Rondo Kaponiera: Wielki remont i wielkie błędy. Co wynika ze śledztwa?

Czytaj dalej
Fot. Łukasz Gdak
Łukasz Cieśla

Rondo Kaponiera: Wielki remont i wielkie błędy. Co wynika ze śledztwa?

Łukasz Cieśla

Poznańscy urzędnicy wiedzieli, że projekt remontu ronda Kaponiera zawiera liczne błędy. Mimo to zapłacili firmie całą kwotę, a po chwili innej spółce, za 700 tys. zł, zlecili poprawki projektu. Te oraz inne wątki są wyjaśniane w śledztwie ws. nieprawidłowości przy remoncie ronda Kaponiera.

Remont ronda Kaponiera rozpoczął się w oparciu o wadliwy projekt budowlany. Urzędnicy, choć o błędach wiedzieli, zapłacili projektantowi pełne wynagrodzenie - tak wynika z dotychczasowych ustaleń śledztwa ws. Kaponiery. Prowadzi je poznańska Prokuratura Regionalna i policja. Zawiadomienie złożyła Najwyższa Izba Kontroli.

Prokuratura sprawę wyjaśnia od ubiegłego roku. Zabezpieczyła obszerną dokumentację w spółce Poznańskie Inwestycje Miejskie, która przejęła inwestycję od Zarządu Dróg Miejskich. Uwaga śledczych skupia się na dokumentacji projektowej. Miała niedociągnięcia, ale w oparciu o nią przystąpiono do wyłonienia wykonawcy.

- Urzędnicy, zanim zapłacili ostatnią transzę za projekt, wiedzieli o błędach w nim. Okazało się też, że brakuje końcowych uzgodnień z PKP, MPK, dostawcami mediów. Jest jednak za wcześnie, by przesądzać, w jaki sposób zakończy się postępowanie

- zaznacza prowadzący śledztwo prokurator Sebastian Domachowski.

Fojud szachuje ZDM

Projekt wykonała firma Fojud, która korzystała ze wsparcia podwykonawców. Sporym problemem, jak usłyszeliśmy, okazał się brak dobrej inwentaryzacji Kaponiery. Przez lata wykonywano na niej różne drobniejsze prace, ale brakowało precyzyjnych informacji, gdzie dokładnie przebiegają różne instalacje. Obiekt krył w sobie niespodzianki, co nie ułatwiało zaplanowania generalnego remontu.

„Gotowy” projekt z różnych względów zawierał liczne niedoróbki. Później dokumentacji wytknięto również brak rzetelnej analizy posadowienia obiektu.

Urzędnicy Zarządu Dróg Miejskich podpisali umowę z projektantami w oparciu o zaproponowany przez siebie wzór zlecenia. Potem, gdy pracownicy ZDM stwierdzili poważne braki w projekcie, nie chcieli zapłacić Fojudowi całości wynagrodzenia. Jak się dowiedzieliśmy, firma wówczas miała zagrozić, że jeśli nie dostanie pełnej zapłaty, nie przeniesie na miasto praw autorskich do projektu. Efekt byłby taki, że późniejsi wykonawcy nie mogliby swobodnie pracować.

- Nieprzeniesienie praw autorskich może wywołać wiele komplikacji. W takim projekcie nie można wówczas niczego zmienić bez zgody projektanta. Może on także zażądać dodatkowego wynagrodzenia za późniejsze poprawki

- podkreśla ekspert z branży budowlanej.

Firma Fojud, działając w oparciu o zapisy umowy z miastem, przycisnęła urzędników. Ugięli się i zapłacili Fojudowi brakującą kwotę za wadliwy projekt. A po chwili kolejnej firmie - Ateco - urzędnicy zlecili poprawkę projektu, co kosztowało dodatkowe 700 tys. zł. Podobno ta historia dała nauczkę pracownikom ZDM. Późniejsze umowy miały już lepiej zabezpieczać interes miasta.

- W prowadzonym śledztwie badany jest wątek działania na szkodę miasta poprzez zapłacenie projektantowi całej kwoty za wadliwy projekt oraz nienaliczenia mu kar umownych - mówi prokurator Sebastian Domachowski.

Podwykonawcy chcą zapłaty

Kolejny kłopot: gdy urzędnicy przejęli od firmy Fojud prawa do całości projektu, odezwali się podwykonawcy. Narzekali, że nie dostali zapłaty za swój wkład w projekt. Ponadto zarzucili, że mają swoje prawa autorskie do poszczególnych części projektu. Do sądu trafił pozew przeciwko miastu i Fojudowi o naruszenie praw autorskich tychże podwykonawców. Firma BTE Projekt domagała się zakazania korzystania z jej części dokumentacji oraz solidarnej zapłaty 80 tys. zł przez miasto i Fojuda.

- W grudniu ubiegłego roku sąd oddalił powództwo, które BTE Projekt wytoczył miastu i firmie Fojud. Ten podwykonawca wskazywał, że działa także na rzecz innych firm projektowych. Wyrok nie został zaskarżony. Miasto Poznań stoi na stanowisku, że pozostaje uprawnione do korzystania z projektu

- podkreśla Hanna Surma, rzecznik prasowy poznańskiego Urzędu Miasta. - Ponadto miasto zapłaciło wynagrodzenie za sporządzenie dokumentacji, a roszczenia powoda spowodowane były w głównej mierze nierozliczeniem przez konsorcjum Fojud - Poyry części prac projektowych wykonanych przez podwykonawców, w tym BTE Projekt - dodaje Hanna Surma.

