Przystań Aniołów w Kostrach - Noskach tonie w długach. Bez wsparcia niepełnosprawne dzieci stracą swój azyl (ZDJĘCIA)

Czytaj dalej
Fot. Wojciech Wojtkielewicz
Olga Goździewska-Marszałek

Przystań Aniołów w Kostrach - Noskach tonie w długach. Bez wsparcia niepełnosprawne dzieci stracą swój azyl (ZDJĘCIA)

Olga Goździewska-Marszałek

Przystań Aniołów w Kostrach Noskach (pow. wysokomazowiecki) walczy o przetrwanie. Koszty remontu starej szkoły na potrzeby ośrodka były ogromne, przez co instytucja popadła w długi. 40 niepełnosprawnych dzieciaków może stracić swój azyl.

Czarek ma autyzm. Przez ostatnie dwa lata jest podopiecznym Ośrodka Rehabilitacyjno-Edukacyjno-Wychowawczego „Przystań”. Dzięki swoim wychowawcom otworzył się na świat i innych ludzi.

- Ośrodek ma dla mojego syna ogromne znaczenie - podkreśla Beata Staniaszek, mama chłopca. - To miejsce, w którym jest lubiany, akceptowany i doceniany. Wreszcie ma kolegów i czuje się ważny. Dostaje zadania na swoją miarę, a tym samym ma szansę na osiągnięcie sukcesu w olimpiadach czy na deskach teatru. Nic więc dziwnego, że z ogromną radością idzie każdego kolejnego dnia do ośrodka, bo tam czekają na niego nowe wyzwania. W „Przystani“ bardzo dużo się dzieje, dzięki czemu Czarek ma szansę rozwijać swoje talenty. Już podczas wakacji nie mógł się doczekać powrotu do szkoły i ciągle podkreślał, że ją kocha. Nie wyobrażam sobie, by ta placówka przestała istnieć - dodaje ze smutkiem kobieta.

A tak właśnie może się stać, jeśli zabraknie pieniędzy na spłatę komornika i raty kredytu zaciągniętego na remont.

Remont ze strachem w oczach

Ośrodek Rehabilitacyjno-Edukacyjno-Wychowawczy „Przystań” został założony 10 lat temu w Perkach (w gm. Sokoły). Dwa lata temu został w przeniesiony do miejscowości Kostry Noski (gm. Nowe Piekuty), gdzie zaadaptowano budynek po starej szkole. Budynek wymagał kapitalnego remontu i dostosowania do potrzeb niepełnosprawnych podopiecznych, by bez przeszkód mogli się poruszać, korzystać z rehabilitacji, terapii, edukacji, stołówki, sal integracji i wielu innych udogodnień.

- Remont pochłonął ponad dwa miliony złotych i chociaż dziś możemy szczycić się wspaniałymi warunkami, to niszczą nas problemy finansowe - przyznaje Norbert Krzykawski, prezes OREW-y.

Prezes dodaje, że gdy zaczynał się remont, projekt finansowania zapięty był na ostatni guzik. Pieniądze miały płynąć z PEFRON-u, Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i KRUSU (w planach było utworzenie w ośrodku specjalnej podjednostki dla dzieci rolników). Jednak w trakcie remontu KRUS wycofał się z finansowania.

- Ze strachem w oczach dokończyliśmy remont, bo nie było odwrotu. Byliśmy zmuszeni wziąć pożyczkę z funduszu dla organizacji pozarządowych, ponieważ żaden bank nie chciał nam takiej pomocy udzielić z racji tego, że budynek należy do gminy. Ale i tych pieniędzy było za mało - wspomina Krzykawski.

Wkrótce do drzwi Przystani Aniołów zapukał komornik domagając się zapłaty. Sprawa trafiła do sądu. Z pomocą mediatora prezesowi udało się uzyskać zgodę na spłacanie zaległości w ratach. To 15 tys. miesięcznie. Drugie tyle wynosi rata kredytu…

Fabryka słoników

Prezes ośrodka wraz z pracownikami stają na głowie, by zebrać fundusze na spłatę długu „Przystani Aniołów“. Prowadzą zbiórkę w internecie, organizują bale charytatywne, zbierają nakrętki, proszą o pomoc celebrytów, a nawet stworzyli mini fabrykę szmacianych słoników, które sprzedają po kilkadziesiąt złotych.

- Co miesiąc potrzebujemy 30 tys. złotych. I raz udaje zebrać takie pieniądze, a innym razem nie. Ale ważne jest to, że ta kwota zadłużenia staje się - nakładem naszych sił - coraz mniejsza i to napawa nas ogromnym optymizmem. Jednak ciągle trzeba pamiętać, że jeśli ośrodek przestanie zbierać pieniądze, komornik go zlikwiduje - uśmiecha się gorzko Krzykawski.

I ze smutkiem przyznaje, że zbiórka w internecie przynosi coraz mniej pieniędzy, więc coraz trudniej jest związać koniec z końcem.

