Rzeczy znalezione rozgoszczą się w magazynie. Będą licytacje!

Czytaj dalej
Fot. H.Zgiet
Tomasz Mikulicz

Rzeczy znalezione rozgoszczą się w magazynie. Będą licytacje!

Tomasz Mikulicz

Nowa siedziba to szczyt wygody w porównaniu do poprzedniej - 20-metrowej piwnicy w urzędzie. Trafiają tu przede wszystkim rowery. Ale też światłowód, antena satelitarna czy butla gazowa

Telefony komórkowe, torby podróżne, a nawet antena satelitarna. To wszystko możemy znaleźć w przestronnym, ponad 800-metrowym magazynie przy ul. I Armii Wojska Polskiego 2/2.

Z 20-metrowej piwnicy magistratu przy ul. Słonimskiej 1 przeniosło się tam biuro rzeczy znalezionych. Otwarcie planowane jest na 1 sierpnia. - Nie trzeba będzie już ustawiać rowerów jeden na drugim i w razie znalezienia właściciela któregoś na dole wyjmować wszystkie pozostałe - cieszy się dyrektorka biura Łucja Skowrońska.

Rowery są zresztą najliczniejszymi „gośćmi” biura. Przywozi je tu policja. Najczęściej pochodzą z kradzieży. Jeśli w ciągu dwóch lat nie znajdzie się właściciel trafiają na licytację.

I zgodnie z nowymi przepisami miasto może samo takie licytacje przeprowadzać, a nie jak dotychczas wysyłać rzeczy do urzędu skarbowego, by ten sprzedawał je temu kto da więcej. Pierwsza licytacja przy I Armii WP już w sierpniu.

Znalezione się przenoszą

Ostatnio w przeciągu dwóch dni miałam kilka telefonów, że któryś z interesantów magistratu zapomniał zabrać swoje dokumenty - mówi dyrektorka biura rzeczy znalezionych Łucja Skowrońska.

Takie sprawy załatwiane są w mig. Interesanci bardzo często zostawiają wszak numer kontaktowy. Znalezienie właścicieli innych przedmiotów lądujących w biurze już takie proste nie jest. Na przykład rowerów czy telefonów komórkowych. Nieraz zdarza się jednak wyjątki.

- Zadzwonił do nas kiedyś pan i z najdrobniejszymi szczegółami opisał swój rower. A jeśli chodzi o telefony komórkowe to każdy ma przecież numer IMEI. Wystarczy, że ktoś przyniesie oryginalne pudełko czy inny dowód zakupu i już mamy właściciela - tłumaczy Skowrońska.

Najdziwniejsze przedmioty, które trafiły do biura?

- Pełna butla gazowa, dwie paczki styropianu i dywan. Chociaż nawet teraz mamy kilkumetrowy światłowód oraz nową - jeszcze z nalepioną ceną - antenę satelitarną - pokazuje nasza rozmówczyni.

Najczęściej do biura trafiają rzeczy przywożone przez policję czy straż miejską. Przykładni obywatele dzwonią do służb, bo np. zauważyli, że ktoś zostawił gdzieś drabinę czy telewizor.

- W 2015 r. weszła w życie ustawa, że możemy odmawiać przyjęcia rzeczy, których wartość nie przekracza 100 zł. Wcześniej np. Poczta Polska wysyłała nam wszystko co ludzie wrzucali do zwrotów. Nawet jakieś kuponu rabatowe - twierdzi Łucja Skowrońska.

Biuro przeniosło się właśnie z ciasnej 20-metrowej piwnicy pod magistratem przy ul. Słonimskiej 1 do ponad 800-metrowego magazynu przy ul. I Armii Wojska Polskiego 2/2. To tam będą się odbywały licytacje. Informacje o najbliższych można znaleźć w Biuletynie Informacji Publicznej.

Otwarcie biura w nowej siedzibie już 1 sierpnia.

Tomasz Mikulicz

Zajmuję się sprawami miejskimi, czyli m.in.: białostocką i podlaską polityką samorządową, architekturą, urbanistyką i ochroną zabytków. Opisuję też obrady rady miasta oraz zajmuję się też różnego rodzaju interwencjami zgłaszanymi przez mieszkańców. Zajmuje mnie również pisanie też o historii Białegostoku i najbliższych okolic. Zdarza mi się też zajmować działką kulturalną. Lubię wszak rozmowy z ciekawymi i inspirującymi ludźmi. W swojej pracy zwracam uwagę na szczegóły. Bo jak wiadomo diabeł tkwi właśnie w szczegółach.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.