Scenariusz do wystawy w Muzeum Pamięci Sybiru napisało życie

Czytaj dalej
Fot. Wojciech Wojtkielewicz
Olga Goździewska-Marszałek

Scenariusz do wystawy w Muzeum Pamięci Sybiru napisało życie

Olga Goździewska-Marszałek

Przez wystawę poprowadzą nas głosy Sybiraków - zapowiada prof. hab. Wojciech Śleszyński, dyrektor Muzeum Pamięci Sybiru, które już w piątek 17 września, zostanie otwarte w Białymstoku.

Jaki jest harmonogram uroczystości otwarcia Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku?

Prof. hab. Wojciech Śleszyński: Uroczystości z okazji otwarcia będą trwać cztery dni. Rozpoczynamy 16 września od panelu naukowego i powołania Instytutu im. Seweryna Nowakowskiego. Był to ostatni prezydent przedwojennego Białegostoku, który w znacznym stopniu przyczynił się do rozwoju miasta. Po 17 września 1939 roku został aresztowany przez Sowietów i zaginął bez wieści. Chcemy oddać mu w ten sposób szacunek. 17 września spotkamy się na oficjalnej uroczystości, której gospodarzem będzie prezydent Białegostoku. Zaprosiliśmy gości z Polski i z zagranicy. Wieczorem koncert zagra Natalia Kukulska, a na budynku muzeum pojawią się niezwykłe iluminacje. Będzie to ponad dziesięciominutowy mapping, pokazujący w sposób artystyczny historię deportacji na Syberię i do Kazachstanu.

Co będzie się działo przez dwa kolejne dni?

Mamy w planach moc atrakcji dla mieszkańców. Będzie już możliwe zwiedzanie wystawy. Na terenie muzeum pojawią się grupy rekonstrukcyjne, a w niedzielę zaplanowany jest piknik kresowy, na którym będziemy mogli spróbować dań z okresu przedwojennego. Co ważne, w muzeum przywołujemy - oprócz traumy Sybiru - również historię ziem wschodnich, których mieszkańcy zostali deportowani. Ten ostatni dzień chcemy poświęcić właśnie tym miejscom, przypomnieć - poprzez kulinaria - smak utraconego domu, utraconego dzieciństwa. Co ciekawe, w naszym kiosku multimedialnym będzie można zapoznać się z autentyczną księgą kucharską z dwudziestolecia międzywojennego. Przy czterech daniach jest dopisek, że spróbujemy ich nie tylko na pikniku, ale też w nowej muzealnej restauracji, która rozpocznie działalność właśnie w dniu otwarcia.

A jaki jest system biletowy? Ile trzeba zapłacić za obejrzenie wystawy?

Pierwsze zwiedzanie będzie możliwe 18 i 19 września w ramach otwarcia. 21 września rozpoczynamy normalny tryb pracy. Można już kupować bilety. 1 września został uruchomiony system rezerwacji i sprzedaży wejściówek na zwiedzanie wystawy stałej. Bilet normalny kosztuje 25 zł, ulgowy - 20 zł, grupowe są również po 20 zł. Muzeum honorować będzie wszystkie zniżki i uprawnienia ustawowe. Wystawę będzie można zwiedzać samodzielnie lub z przewodnikiem. Do dyspozycji naszych gości jest również przewodnik ze ścieżką zwiedzania w siedmiu językach. Audioprzewodnik to niezwykła opcja, ponieważ z jego pomocą przez wystawę prowadzą nas głosy Sybiraków.

W jaki sposób skonstruowany jest audioprzewodnik?

Mamy co prawda narratora, który spina opowieść, ale to głosy Sybiraków i właśnie ich wspomnienia budują całą historię. To innowacyjne rozwiązanie. Relacja nie jest czymś nowym w muzealnictwie, zazwyczaj jednak obecna jest z boku. Natomiast w Muzeum Pamięci Sybiru to głosy zesłańców i przedmioty, które do nich należały, są najważniejsze. Obecne są zarówno na wystawie, jak i w audioprzewodniku - zawsze wysunięte na pierwszy plan. Przez nasze muzeum nie można przejść nie słuchając głosów wywiezionych. Na tym bardzo nam zależało. Na autentycznych głosach opowiadających o własnych przeżyciach. Zebraliśmy setki relacji, które chcemy przekazać odwiedzającym.

Jak powstawał audioprzewodnik?