- Jest wiele osób, które potrzebują pomocy i szukają jej w internecie. Proszę mnie źle nie zrozumieć, ale my przegrywamy z bardziej emocjonującymi historiami opisanymi na zbiórkach - szef „Przystani Aniołów“ bezradnie rozkłada ręce. - Bardzo mnie to smuci, bo nasi niepełnosprawni podopieczni naprawdę potrzebują tego ośrodka. Przebywanie w tych murach daje im szansę na codzienną radość, rehabilitację, specjalistyczną opiekę, pozwala się usamodzielnić. Takich miejsc w województwie podlaskim nie ma wiele.

Nauczyciele biegali z mopem

Jeżeli trzeba będzie zamknąć ośrodek, czterdzieści niepełnosprawnych osób z jedenastu podlaskich gmin straci swój azyl. Wrócą do zwykłych szkół, gdzie opieka nie zawsze jest tak intensywna jak w OREWI-e. Ta wizja przeraża nie tylko prezesa i wychowawców, którzy po zamknięciu ośrodka stracą pracę. Ogromny niepokój czują przede wszystkim rodzice dzieci, które dzięki pobytom w „Przystani Aniołów“ rozwinęły się jak nigdy wcześniej.

- Kiedy dziesięć lat temu dowiedziałem się, że w naszym powiecie powstaje taki ośrodek, byłem szczęśliwy. Moje dziecko ma wadę genetyczną wcześnie wykrytą i bardzo się obawialiśmy, jak będzie się rozwijało. Ale kiedy syn trafił pod skrzydła specjalistów w OREWie, uspokoiliśmy się - opowiada dr Stanisław Topczewski, lekarz i tata 14-letniego Grzesia, który jest w „Przystani Aniołów“ od czwartego roku życia.

Grześ dzięki zajęciom bardzo się zmienił. Otworzył się na innych ludzi, a jego rozwój psycho-ruchowy znacznie przyśpieszył. Chłopak stał się radosnym dzieckiem.

- Gdyby tego ośrodka zabrakło, to byłby koszmar. Jako rodzice chcemy, by nasze dzieci - mimo swoich przypadłości - osiągnęły najlepszy możliwy stopień rozwoju i to gwarantuje nam ten ośrodek - podkreśla Topczewski.

Sam stara się wspierać działania „ratunkowe” ośrodka. Podobnie jak wielu innych rodziców i wychowawców.

- Podczas pierwszej przeprowadzki ośrodka pojechałem zobaczyć, jak wygląda sytuacja. I byłem pełen podziwu widząc, jak nauczyciele biegali tam z mopami i wiadrami. Szorowali, sprzątali, by dzieciaki mogły jak najszybciej korzystać z sal. To niesamowite, ile oni serca wkładają w to miejsce - chwali Topczewski.

Pracownicy ośrodka wspierają nie tylko swoich podopiecznych, ale też ich rodziców.

- Staramy się pomagać, czy to przez wypełnienie wniosków formalnych potrzebnych do pozyskania środków z opieki społecznej, czy też przez rozmowę, która rodzicom chorego dziecka jest bardzo bardzo potrzebna - przyznaje prezes.

Sam doskonale rozumie problemy niepełnosprawnych. W wyniku choroby z dzieciństwa przeszedł kilka operacji i terapii. Mimo tego boryka się z częściową dysfunkcją nogi.

Prezes Norbert Krzykawski pochodzi z południa Polski. Do województwa podlaskiego przeprowadził się w 2009 roku, na zaproszenie wójta Sokół. Miał tu misję. Kiedy otwierał OREW w Perkach, był to pierwszy tego typu ośrodek w regionie i jeden z nielicznych w Polsce.

- Wójt przeczytał o naszym Stowarzyszeniu Pomocy Szansa w gazecie. Z artykułu dowiedział się, że prowadzimy warsztaty terapii zajęciowej, zakład aktywności zawodowej i dajemy nowe życie osobom niepełnosprawnym pochodzącym z terenów wiejskich - wspomina Krzykawski. Dodaje, że już podczas pierwszej wizyty dostrzegł wśród lokalnej społeczności ogromne potrzeby.

- Szybko postanowiłem się tu osiedlić i działać ile sił. Niepełnosprawni w małych miejscowościach mają wyjątkowo podłą sytuację. Dlatego dziś prowadzimy warsztaty terapii zajęciowej w wielu miejscach w regionie. Z całego serca liczę, że znajdą się dobrzy ludzie i pomogą nam uratować Przystań Aniołów - podsumowuje prezes. Nie ukrywa, że liczy m.in. na wsparcie gminy. Ale wójt odmawia, tłumacząc to brakiem funduszy.

- Znam doskonale sytuację ośrodka i uważam, że jest bardzo potrzebny, ale mam związane ręce. Gmina ma bardzo trudną sytuację finansową. Pierwszy raz, odkąd pamiętam, mamy tak niskie dofinansowanie na oświatę. Szukamy oszczędności wszędzie i do minimum zmniejszamy wydatki, bo do funkcjonowania szkół musimy jeszcze sporo dołożyć - informuje Marek Kaczyński, wójt gminy Nowe Piekuty.

Przystani Aniołów na opłacenie kosztów wykonanego remontu brakuje 583 tys. zł. Pomóc może każdy. Darowiznę można przekazać na konto: 67 8769 0002 0000 8787 2000 0050 Stowarzyszenie Pomocy Szansa Witowice 60A 32-250 Charsznica z dopiskiem darowizna.

Olga Goździewska-Marszałek

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.