Anna Janik

Ratownik medyczny z Ropczyc okradał pacjentów?

Ratownik medyczny z Ropczyc okradał pacjentów? Fot. Tomasz Hołod
Anna Janik

Ratownik medyczny z Ropczyc usłyszał już trzy zarzuty kradzieży. Do części się przyznał.

O tej sprawie pisaliśmy na początku sierpnia, kiedy ropczycka prokuratura złożyła w sądzie akt oskarżenia przeciwko 34-letniemu ratownikowi. Przyznał on, że zabrał z domu pacjentki złoty pierścionek. Klejnot sprzedał w lombardzie i w ten sposób namierzyli go policjanci.

Pierścionek zniknął

Poszkodowaną była wówczas 81-latka z Sędziszowa Młp. W listopadzie 2016 r. wezwała do siebie karetkę z ropczyckiej stacji, a następnego dnia po tej wizycie zauważyła, że z pudełka na biżuterię zniknął jej złoty pierścionek z rubinem.

- Zdziwiłam się, otwierając pudełko, bo byłam pewna, że pierścionek tam jest. Rano, zanim przyjechali do mnie ratownicy, pamiętam jak zdejmowałam go z palca - opowiadała podczas rozmowy z nami. - Mieszkam sama, a przez kilka ostatnich dni nikt mnie nie odwiedzał.

Sprawę zgłosiła na policję. Ta przesłuchała obu ratowników w charakterze świadków, ale obaj kategorycznie zaprzeczyli, że mieli coś wspólnego z kradzieżą. I sprawa zostałaby zapewne umorzona, gdyby nie fakt, że policjanci dotarli do rzeszowskiego lombardu, w którym jeden z ratowników, tego samego dnia, kiedy był z wizytą u 81-latki, sprzedał jej pierścionek.

- Zabezpieczono umowę sprzedaży na nazwisko podejrzanego. Pierścionek, który wyceniliśmy na 2400 zł, sprzedał za 400 zł - opowiada Bernadetta Szpyrka-Kwartnik z ropczyckiej prokuratury. - Wyjaśnił, że wykorzystał moment, w którym pacjentka odwróciła głowę, by zabrać z półki pierścionek i srebrną biżuterię, natomiast nie tłumaczył motywów swojego działania - dodaje.

Może mieć na sumieniu znacznie więcej

To nie był odosobniony przypadek. Zarzut kradzieży wcześniej postawiła mu także dębicka prokuratura. W tej sprawie ratownik chce dobrowolnie poddać się sprawie.

W tym miesiącu zarzuty przedstawili mu także ropczyccy policjanci. Ostatnią poszkodowaną jest 74-latka, która w lutym br. wezwała karetkę pogotowia, w składzie której obsadzony był 34-letni ratownik. Po badaniu została zabrana do szpitala. Gdy wróciła do domu, zauważyła, że z mieszkania zginęły dwa cenne pierścionki. Dopiero początkiem września córka kobiety powiadomiła o tym policję. Funkcjonariusze szybko powiązali tę sprawę z poprzednimi kradzieżami w domach pacjentów. 34-letniemu mieszkańcowi Ropczyc przedstawiono zarzut kradzieży, do którego się przyznał.

- Skradzione pierścionki sprzedał w lombardzie, a swoje zachowanie tłumaczył tym, że bardzo potrzebował pieniędzy.

- mówi st. sierż. Wojciech Tobiasz z KPP w Ropczycach.

Policjanci, którzy zajmują się tą sprawą, ustalili, że mężczyzna może mieć na sumieniu więcej takich kradzieży. Dlatego policja prosi o kontakt osoby, które zostały okradzione w opisany sposób. Sprawy można zgłaszać osobiście w komisariacie policji w Sędziszowie Małopolskim przy ul. 3 Maja 42A, w Komendzie Powiatowej Policji w Ropczycach przy ul. Piłsudskiego 22 lub pod numerami 17 221 03 10 (czynny całą dobę), lub 17 221 64 27 (czynny w godz. 7-15).

Ratownik nadal jest zatrudniony w ropczyckim pogotowiu, ale nie ma kontaktu z pacjentami. Decyzją dyrektora został przeniesiony i wykonuje prace administracyjno-biurowe.

- Wszyscy byliśmy bardzo zaskoczeni, że taka sytuacja miała miejsce, ale ratownik ma na razie tylko zarzuty, dopóki nie zapadł prawomocny wyrok, jest niewinny - mówi Mirosław Leśniewski, dyrektor ZOZ w Ropczycach.


zobacz też: Okradł sklep z bronią. Wpadł, bo… wrzucił na Facebook’a selfie z kradzionym uzbrojeniem

Źródło:US CBS/x-news

Anna Janik

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.