Proszę wybaczyć, ale kto szczyci się, że Śląsk odchodzi od przemysłowego dziedzictwa, jest dziecinny

Czytaj dalej
Teresa Semik

Proszę wybaczyć, ale kto szczyci się, że Śląsk odchodzi od przemysłowego dziedzictwa, jest dziecinny

Teresa Semik

Profesor Adam Gierek, europoseł: - Nie czuję się „gorszym sortem”, bo może ja jestem jakimś „homo sovieticusem”, albo inaczej: „homo PRL-usem”, który jednak, w przeciwieństwie do obecnej młodzieży, więcej wie o tym, czym i kim były po wojnie tzw. bandy leśne i szabrownicy. Ci ostatni zresztą, zaraz po wojnie, porządnie dali się we znaki również Ślązakom

Wspominał pan w jednym z wywiadów, że z ojcem, Edwardem Gierkiem rozmawiał o potrzebie budowy Huty Katowice. Dziś region śląsko-zagłębiowski szczyci się tym, że odchodzi od przemysłowego dziedzictwa. Czy to nie jest myślenie błędne?
Spuścizna mojego ojca to zupełnie oddzielny i ogólnopolski problem. Pozwoli pani redaktor, że specjalnie kiedyś do tego wrócimy. Co zaś do odchodzenia od przemysłu, to w Unii Europejskiej minął zachwyt związany z tzw. postindustrialnym okresem, w który rzekomo wchodzimy i który oparty jest wyłącznie na gospodarce związanej z usługami. Zmianę myślenia spowodował kryzys finansowy i gospodarczy zapoczątkowany w 2008 roku. Już teraz dociera do głów wielu decydentów, chociaż ludzie mądrzy to od dawna wiedzieli, że nie może istnieć silna gospodarka bez materialnych produktów przemysłowych. Proszę więc wybaczyć to, co teraz powiem: ten, kto szczyci się tym, że Śląsk odchodzi od przemysłowego dziedzictwa, jest po prostu dziecinny.

Przeczytaj również komentarz Marka Twaroga, redaktora naczelnego DZ: Sosnowcze, co z Tobą? Milczysz, bo zachowujesz się rozsądnie? Profesorze!

Przemysł powróci też na Górny Śląsk?
Śląsk nie tylko przeżyje reindustrializację, ale region nasz ma szansę podnieść wskaźnik ogólnokrajowy PKB wypracowany z przemysłu do poziomu 20 proc. unijnego PKB, to jest do poziomu stawianego jako cel unijny do 2020 roku.

Co może być siłą napędową tego rozwoju?
Siłą napędową odrodzenia przemysłowego Polski, w tym oczywiście województwa śląskiego, powinny być innowacyjne techniki oparte głównie na technologiach informatycznych, materiałowych, energetycznych, biologicznych itd. oraz na dobrze wykształconej kadrze zawodowej, zwłaszcza inżynierskiej. Na Śląsku jest wiele instytutów badawczych, w Gliwicach, Katowicach czy w Zabrzu, które mogą stanowić swoistą „Śląską Dolinę Krzemową” dla tej reindustrializacji. A co do huty Katowice (obecnie ArcelorMittal): żadna reindustrializacja się nie uda bez podstawowego tworzywa przemysłowego, jakim jest stal.

Śląsk to wciąż górnictwo. Dlaczego Warszawa nie ma pomysłu na ten region i tę resztkę narodowego przemysłu?
Zgadzam się z panią, Warszawa nie ma pomysłu na Śląsk, o czym świadczy nieudolność w rozwiązywaniu właśnie problemów górnictwa. Mam nadzieję, że w ramach Planu Morawieckiego nadejdą jakieś dobre zmiany i, na przykład, kopalnia Makoszowy utworzy wspólnie z Elektrownią Opole wspólną strukturę gospodarczą. Górnictwu pozostało jeszcze nieco ponad dwa lata na stosowne przekształcenia.

