Prof. Paweł Knapp: Na raka chorują coraz młodsze panie. Nowotwór jajnika wykryliśmy już nawet u 19-latki

Czytaj dalej
Fot. Wojciech Wojtkielewicz
Agata Sawczenko

Prof. Paweł Knapp: Na raka chorują coraz młodsze panie. Nowotwór jajnika wykryliśmy już nawet u 19-latki

Agata Sawczenko

Przez te pięć lat leczyliśmy ponad 2200 kobiet, było 5000 hospitalizacji. Statystyka nowotworów jest naprawdę duża - podkreśla prof. Paweł Knapp, szef Uniwersyteckiego Centrum Onkologii USK w Białymstoku, które właśnie obchodzi jubileusz

To dobry moment na podsumowania… Pięć lat minęło, odkąd powstało Uniwersyteckie Centrum Onkologii.

Pięć lat temu zaczęliśmy tę działalność tak szybko i niespodziewanie.

I szybko staliście się liczącym centrum nie tylko na Podlasiu, nie tylko w Polsce, ale i w Europie.

Tak, wyrazem tego jest uzyskanie przez UCO certyfikacji nadanej przez Europejskie Centrum Ginekologii Onkologicznej.

Jesteście fachowcami. I jesteście potrzebni…

Statystyka nowotworów jest naprawdę duża. Przez te pięć lat, łącznie, leczyliśmy ponad 2,2 tys. kobiet, było ponad 5 tys. hospitalizacji, wykonaliśmy naprawdę dużo zabiegów operacyjnych związanych z zaawansowanymi nowotworami. Bo walczymy o każdą pacjentkę, podejmujemy się operacji, gdzie jest choćby minimalna szansa na zoperowanie, uratowanie bądź przedłużenie życia. Jestem niezwykle dumny, że przyjeżdżają do nas pacjentki z całej Polski. Panie wierzą, że jesteśmy w stanie im pomóc i rzeczywiście staramy się pomóc.

I na staraniach się nie kończy. UCO ma naprawdę świetne wyniki.

O tym mówią przykłady. Mamy pacjentkę, która według prognoz miała żyć trzy miesiące. Żyje już 93. miesiąc. To świadczy o tym, że jest zasadność chirurgii, zasadność leczenia kompleksowego i zasadność tworzenia dedykowanych centrów do tego typu działań, które skupiają w sobie chemioterapię, możliwość stosowania badań genetycznych, czyli medycyny, która idzie w kierunku medycyny spersonalizowanej. Takie postępowania jest kluczowo istotne.

Wielu lekarzy, wielu specjalizacji, mówi o pandemii. O tym, że COVID-19 sprawił, że pacjenci zaniedbali badania profilaktyczne i teraz do gabinetów czy na oddziały trafiają w bardzo zaawansowanych stadiach choroby. Jak jest w UCO? Jak jest w ogóle z kobietami i badaniami profilaktycznymi po pandemii?

To było dwa i pół roku, które postawiło wręcz żelazną kurtynę między tym, co już osiągnęliśmy do czasów pandemii, kiedy te krzywe dotyczące liczby zachorować na tzw. nowotwory kobiece zaczęły – wolno to wolno – spadać a tym, co się dzieje obecnie. Okazało się, że te krzywe z liczbą zachorowań wystrzeliły – i to bardzo mocno, bardzo dynamicznie – w górę. Zaczynają chorować coraz młodsze panie. O kuriozum – okazuje się, że 19-letnia dziewczyna również może być już chora i może mieć raka jajnika.

Leczenie w jej przypadku jest inne niż u dojrzałych już kobiet?

Dokładnie. Bo proszę teraz zwrócić uwagę na balans, jaki musi podjąć lekarz w jej przypadku: narząd rodny musi zostać usunięty, a taka młoda dziewczyna nie ma jeszcze dzieci. Staramy się więc myśleć o wszystkim, co jest niezmiernie istotne dla takich młodych osób. Nowotwór narządu rodnego to w chwili obecnej nie jest tylko choroba naszych mam czy naszych babć. To choroba naszych koleżanek. Dlatego bardzo mocno chciałbym zaapelować, by nie bać się wizyty u ginekologa. Pandemia zrobiła absolutnie kolosalne żniwo nie tylko w świadomości konieczności chodzenia do lekarzy u tych starszych osób, ale i u młodych, które nagle straciły rytm przychodzenia do lekarzy ginekologów, do lekarzy ginekologów onkologów. Dziś często bagatelizują oczywiste sprawy. Dlatego dziś znów jest tak ważne by mówić, przypominać o konieczności badania się. To przecież tylko 10 minut. 10 minut, które może uratować życie. Nie chcę, by do mnie tu przychodziły pacjentki z zaawansowanym rakiem.

