Rodziców i szkół spór o dzieci

Czytaj dalej
Fot. Anatol Chomicz
Tomasz Mikulicz

Rodziców i szkół spór o dzieci

Tomasz Mikulicz

Nie będzie dodatkowej klasy dla dzieci z wieloma niepełnosprawnościami - zdecydowali radni na sesji. Rodzice chcą, by taka powstała w ośrodku na Antoniuku. Boją się przenosić dzieci do innej szkoły.

To była chyba najbardziej emocjonalna z wypowiedzi wiceprezydenta Rafała Rudnickiego. Podczas nadzwyczajnej sesji wzywał radnych, by odwołali się do swoich sumień. - A gdzie twoje sumienie? - krzyknął ktoś z PiS.

Takie emocje wywołał spór o utworzenie nowego oddziału dla najsłabszych absolwentów gimnazjum w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym przy ul. Antoniuk Fabryczny. Przeciwni temu są nauczyciele z Zespołu Szkół nr 16 przy ul. Zwycięstwa. Bo u nich taki oddział już jest. A rodzice dzieci, które uczą się w pierwszej ze szkół chcieliby, aby w ośrodku powstała nowa klasa - dla uczniów z wieloma upośledzeniami. Bo oni nie odnajdą się w żadnym innym miejscu.

- Nie musielibyśmy wtedy zastanawiać się, co dalej - mówi Anna Basa, wiceprzewodnicząca rady rodziców SOSW. - Tym bardziej, że dzieci i dorośli z upośledzeniem naprawdę przywiązują się do nauczycieli, rówieśników i otoczenia - tłumaczy.

Przeniesienia ich w inne miejsce i poszukiwań - tego najbardziej obawiają się rodzice. Ale nauczyciele z Zespołu Szkół nr 16 mają inne zdanie. - Rodzice, którzy zapisali do nas swoje dzieci są zadowoleni ze zmiany szkoły. Po pewnym czasie okazuje się, że uczniowie nabywają nowe umiejętności, mają szansę na dalszy rozwój - wymienia Justyna Szamotuła, nauczycielka z ZS nr 16.

Ale nie wszyscy. Z badań nad dalszymi losami absolwentów białostockich szkół specjalnych wynika, że część zostaje w domu. - Bo nie każde dziecko może zmienić miejsce nauki. Bywa tak, że pojawiają się regresy w wiedzy, dzieci przestają mówić - wyjaśnia Anna Żeszko-Majewska, wiceprezes Stowarzyszenia Aktywni.

Prezydent Białegostoku chce, by ośrodek przy ul. Antoniukowskiej stał się jeszcze jedną szkołą specjalną, gdzie uczniowie mogliby się kształcić aż do 25. roku życia.- Teraz po ukończeniu 21 lat trafiają do domów pomocy społecznej, gdzie się uwsteczniają - mówi Tomasz Janczyło, radny PO.

Podczas sesji inicjatywę przejęli jednak nie radni, ale przede wszystkim rodzice dzieci kształcących się zarówno w szkole przy ul. Zwycięstwa, jak i ośrodku przy ul. Antoniuk Fabryczny. Gdy jedni mówili, drudzy im docinali i na odwrót. Wywoływało to wesołość wśród niektórych radnych PiS. Rodzice dzieci z ośrodka krzyczeli, że takie zachowanie to wstyd. W pewnym momencie zrobił się już taki rozgardiasz, że radny PO Maciej Biernacki prosił przewodniczącego rady miasta Mariusza Gromkę z PiS o zaprowadzenie porządku. Ten jednak nie interweniował.

Koniec końców radna PiS Agnieszka Rzeszewska zaproponowała zorganizowanie debaty ze środowiskiem związanym ze szkołami specjalnymi. Głosami jej klubu zadecydowano jednak, że dodatkowej placówki nie będzie. Jednak na ewentualną zmianę zdania jest jeszcze czas, bo ostateczny plan sieci szkół ma powstać do końca marca.

- Ja zdania zmieniać nie zamierzam. W 2015 roku „dwunastka” przy ul. Krakowskiej 19 chciała rozszerzyć swą działalność. Prezydent odmówił. A teraz raptem chce zakładać jeszcze jedną szkołę - mówi Piotr Jankowski z PiS.

Rodzice dzieci z Zespołu Szkół nr 12 też zresztą byli na sesji. Mówili, że prezydent chce faworyzować ośrodek na Antoniuku. - Tu nie chodzi o żadne faworyzowanie, tylko o niepełnosprawne dzieci - zapewniał Tomasz Janczyło.

Gra idzie też o subwencje oświatowe. W ośrodku na Antoniuku działa oddział szkoły przy ul. Zwycięstwa. Jeśli się usamodzielni, pieniądze pójdą za uczniami.

Potrzebne indywidualne podejście

Zmiana szkoły w przypadku dzieci z upośledzeniem umysłowym jest korzystna?

Dr Dorota Otapowicz z katedry pedagogiki specjalnej na Wydziale Pedagogiki i Psychologii UwB: To indywidualna sprawa. W pewnym momencie dziecko wyrasta z zadań, które realizowało. Potrzebuje nowych wyzwań. Z tym, że nie wszystkie osoby niepełnosprawne będą gotowe na zmiany. Mówimy tu o dzieciach ze sprzężoną niepełnosprawnością, czyli taką, gdzie połączone jest na przykład upośledzenie intelektualne z ruchowym. Do tego mogą jeszcze pojawić się problemy ze wzrokiem czy słuchem.

Czy w takim przypadku dobrym rozwiązaniem jest tworzenie oddziałów ponadgimnazjalnych przy podstawówkach i gimnazjach?

Oczywiście. A nasz system oświatowy stale robi to odwrotnie. Pójście w stworzenie alternatywy dla dzieci z niepełnosprawnością sprzężoną byłoby dobrym krokiem, skłaniającym się ku podejściu podmiotowemu.

Jak kształcenie wpływa na rozwój dzieci z niepełnosprawnością?

Sprzyja życiu w naturalnym środowisku, korzystaniu z tych samych dóbr, co zdrowi rówieśnicy. To sens bycia i życia razem.

Tomasz Mikulicz

Zajmuję się sprawami miejskimi, czyli m.in.: białostocką i podlaską polityką samorządową, architekturą, urbanistyką i ochroną zabytków. Opisuję też obrady rady miasta oraz zajmuję się też różnego rodzaju interwencjami zgłaszanymi przez mieszkańców. Zajmuje mnie również pisanie też o historii Białegostoku i najbliższych okolic. Zdarza mi się też zajmować działką kulturalną. Lubię wszak rozmowy z ciekawymi i inspirującymi ludźmi. W swojej pracy zwracam uwagę na szczegóły. Bo jak wiadomo diabeł tkwi właśnie w szczegółach.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.