Tymczasem na Śląsku znów podsycane są dawne antagonizmy. Krąży m.in. taki dowcip: „Dlaczego mieszkania w Katowicach na najwyższych piętrach są najtańsze? Bo widać z nich Sosnowiec.” Czy to pana posła irytuje, bo przecież nie śmieszy? Rodzina pana pochodzi z Sosnowca, pan jest mieszkańcem Katowic.
Pamięta pani słowa Winstona Churchilla, który lubił powtarzać, „...że nie ma ani stałych przyjaciół, ani stałych wrogów, stałe są tylko interesy”.

Dziś więcej Ślązaków łączy z Zagłębiem niż dzieli?
Ziemie śląskie i zagłębiowskie powiązała historia na dobre i na złe. Dziś stoimy przed problemem, co i jak robić oraz zrobić, by nie znaleźć się na ostatecznych obrzeżach zachodniej cywilizacji. Ja nie mam wątpliwości, że potencjał nasz, szczególnie młodzieży polskiej, jest olbrzymi. My dorośli odpowiadamy za to, że wykorzystanie tego potencjału jest znikome. Dziś wokół takich problemów powinien toczyć się spór na Śląsku i w Zagłębiu.

Nie powinien nas martwić brak silnych elit w Zagłębiu, brak wyraźnego przywództwa? Zagłębie pozostaje wycofane, choć jest atakowane bardzo mocno. Milczy, gdy w śląskiej części województwa głośno mówi się o tym, że należy je przyłączyć do Kielc.
Zagłębie w tym tzw. sporze, sztucznie wywoływanym przez różnych politykierów, zachowuje się rozsądnie - milczy. A to, że gdzieś tam, w jakiejś części województwa śląskiego mówi się, nawet głośno, różne głupoty, powtarza bzdurne dowcipy, nie wymaga - tak myślę - żadnej reakcji. Wiadomo bowiem, kto za te prowokacje odpowiada. Wiadomo, czemu mają one tym prowokatorom służyć. Ale jeśli ktoś nie wie, to uściślę: mają służyć tym, którzy w oparciu o budzenie zadawnionych konfliktów próbują czerpać z tego aktualnie swoje korzyści polityczne.

Czy pan poseł rozumie, o co chodzi Ślązakom?
Nie wiem, o jakich Ślązaków pani chodzi...

Zwłaszcza o tych, skupionych wokół Ruchu Autonomii Śląska.
Uściślijmy najpierw: nie jest prawdą, że polityczną reprezentacją Ślązaków jest RAŚ. Tożsamość etniczna na Śląsku jest bardzo zróżnicowana i tylko jakaś część Ślązaków uwierzyła autonomistom.

RAŚ jest mniejszością, ale krzyczy za wszystkich. Udało mu się wprowadzić trochę zamętu na tle narodowościowym w Polsce.
Ślązacy skupieni wokół RAŚ podejmują temat, który nie przystaje do dzisiejszego integrującego się lokalnie i globalnie świata. Robią to cynicznie, we własnym, egoistycznym interesie politycznym. Nie dajmy się im zwieść i w tak prymitywny sposób podzielić. RAŚ, wykorzystując fakt, że przed II wojną światową istniała autonomia Śląska, pragnie ją teraz reaktywować. No cóż, wtedy kapitał na Śląsku był w rękach Niemców i to przesądzało głównie o tym, że istniał oddzielny skarb. I to miało wówczas sens. Dzisiejsze realia społeczno-ekonomiczne na Śląsku są całkowicie inne niż te z lat 20. ubiegłego wieku.

Jak z perspektywy Brukseli widać te spory o tożsamość i aspiracje niektórych Ślązaków? Czy w ogóle są tam dostrzegane?
Z perspektywy Brukseli nie widać żadnych sporów na temat tożsamości Ślązaków, Podhalan, Mazurów, Kaszubów, czy też ludności innych polskich regionów. Z perspektywy Brukseli Polska jest wyjątkowo homogeniczna ludnościowo, jako kraj. Oczywiście, istnieją gwary w różnych regionach państw członkowskich UE. Szczególnie wiele gwar istnieje, na przykład, w Niemczech, ale wszyscy są przecież Niemcami.

