Poznań: PiS chce debaty o okręgach wyborczych. "Wariant prezydenta wyciągnięty z kapelusza"

Błażej Dąbkowski

Poznańscy politycy PiS krytykują propozycję prezydenta Jacka Jaśkowiaka dotyczącą podziału miasta na nowe okręgi wyborcze. Twierdzą, że nie uwzględnia ona przyzwyczajeń mieszkańców i nie była dostatecznie konsultowana z radami osiedli.

Dotychczas w stolicy Wielkopolski obowiązywało 7 okręgów, w tym dwa 6-mandatowe, oraz pięć 5-mandatowych. Dzięki takiemu podziałowi, który funkcjonował w mieście od 2012 roku, wybieranych było łącznie 37 radnych.

Już od dłuższego czasu wiadomo było jednak, że trzeba będzie dokonać nowego podziału miasta na okręgi. Wszystko przez demografię. Przy podziale konieczne jest bowiem uwzględnienie liczby osób zameldowanych, ujętych w rejestrze wyborców.

Ustawa o samorządzie gminnym mówi, że gminy do 200 tys. mieszkańców mają 25 radnych i trzech kolejnych na każde następne 100 tys. mieszkańców. Obecnie w stolicy Wielkopolski zameldowanych jest ponad 484 tys. osób, a to oznacza, że w tym roku wybranych zostanie 34, a nie jak do tej pory, 37 radnych.

Zgodnie z kodeksem wyborczym każdy okręg musi mieć minimum pięć mandatów, a przy 34 mandatach nie sposób ułożyć wyborów tak, by nadal było siedem okręgów.

Prezydent Jacek Jaśkowiak w pierwszej połowie lutego zaproponował, by utworzyć w Poznaniu 6 okręgów, w tym dwa 5-mandatowe i cztery 6-mandatowe. Zmiany czekają mieszkańców 11 dzielnic: Wildy, Starego Miasta, Świerczewa, Zielonego Dębca, Jeżyc, Ogrodów, Starego Grunwaldu, Św. Łazarza, Moraska-Radojewa, Umultowa i Naramowic.

Według polityków PiS brakuje debaty dotyczącej prezydenckiej propozycji. Zwracają również uwagę, że w ciągu 16 ostatnich lat, granice okręgów zmieniały się nieznacznie i dotyczyły jedynie osiedli: Wola, Ogrody, Stary Grunwald i Górczyna.