Pierwszym etapem było zbieranie relacji, a następnie wybieranie odpowiednich fragmentów. Kolejnym - wyłonienie wykonawcy, który zdołałby stworzyć taki przewodnik, którego oczekiwaliśmy, o jakim wręcz marzyliśmy. Nie było to proste (śmiech). Nie chodziło nam o dawanie wskazówek typu: uwaga, po prawej stronie mamy taki i taki eksponat. Chodziło o to, by sami Sybiracy swoimi wspomnieniami opowiedzieli o tym, co widzimy w muzeum. I ta opowieść wzbudza potężne emocje. Proszę mi wierzyć, że kiedy stoimy przy jednej z gablot, widzimy konkretny przedmiot i słyszymy w słuchawkach opowieść o matce, która musiała pochować w zamarzniętej ziemi swoje dziecko, które zmarło z głodu, to naprawdę robi kolosalne wrażenie. I po chwili do nas dochodzi, że to nie jest wymyślony scenariusz. To naprawdę się stało! I że ta osoba, która tego doświadczyła, mówi nam teraz o tym do ucha... Dlatego mówię, że scenariusz naszej wystawy napisało życie.

Na ile to miejsce jest autentyczne?

Autentyczne są eksponaty i same wspomnienia deportowanych. Przy ul. Węglowej powstało najnowocześniejsze muzeum narracyjne w Polsce. Nie chcieliśmy przeładować wystawy multimediami i - chociaż mamy sporo nowoczesnych rozwiązań - to z naszej perspektywy najważniejszy jest eksponat i wspomnienia. Przez wystawę prowadzą nas głosy Sybiraków i jest to unikatowe rozwiązanie na skalę kraju.

Co jeszcze charakteryzuje narracyjne muzeum?

Wystawa jest zbudowana w sposób nowoczesny, z użyciem najbardziej innowacyjnych dla muzealnictwa rozwiązań. Muzeum narracyjne to nowe podejście do muzealnictwa. Tu można zobaczyć, usłyszeć, posmakować, dotknąć, poczuć. Zdradzę tajemnicę, że kiedy dotrzemy na drugie piętro i znajdziemy się „na Syberii”, odczujemy prawdziwe... zimno. Poczujemy na własnej skórze obniżoną temperaturę. To niewielka różnica, raptem 1-1,5 stopnia Celsjusza, ale równocześnie wchodzimy z pomieszczania ciemnego do zupełnie białego. To wystarczy, by człowiek przeżył mały szok, by uruchomić jego zmysły. Operujemy w ten sposób emocjami, bo to one sprawiają, że człowiek więcej zapamiętuje. To zasada wyniesiona z psychologii. Im więcej emocji, tym więcej zostanie w nas. A to muzeum jest miejscem emocji prawdziwych.

Miałam przyjemność wziąć udział w testowaniu wystawy. Odniosłam wrażenie, że w pewnym momencie traci się orientację w terenie. Nie ma okien, jest labirynt pomieszczeń. To celowe? Człowiek ma się zgubić w czasie?

To dość charakterystyczne dla tego typu muzeum. Dokładnie tak ma się dziać. Już w drugiej sali gość wystawy traci orientację. Już nie wie, gdzie jest i tylko znaki go prowadzą. Co to powoduje? Człowiek odcina się mentalnie i fizycznie od świata zewnętrznego. Przenosi się symbolicznie do świata z opowieści. Gdyby były tu okna, zapewne rozpraszałyby uwagę. Na górze początkowo był świetlik, ale zdecydowaliśmy się go zakleić dla lepszego efektu. Bo nawet niebo nas rozpraszało. A będąc tam, my mamy czuć nad sobą tylko niebo syberyjskie.

Dlaczego Muzeum Pamięci Sybiru powstało przy ulicy Węglowej? Mieści się trochę na uboczu Białegostoku i dojazd do niego jest kłopotliwy.

Nieprzypadkowo muzeum powstało w tym konkretnym miejscu Białegostoku. Ulica Węglowa mieści się niedaleko węzła kolejowego i dawnego Dworca Poleskiego. To właśnie z tego dworca odsyłane były transporty na Wschód. Teren, na którym powstało Muzeum Pamięci Sybiru, jest bez wątpienia największym i najważniejszym - w granicach obecnego państwa polskiego - miejscem pamięci związanym z deportacjami. Wszystkie pozostałe węzły komunikacyjne zostały za naszą wschodnią granicą, na Litwie i Ukrainie, a pozostałe miejsca pamięci znajdują się już w samej Rosji czy w Kazachstanie.

Do drzwi muzeum prowadzą nas tory. To nimi sunęły pociągi wywożące mieszkańców województwa na Syberię?

Dokładnie tymi torami byli wywożeni ludzie. Tory wchodzą do budynku muzeum, gdzie mieści się autentyczny wagon, którym Sybiracy jechali na Wschód. Sam budynek muzeum składa się z dwóch części. Mamy przedwojenny magazyn wojskowy, który we wrześniu 1939 roku został zajęty przez Armię Czerwoną - ten budynek był niemym świadkiem deportacji. Do tego historycznego budynku została dobudowana nowoczesna część, w której znalazła się sala kinowa, restauracja i biuro.

