga się etatu. Jest bowiem w dużo gorszej sytuacji niż koleżanki zatrudnione na umowie o pracę. Nie dość, że miesięcznie pracuje średnio o około osiem godzin dłużej od nich, to jeszcze nie może wziąć urlopu. Gdyby chciała wziąć wolne, nikt jej za to nie zapłaci. Na urlopie nie była od 2009 r.

Położna na etacie pracuje średnio 160 godzin w miesiącu. Kostrzynianka B. Rosołowska - 168

W szpitalu pracuje 70 położnych. Tylko kilka z nich jest na tzw. samozatrudnieniu. By zacząć pracę, muszę przejść procedurę konkursową. Grzegorz Lenart, pełnomocnik Rosołow¬skiej, wykazywał wczoraj, że dochodzi w nich do nieprawidłowości. Regulamin konkursu przewiduje, że oferty cenowe składane powinny być na piśmie. Gdy jednak ktoś zaproponował np. 30 zł za godzinę pracy zamiast 27 zł/h, na które stać było szpital, korekta następowała... „na telefon”. - Chcemy udowodnić, że konkursy były tylko zasłoną dymną, żeby ukryć, iż szpital nie chciał zatrudniać na umowy o pracę - mówił mecenas. Sprawa potrwa co najmniej kilka miesięcy.

Jarosław Miłkowski

Jestem dziennikarzem gorzowskiego działu miejskiego "Gazety Lubuskiej". Zajmuję się tym, co na co dzień dzieje się w Gorzowie - opisuję to, co dzieje się w magistracie, przyglądam się miejskim inwestycjom, jestem też blisko Czytelników. Często piszę teksty o problemach, z którymi mieszkańcy przychodzą do naszej redakcji w Gorzowie (Park 111, ul. Sikorskiego 111, II piętro). Poza tym bliskie mi są tematy związane z Kościołem. Od dzieciństwa jestem też miłośnikiem żużla, więc zajmuję się też tą dyscypliną sportu. Gdy żużlowcy rozgrywają sparingi, turnieje szkoleniowe a także jeżdżą w turniejach za granicą Polski, wybieram się tam z aparatem fotograficznym.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.