Dlaczego, pana zdaniem, w województwie śląskim źle czuje się Częstochowa i Bielsko-Biała? Z katowicką częścią Górnego Śląska niewiele chce mieć wspólnego także Opole.
Sądzę, że dobrze by było, gdybyśmy wszyscy nauczyli się mówić wyłącznie we własnym imieniu i rozwiązywali problemy, przed którymi stoimy jako mieszkańcy województwa śląskiego. Jeśli jesteśmy sami w stosunku do siebie w porządku, wówczas mamy moralne prawo do uczestnictwa i współorganizowania najbliższego czy nieco odleglejszego otoczenia.

Co dziś może być spoiwem tak zróżnicowanego województwa śląskiego?
Na pewno tym spoiwem nie powinny być odziedziczone po rozbiorach odmienności w ukształtowanej wtedy tożsamości lokalnej, lecz sprawność funkcjonowania samorządów. To stało się przyczyną reformy administracyjnej z lat 70. i podziału kraju na 49 województw oraz likwidacji ówczesnych powiatów.

Obecny podział administracyjny, obowiązujący od 1999 roku, jest zły?
Jedną z nieudanych czterech reform poprzednich rządów był - moim zdaniem - niezgodny z nauką o zarządzaniu odwrót od dwuszczeblowej organizacji kraju i powrót do tej wcześniejszej - trójszczeblowej. Oznaczało to, że nawet niektóre granice województw pokrywają się obecnie z dawnymi granicami zaborów. Dla ludzi oraz władz samorządowych najniższego szczebla, spoza miast wojewódzkich, oznacza to także ograniczenie dostępu do ośrodków decyzyjnych. Reforma z 1999 roku, szumnie nazwana samorządową, którą osobiście uważam za najgłupszą spośród wspomnianych czterech, zaowocowała wzrostem, nawet o 50 tysięcy, liczby stanowisk dla zwycięskiej w danym momencie opcji politycznej. I chyba o to chodziło.

Mało mamy powodów do dumy z przynależności do regionu, mało wspólnych inwestycji. Takim spoiwem miała być metropolia, choć także nam nie wyszła. Czy to jest zły pomysł?
To jest dobry pomysł w świetle obecnego już podziału administracyjnego. Zadaniem metropolii śląsko-zagłębiowskiej byłoby koordynowanie działań w najgęściej zaludnionej części naszego województwa, zwłaszcza działań inwestycyjnych, dotyczących transportu i środowiska.

Czy magia nazwiska: Gierek jeszcze działa, otwiera wiele drzwi?
Edward Gierek stawiając na intensywną industrializację lat 70. przewidział, jakie będą światowe trendy globalizacyjne. Industrializacja stała się faktem, tak jak potem faktem stała się szokowa, balcerowiczowska dezindustrializacja.

Pytam raczej dlatego, że lewica została zepchnięta na margines życia politycznego.
To skutek również tego, że lewica przestała rozumieć zmieniający się świat i przestała się do tych zmian umiejętnie dostosowywać. A globalizacji nie da się cofnąć. Upadek szeroko rozumianego nurtu lewicowego dotyczy zresztą całej Europy, a nie tylko Polski. Powstała pustka powoduje jednak to, że głowę mogą teraz podnosić różnej maści populiści.

Co dziś może lewicę podźwignąć, dodać wiatru w jej żagle?
Siłą napędową jakiejś nowej lewicy spod znaku, na przykład, socjaldemokracji, czy czegoś zupełnie innego, może być mądre dostosowanie polityki społecznej do zachodzących w świecie procesów globalizacyjnych, m. in. do nowych zjawisk wynikłych z kryzysu finansowego, migracyjnego itp.

Obecny obóz władzy chce na nowo pisać historię Polski. Chce wymazywać niewygodne nazwiska. Jak pan profesor to odbiera?
Przecież pani dobrze wie, że każdy myślący zwycięzca zaczyna od pisania historii na nowo. Sądzę, że byłoby i uczciwe, i sensowne, gdyby ten nowy opis był w miarę zobiektywizowany.