Na otwarciu pojawią się Sybiracy?

Z władzami miasta ustaliliśmy, że na otwarciu będą przedstawiciele państwa i samorządu. Dla nas jednak najważniejszymi gośćmi będą Sybiracy. To muzeum zbudowano z myślą o nich. Służyć ma kolejnym pokoleniom, by mogły poznać historię deportacji.

Jakie emocje wystawa budziła w odbiorcach, którzy brali udział w testach?

Z uwagą obserwowaliśmy reakcje osób zaproszonych do eksperymentu. Były łzy, zdarzyły się nawet omdlenia. Osoby starsze musiały chwilę odpocząć, bo nadmiar emocji je przytłoczył. Jeśli staniemy w wagonie, w którym z głośników słyszymy autentyczny głos Sybiraka opowiadającego o warunkach, w jakich - wraz z rodziną - jechał na Sybir, jak było im zimno, jak gryzły ich pchły i pluskwy… W pewnym momencie na własnej skórze czujemy te insekty. Wystawa działa na emocje, na wyobraźnię. Zapraszam już we wrześniu, by to poczuć.

A sami Sybiracy? Jak reagowali na wystawę?

Gdy grupa Sybiraków zwiedzała wystawę, widzieliśmy autentyczne emocje. Dla młodego i średniego pokolenia to opowieść historyczna, ale dla starszych - to fragment życia. Bardzo uderzającym miejscem jest inscenizacja ciasnego wagonu pełnego walizek i tobołków. Słyszymy relacje ludzi wspominających, jak w tym wagonie głodowali. Kolejnym niezwykłym miejscem jest zajmująca wielką ścianę gablota-ołtarz z oryginalnymi przedmiotami, których Sybiracy, pomimo głodu, z jakichś powodów nie wymienili na żywność, tylko przywieźli je ze sobą z powrotem do Polski. Sami możemy się przekonać o niezwykłości tych przedmiotów. Będziemy mogli usiąść przed gablotą, wziąć do ręki książkę i przeczytać o historii każdego z nich.

Te rzeczy musiały być niezwykle ważne lub drogocenne, jeśli Sybirak nie zdecydował się wymienić ich na ciepłe palto czy jedzenie. Jakie przedmioty znajdziemy w tej gablocie?

Wbrew pozorom, nie są to drogocenne przedmioty. Mamy tu skrzypce, cytrę czy maszyny krawieckie, ale reszta przedmiotów jest bardzo zwyczajna. Najczęściej nie są to eksponaty wielkogabarytowe. Z Syberii przewożono to, co można było spakować do walizki. Są to więc przeróżne pamiątki, ale za każdą z nich kryje się ludzka opowieść. Nawet zwykły tłuczek do ziemniaków może pokazywać dramaturgię wydarzeń tamtych czasów. W chaosie nocnego aresztowania ludzie zabierali ze sobą rzeczy mało przydatne. Tłuczek - zupełnie niepotrzebny na Syberii - zmienił jednak tam swoją funkcję. Pracujące w kołchozie dzieci zabierały go na pastwiska, gdzie pilnowały bydła. Miały nadzieję, że tym tłuczkiem uda im się odgonić wilki, kiedy te zaatakują krowy. Oczywiste było, że nie poradzą sobie z atakiem dzikich zwierząt, ale tłuczek dodawał im odwagi. Takie historie są niezwykle ważne i tworzą klimat tego muzeum.

W jaki sposób pozyskaliście te przedmioty?

Staraliśmy się docierać do Sybiraków. Organizowaliśmy i nagłaśnialiśmy zbiórki przedmiotów, które były z nimi na Syberii. Wielu Sybiraków zdecydowało się na podarowanie nam swoich cennych pamiątek. Mamy w tym momencie kolekcję około 5 tysięcy eksponatów, z czego aż 90 proc. to dary od Sybiraków. To też pokazuje wartość emocjonalną i sentymentalną tych eksponatów. Pozostałe 10 proc. pamiątek udało nam się zakupić na aukcjach muzealnych.

Czy Sybiracy brali czynny udział w procesie tworzenia muzeum? Jaki mieli wpływ na ostateczny kształt wystawy?

Na różnych etapach pracy konsultowaliśmy się z Sybirakami. Oni nam wiele podpowiadali. Musimy jednak pamiętać, że ta wystawa została zbudowana na bazie wspomnień, a my musieliśmy użyć pewnej formy estetycznej i takich form przekazu, które mogłyby trafić do młodego i średniego pokolenia. To my decydowaliśmy o formie muzeum i technicznych rozwiązaniach, ale w merytorycznych sprawach zwracaliśmy się do Sybiraków, by wystawa powstała w zgodzie z prawdą historyczną.