Poznańskich śledczych interesują również okoliczności, w jakich firma Fojud wygrała przetarg na wykonanie projektu. Prokuratura wraz z policją sprawdzają czy spółka spełniała wszystkie wymogi określone w przetargu. Kolejny wątek dotyczy tego czy oferta Fojuda była lepsza od pozostałych startujących. Skontaktowaliśmy się z przedstawicielami tej firmy. Artur Fojud odpisał nam na maila, ale nie zgodził się na cytowanie swoich wypowiedzi. Odesłał do innego pracownika, który jednak w ogóle nie odpowiedział na prośbę o kontakt.

O firmie Fojud pisaliśmy już w ”Głosie Wielkopolskim” w 2012 roku. Projekt, który wykonała wraz z podwykonawcami był warty ok. 7 mln zł. Podwykonawcy skarżyli się potem, że nie dostali zapłaty od Fojuda, który zresztą wystąpił z wnioskiem o upadłość. Zmienił też nazwę na RND S.A.

Kaponiera długo po Euro 2012

Generalny remont ronda Kaponiera, głównego węzła komunikacyjnego w Poznaniu, początkowo miał się zakończyć przed Euro 2012 rozgrywanym w Polsce i na Ukrainie.

Prace przygotowywano za prezydentury Ryszarda Grobelnego. Być może na poszczególnych błędach projektowych zaważyła presja czasu. Pewne jest to, że inwestycja się ślimaczyła. Nie była gotowa nie tylko na polsko-ukraińskie Euro, ale także na zeszłoroczne piłkarskie mistrzostwa Europy rozgrywane we Francji. Węzeł był gotowy dopiero w sierpniu 2016 roku.

Do wyjaśnienia pozostaje istotna kwestia wzrastających kosztów remontu Kaponiery. Wiadomo, że konsorcjum firm (Hydrobudowa, Aprivia, Metro i OHL) było gotowe do rozpoczęcia prac, ale ekipy budowlane z opóźnieniem weszły na plac. Jednym z powodów był właśnie wadliwy projekt i konieczność jego poprawek. Śledztwo zostało przedłużone do grudnia tego roku. Prokuratura wraz z policją zamierzają przesłuchać kolejnych świadków.

Postępowanie wszczęto rok temu wskutek zawiadomienia Najwyższej Izby Kontroli. - Chaos organizacyjny, brak kompletnej dokumentacji projektowej, nieskuteczny nadzór oraz niewłaściwe przygotowanie jednostek miejskich przyczyniły się do opóźnień oraz do niekontrolowanego wzrostu planowanego kosztu inwestycji - ogłosiła NIK w marcu 2016 roku.
Kontrolerzy również wskazywali, że ZDM źle przeprowadził postępowanie na opracowanie projektu. W oparciu o niekompletną dokumentację, w specyfikacji przetargu wykazano prace niezbędne do przebudowy Kaponiery. Nie umieszczono np. długiej i kosztownej przebudowy Mostu Uniwersyteckiego, choć jego zły stan był znany już od kilku lat.

- Projekt przebudowy Kaponiery był nieprzygotowany

- potwierdza Paweł Śledziejowski, obecny prezes spółki Poznańskie Inwestycje Miejskie. - Inwestycję rozpoczynali moi poprzednicy i faktycznie nie przewidziano kosztownego remontu Mostu Uniwersyteckiego, który z Kaponierą stanowi jedną całość. A przecież o złym stanie tego mostu od lat wiedzieli wszyscy. Ja pracowałem wówczas w PKP i myśmy zdawali sobie sprawę z konieczności gruntownego remontu mostu. ZDM też wiedział, ale przypuszczam, że jego ówczesne władze nie chciały mówić początkowo o wszystkich kosztach, a finansowanie zapewnić sobie by na późniejszym etapie - dodaje Śledziejowski.

NIK zwróciła też uwagę, że przebudowa mostu oraz węzła rozjazdowego na sąsiednim Moście Teatralnym odbyła się z naruszeniem procedur przetargowych. Kolejne zastrzeżenia kontrolerów dotyczyły wolnego tempa prac oraz rosnących kosztów inwestycji. Z planowanych 150 mln zł wzrosły do 359 mln zł. Wynikać to miało zwłaszcza ze zwiększania zakresu robót. NIK skrytykowała również poznański Urząd Miasta za brak skutecznego nadzoru i bałagan w dokumentacji.

- Obowiązujące w Urzędzie Miasta Poznania regulacje, dotyczące monitorowania zaawansowania realizacji zadań inwestycyjnych, były niespójne, a co jeszcze bardziej istotne, nie były w pełni przestrzegane. Co najmniej do końca 2014 roku sporządzane na ich podstawie informacje nie pozwalały wyciągnąć jednoznacznych wniosków niezbędnych do celów związanych z zarządzaniem środkami finansowymi na inwestycję. Dopiero w 2015 r. Prezydent Miasta Poznania zdecydował o podjęciu działań organizacyjnych, dotyczących usprawnienia współpracy miejskich jednostek, w tym raportowania o stanie inwestycji, które miały poprawić nadzór i monitorowanie ich przebiegu - napisała NIK w komunikacie z 2016 roku.

Łukasz Cieśla

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.