Jestem już leniwym człowiekiem. Chciałbym bardzo chętnie, żeby pacjentki przychodziły już do mnie tylko na konsultacje, kontrolę, żeby się badały profilaktycznie. Bo to jest niezmiernie istotne. Lepiej zapobiegać niż leczyć, prawda?

Proszę więc podpowiedzieć, jakie badania profilaktyczne warto robić.

Poruszamy się w dwóch zakresach: rak szyjki macicy i pozwalające je wykryć badania profilaktyczne, czyli cytologia, oraz rak gruczołu piersiowego. Tym stygmatem kobiecości są piersi, brzydko mówiąc: one są na wierzchu, więc łatwo się je bada. I panie o tym pamiętają. Natomiast o szyjce macicy jakoś zapominają. I przychodzi do mnie wykształcona kobieta, która mówi, że 30 lat nie była u lekarza ginekologa. W końcu poszła, została zbadana i ma świeży wynik, gdzie jednoznacznie ma napisane: rak szyjki macicy. To o czym to świadczy?

Że za późno się zbadała…

A mamy przecież dwa programy profilaktyczne: raka szyjki macicy i raka gruczołu piersiowego. Ale nie możemy też zapominać o tym, że są również inne nowotwory. I każda pacjentka przynajmniej raz w roku powinny być monitorowana. Tu myślę o : raku sromu, raku pochwy, raku endometrium i tym osławionym raku jajnika, który tak naprawdę daje bardzo skromne objawy. A tu nie ma dedykowanych programów profilaktycznych. Więc wizyta u lekarza ginekologa czy ginekologa onkologa staje się istotnym elementem w zapobieganiu nowotworom. Bo trzeba je wykryć, wychwycić, gdy są na etapie, gdy – by je wyleczyć – nie trzeba przeprowadzać radykalnych zabiegów operacyjnych, jakie tu, w Uniwersyteckim Centrum Onkologii przeprowadzamy.

Pięć lat za wami, ale… to przecież tak naprawdę dopiero początek. Dyrektor szpitala dr hab. Jan Kochanowicz zapowiada, że UCO przeniesie się do samodzielnego, nowoczesnego budynku, który stanie przy ulicy Żurawiej, że będziecie mieli również dobrą rehabilitację onkologiczną. A jakie pan ma plany? Jakie marzenia?

Mam marzenie, by było tu jak najmniej pacjentek. Żebyśmy wrócili do tych 12 łóżek, które mieliśmy na początku. Nie chcę leczyć nowotworów. Mimo że kocham swoją pracę, mimo że wszyscy śmieją się ze mnie, że najpierw jest moja medycyna, potem długo długo nic, a dopiero potem reszta, to nie chcę mieś tu nowotworów – takich, jakie mam. Chcę mieć stany przednowotworowe. Chcę zmienić nazwę kliniki z Uniwersyteckiego Centrum Onkologii na: klinikę leczenia stanów przednowotworowych. I wtedy będę szczęśliwy.

Piękne marzenia. Ale może wróćmy do tych spraw bardziej realnych, a które cieszą. Proszę opowiedzieć o rehabilitacji onkologicznej, dlaczego to takie ważne, by powstała.

Bo to potrzebne w dochodzeniu do zdrowia. Myśmy już wdrożyli schemat, że zawsze, już następnego dnia po operacji jest przy łóżku chorej onkologicznie rehabilitant. Zawsze. I to nie tylko dlatego, że tak wynika z karty DILO, że jesteśmy zobligowani do tego. To jest po prostu potrzebne. Rehabilitacja jest niezwykle ważna. Dlatego z naszą dyrekcją prowadzimy bardzo aktywne działania w kierunku rozbudowy tej naszej uniwersyteckiej onkologii. To ważne, bo na całym świecie onkologia jest przy Uniwersytetach.

Dlaczego?