Jest jakaś historia - opowieść Sybiraka, która wyjątkowo zadziałała na pana emocje?

Każda historia jest wyjątkowa, ważna i wartościowa. Jako przykład mogę jednak podać historię pani Olgi Klein, która opowiedziała nam o liście, który - jako dziecko - napisała siedząc w wagonie jadącym na wschód. Ten list został wyrzucony w kopercie przez okienko. Był zaadresowany. Ktoś go podniósł, nakleił znaczek i wysłał. List dotarł do opiekunki tej dziewczynki i przetrwał. Dziś jest w naszych zbiorach! Myślę, że to niesamowite. Każda relacja Sybiraków budzi emocje. To jest piękne w naszej wystawie, że rozbudza te emocje w kolejnych pokoleniach, w każdym z nas. I te emocje tworzą obraz.

Co było największym wyzwaniem podczas tworzenia muzeum?

Dotarcie z przekazem historycznym do odbiorcy. Dziś muzeum nie może być nudne. Niestety, wiele takich miejsc jest przeładowanych wiedzą historyczną i przez to są nudne dla odbiorcy. Do niektórych muzeów wchodzimy i spotykamy się z dużą ilością tekstu. Nasze tablice zaś są sprowadzone do minimum. Pracowaliśmy nad nimi ponad rok. Nad samymi tablicami! I tak mamy na nich tytuł, który informuje gdzie się znajdujemy, i mamy główną część. Wystarczy przeczytać dodatkowo dwa akapity i już wiemy wszystko. Dziś mniej znaczy więcej. Myślę, że w naszym muzeum się to udało.

Wróćmy na moment do początku. Co było inspiracją do powstania muzeum?

Miejsce. Opowieść. Białystok to jedyne miejsce w Polsce, które znajdowało się pod okupacją sowiecką. Jesteśmy dziedzicami tej historii. Białystok jest bramą na wschód. Z jednej strony ekonomiczną, z drugiej - historyczną i kulturalną. Opowiadamy o doświadczeniach wschodu. Zależało nam na pokazaniu autentycznych wydarzeń, ale też na zobowiązaniu do pielęgnowania dziedzictwa historycznego w naszym mieście.

Kto dołożył cegiełkę do powstania muzeum?

Muzeum Pamięci Sybiru to jednostka miejska, finansowana z budżetu państwa, ministerstwa kultury. Na powstanie ekspozycji otrzymaliśmy największy w historii miasta grant - 16 milionów złotych ze środków unijnych i krajowych. Ale sama idea upamiętnienia miejsc związanych z deportacjami Sybiraków powstała już po 1989 roku. To Sybiracy na własną rękę zaczęli dążyć do upamiętnienia swojej historii. Pomysł powstania muzeum zrodził się około 2010 roku. To wtedy prezydent Tadeusz Truskolaski podjął decyzję o budowie muzeum w tym konkretnym miejscu, przy ulicy Węglowej. Muzeum Pamięci Sybiru do życia zostało powołane w 2017 roku i już rok później zaczynaliśmy prace nad realizacją wielkiego przedsięwzięcia, jakim była budowa jednego z najbardziej nowoczesnych muzeów w Europie. Właśnie tu, w Białymstoku. Budowa trwała 4,5 roku.

To stosunkowo krótko, biorąc pod uwagę rozmach inwestycji. Jakim cudem to się udało?

Faktycznie w bardzo krótkim czasie udało nam się stworzyć od podstaw niezwykłe miejsce. Wynika to z tego, że zostając dyrektorem, zaciągnąłem zobowiązane u Sybiraków. Obiecałem, że to muzeum powstanie najszybciej jak się da, by jak najwięcej spośród nich mogło tego doświadczyć, poczuć, że to miejsce dla nich, że ich historia jest godnie upamiętniona.

Ale przecież pandemia! Świat stanął w miejscu, a prace w muzeum nadal trwały?

Nie mogłem pozwolić, by prace stanęły choćby na jeden dzień! Pandemia nas nie powstrzymała. Kiedy całe nasze państwo stanęło w miejscu, prace przy powstawaniu muzeum cały czas trwały, czy to na miejscu czy zdalnie.

Został już tylko tydzień do otwarcia. Jak się przygotowujecie?

W tej chwili dogrywamy wszystkie systemy. Przygotowujemy się do kilkudniowych uroczystości otwarcia. Oczywiście przygotowujemy się też do naturalnego, codziennego funkcjonowania muzeum. Tak duża, nowoczesna placówka wymaga przede wszystkim co najmniej kilkutygodniowych testów i przygotowań przed otwarciem. Oczywiście wystawa jest już w pełni gotowa. Czekamy z niecierpliwością na zwiedzających. Zapraszam mieszkańców i przyjezdnych do Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku.

Olga Goździewska-Marszałek

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.