Obiektywizm jest czystą abstrakcją, zatem czemu ma służyć pisanie historii od nowa?
Cel tego typu polityki może być jeden; dzielenie społeczeństwa na „swoich”, którzy tak samo uważają oraz na tych drugich, „obcych”. Dotyczy to interpretacji faktów historycznych według narzuconych kryteriów, a także dzielenia postaci historycznych, najczęściej na kategorię bohaterów lub zdrajców, przy czym pojęcie „patriotyzm” jest traktowane w sposób infantylny. Tego typu polityka historyczna (bo przecież nie obiektywna historia) pozwala tworzyć różnego rodzaju mity wokół zdarzeń, a zwłaszcza wokół postaci. Chodzi na przykład o to, by młodzież, która nie zna realiów okresu PRL, potraktowała czasy młodości swoich rodziców i dziadków jednoznacznie - jako najczarniejszą kartę w historii Polski. A czy tak rzeczywiście było?

Na pewno nie była to też jasna karta historii Polski. Nie dlatego właśnie żołnierze wyklęci mają stać się mitem założycielskim obecnego obozu władzy?
Z jednej strony tworzy się nowe mity, na przykład właśnie tzw. żołnierzy wyklętych, a jednocześnie podważa istotną prawdę historyczną o tym, że to właśnie Armia Czerwona oraz I i II Armia Wojska Polskiego wyzwalały Polskę. Przyjmuje się w to miejsce nieprawdziwą tezę, że oto okupacja hitlerowska została zastąpiona przez okupację sowiecką.

Może i sowieci nie traktowali Polski jako swoją własność, ale na pewno jako wojenną zdobycz.
Polska została przydzielona do radzieckiej strefy wpływów za pełną zgodą Zachodu, proszę o tym pamiętać. Teraz natomiast jesteśmy, na szczęście, w innej, mam nadzieję, że w lepszej strefie wpływów. Świat z dwupolarnego stał się obecnie jednopolarny, ale ewoluuje w kierunku wielopolarnego. My zaś powinniśmy się trzymać Unii Europejskiej, a także żyć w najlepszej zgodzie z naszymi sąsiadami. Martwi mnie w związku z tym ta namiętnie rozpętywana w naszym kraju rusofobia.

Obecnie rządzącym udało się skutecznie podzielić polskie społeczeństwo. Przynależy pan profesor do „gorszego sortu”?
Nie czuję się „gorszym sortem”, bo może ja jestem jakimś „homo sovieticusem”, albo inaczej: „homo PRL-usem”, który jednak - w przeciwieństwie do obecnej młodzieży - więcej wie o tym, czym i kim były po wojnie tzw. bandy leśne i szabrownicy. Ci ostatni zresztą zaraz, po wojnie, porządnie dali się we znaki również Ślązakom, na przykład, na terenie Raciborskiego i w wielu innych miejscach.

Adam Gierek, rocznik 1938, profesor zwyczajny nauk technicznych, od 1965 roku związany z Politechniką Śląską. Kierował Zakładem Technologii Materiałów i Katedrą Technologii Stopów Metali i Kompozytów. Wykładał m.in. na Uniwersytecie Technicznym w Dreźnie. W latach 2001-2004 senator RP. Po raz trzeci w Parlamencie Europejskim, od 2004 roku. Reprezentuje Unię Pracy. Odznaczony: Orderem Sztandaru Pracy II Klasy, Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Złotym Medalem Zasłużony dla Obronności Kraju, Medalem Komisji Edukacji Narodowej. Jest jednym z dwóch synów byłego I sekretarza KC PZPR Edwarda Gierka.

Przeczytaj również komentarz Marka Twaroga, redaktora naczelnego DZ: Sosnowcze, co z Tobą? Milczysz, bo zachowujesz się rozsądnie? Profesorze!

Teresa Semik

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.