Dlatego, że jest to bardzo mocno wyspecjalizowana działka, gdzie możliwość konsultacji na Sali operacyjnej, możliwość konsultacji podczas leczenia systemowego jest w zasięgu ręki. Proszę pamiętać, że leczenie onkologiczne zawsze jest obarczone dużą liczbą powikłań. A lekarze boją się powikłań, dlatego tak trudno jest nam znaleźć ginekologa onkologa do zespołu. W chwili obecnej
znacznie prościej jest wykonać operację prostego usunięcia macicy z powodu mięśniaków, gdzie ryzyko powikłań jest minimalne, niż stać przy stole osiem-dziewięć godzin i mimo wszelakiej staranności dla procedur w czasie zabiegu operacyjnego okazuje się, że matematycznie, statystycznie mamy 20 proc. powikłań. W dzisiejszych czasach – czasach, gdzie zmienił się troszeczkę rynek prawny, gdzie zmieniło się troszeczkę spojrzenie na możliwość uzyskania odszkodowań, ubezpieczenia i tak dalej – okazuje się, że te 20 procent straszy, po prostu straszy. Mało kto jest w stanie wziąć na siebie taką odpowiedzialność. To jest przecież aż 20 procent, czyli jedna piąta. A dodatkowo te powikłania są zazwyczaj bardzo ciężkie i powinniśmy być do nich przygotowani. Więc działania kompleksowe na rynku onkologii ginekologicznej i naszego Centrum jest z jednej strony działaniem personalizowanym. Z drugiej – działaniem, które ma szereg elementów. To nie jest tylko zabieg operacyjny, to nie jest tylko chemioterapia, ale potrzebne jest takie holistyczne podejście do tego, jak leczymy tutaj pacjenta. Staramy się skupiać wszystko w jednym miejscu. Pacjentki, które kończą proces terapeutyczny, u nas nie są odsyłane. Przygotowaliśmy się na przykład do tego typu powikłań, które po zabiegu usunięcia układu limfatycznego często się pojawiają. Te pacjentki przychodzą do nas - w zasadzie jak do domu – i korzystają z różnych urządzeń rehabilitacyjnych, które mają zapewnić im swoisty dobrostan. Bo to niezmiernie ważne, byśmy patrzyli na pacjenta onkologicznego całościowo. By był on traktowany przez nas nie tylko na zasadzie: przyszła pacjentka, robimy operację i do widzenia. Bo chemia nas nie interesuje – bo jest podawana gdzie indziej, tak samo radioterapia czy inne leki. To nie może być tak. Pacjent musi być monitorowany przez – nazwijmy to – jednostkę macierzystą, która operowała pacjentkę, która się nią opiekuje i czasem, niestety, która jest do tej ostatniej chwili z pacjentem.

Czyli do śmierci?

My w Polsce o tym nie mówimy. Boimy się mówić o śmierci. A proszę pamiętać, że musi być miejsce, by godnie umierać. Musi być sfera do godnego umierania. O tym jednak nie potrafimy mówić.

UCO to również taka sfera?

Onkologia zawsze kojarzyła się ze śmiercią. Chcę to zmienić. Chcę zmienić rytm myślenia. Proszę sobie wyobrazić, że mieliśmy tu pacjentkę, która wystąpiła w takim znanym spocie, gdzie pani redaktor Krystyna Czubówna użyczyła swojego głosu. Nasza pacjentka wystąpiła, ale premiery spotu nie doczekała. Ale po nagraniach przyjechała tu do mnie i mówi: słuchaj, chcę tu umrzeć. Bo jest mi tu dobrze. To coś, co poruszyło mnie bardzo mocno. Proszę sobie wyobrazić, że to był czas pandemii, musieliśmy uzyskać różne zgody, żeby jej mąż mógł u przy niej być. Jemu bardzo na tym zależało, ale zadzwonił do mnie pewnego dnia i powiedział, że jest przeziębiony, że boi się, że złapał covida – a my tu mieliśmy pełny oddział, bo działaliśmy non-stop – i że on dziś nie przyjdzie. Tego właśnie dnia Beata umarła.

Sama? Bez bliskiej osoby…

No właśnie – zwykle ktoś z nas albo nawet większą grupą jesteśmy, gdy ktoś odchodzi. Nie tylko jako serwis medyczny, ale jako swoista pomoc tym ludziom, by odchodzili godnie, żeby się nie bali.

I nie boją się?

Każdy z nas się boi. Każdy się boi przekroczyć pewien próg. Ale proszę nie odbierać tej opowieści jako czegoś łzawego, co ma oddziaływać na emocje. Mi zależy, by ludzie zrozumieli, że onkologia w chwili obecnej to nie jest onkologia, która idzie w stronę ciemnego tunelu, gdzie już nie ma z niego wyjścia. To jest onkologia nowoczesna, która zapewnia pacjentowi dobrostan, jakość życia, ale musi też mówić o jakości odchodzenia.

Tak jest u was?

Myślę, że nasze Centrum właśnie tak funkcjonuje, takie je właśnie stworzyłem. Ale nie lubię wyważania otwartych drzwi. Taki właśnie model widziałem w Stanach i w różnych krajach Europy. I widziałem, że ten model się sprawdza. I u nas też się sprawdza. Dowodem na to jest to, że przyjeżdżają do nas nie tylko Podlasianki, ale i panie z całego naszego kraju, a nawet z zagranicy. Czyli gdzieś tam nawet w świecie jesteśmy rozpoznawani jako Uniwersyteckie Centrum Onkologii, gdzie kochamy człowieka i staramy się dawać radość z życia. I staramy się uczyć, jak się nie bać chorować, jeśli już chorują.

Agata Sawczenko

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.