Prof. Libionka: Historyk musi być obiektywny. Nie ulegać politykom

Czytaj dalej
Fot. Anna Kurkiewicz
Malgorzata Szlachetka

Prof. Libionka: Historyk musi być obiektywny. Nie ulegać politykom

Malgorzata Szlachetka

Ogromne kontrowersje wzbudziły zapisy przyjętej przez Sejm i Senat nowelizacji ustawy o IPN. Rozmawiamy o tym z prof. Dariuszem Libionką z Muzeum na Majdanku.

„Publiczne i wbrew faktom” zaprzeczanie m.in. zbrodniom nazistowskim już w noweli z 1998 roku podlegało grzywnie lub karze pozbawienia wolności do 3 lat. Teraz dodano, że tej karze podlega też ten, kto „przypisuje Narodowi Polskiemu lub Państwu Polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za popełnione przez III Rzeszę Niemiecką zbrodnie nazistowskie (…) lub za inne przestępstwa stanowiące zbrodnie przeciwko pokojowi, ludzkości lub zbrodnie wojenne”.

Z rozmowy dowiesz się m.in. co prof. Libionka sądzi o przyjętej ustawie i czy według niego nowa ustawa zapobiegnie kłamstwom o "polskich obozach".

Pozostało jeszcze 91% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 2,46 zł dziennie.

    już od
    2,46
    /dzień
Malgorzata Szlachetka

Komentarze

1
Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

pyzol.kaska

Podstawowym problemem jest tutaj fakt, że przez ponad 40 lat PRL o Zagładzie praktycznie w Polsce nie uczono. Podręczniki historii kwitowały go kilkoma zdaniami, kultura masowa też nie adresowała.

Po transformacji zamiast najpierw te wiedzę wypełnić, wrzucono temat udziału w niej Polaków, od razu w kategorycznym, oskarżycielskim tonie. Większość odbiorców, to byli ludzie urodzeni po wojnie, niemający żadnego osobistego doświadczenia i żywo zajęci historycznymi wydarzeniami wychodzenia z systemu komunistycznego.
Te same środowiska, które Polakom deus ex machina zafundowały rozliczenia ich grzechów z okresu dla nich już tylko historycznego, jednocześnie żarliwie zajęły były obroną ludzi, którzy wprowadzali i utrwalali komunizm. Ludzie, których postępowanie, wykroczenia na nawet zbrodnie ci odbiorcy widzieli, przeżyli na własnej skórze i byli , w mniej lub bardziej drastycznym wymiarze, ich ofiarami mieli pozostać nie tylko nierozliczeni, bezkarni, ale nawet podziwiani z tego powodu, że w końcowej fazie, kiedy i tak nie mieli już szans na kontynuowanie systemu, nie użyli krwawego terroru ale łaskawie przystali na jego ostateczną likwidację. Zadbano tez o ich prominentną pozycje w nowej rzeczywistości.

Wcześnej z komunizmem walczących podzielono na tych "właściwych" i "niewłaściwych", tym drugim praktycznie odbierając głos, szydząc z nich i wysuwając pod ich adresem całą paletę oskarżeń.

To zdecydowanie NIE były warunki do rozliczania charakteru i zakresu kolaboracji Polaków z Niemcami w czasie IIWW.

Zmaltretowanych latami PRL ludziom, poddawanym brutalnej transformacji ustrojowej, wraz z bratniem się z ich doniedawnymi ciemiężcami, którzy w tej transformacji lądowali lekko, przyjemnie na pozycjach uprzywilejowanych, poddano agresywnej polityce wstydu. Najpierw za oczekiwanie jakiejkolwiek sprawiedliwości za okres komunizmu, potem za szeroko ujmowane winy polskie w okresie Zagłady, o której, powtórzę i przypomnę, w sumie bardzo niewiele wiedzieli.
W Polakach, którym "się nie udało" albo udało znacznie mniej niż doniedawnym komunistom, rosło poczucie krzywdy i kompleks ofiary.
Ostrej krytyce poddano kategorię patriotyzmu, zrównywanego z agresywnym nacjonalizmem. Zdewastowane cywilizacyjnie, kulturowo i materialnie latami okupacji niemieckiej i totalitaryzmu komunistycznego społeczeństwo poddane zostałe masowej, nieprzejednanej krytyce i domagano się, aby bez dyskusji i sprzeciwu poddało się polityce historycznej, podporządkowanej politycznym interesom pewnej, coraz bardziej od niego izolującej się grupie samozwańczych "elit", które, do tego wszystkiego, polemikę i dialog zastąpiły postawą skrajnego, nieomylnego belfra, walącego linijką po łapach za byle niesubordynacje.

Taka rzeczywistość k u l t u r o w a mogła tylko pogłębić straszliwe szkody braku zdolności do rzeczowych polemik, jakich przez 45 lat odmawiała opinii publicznej władza komunistyczna, zamiast z tych zaniedbań wyprowadzać. Dziś nadal zmagamy się z konsekwencjami tych błędów zaniedbań, ale także wyrachowanych zabiegów socjologicznych, nieustająco, w dodatku podporządkowanych bieżącej walce politycznej.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.