Stadion miejski w Białymstoku pełen książek i gwiazd

Czytaj dalej
Fot. Wojciech Wojtkielewicz
Urszula Śleszyńska

Stadion miejski w Białymstoku pełen książek i gwiazd

Urszula Śleszyńska

Katarzyna Nosowska, Jacek Fedorowicz i prof. Jerzy Bralczyk będą gośćmi Festiwalu Literackiego „Na pograniczu kultur” i Targów Książki, które już w ten weekend odbędą się w Białymstoku. Rozmawiamy z organizatorem tych imprez Andrzejem Kalinowskim

Ostatnie targi książki, w 2023 roku, odbyły się na Stadionie Miejskim w Białymstoku i odwiedziła je rekordowa liczba osób.

Tak, to były rekordowe targi. Nie jestem w stanie precyzyjnie powiedzieć, ile osób je odwiedziło, ale sądzę, że było to dużo ponad 25 tysięcy. Myślę, że od lat robimy fajną, kulturalną imprezę na Podlasiu. Zauważyłem, że w Białymstoku potrzebujemy gwiazd literatury, które przyciągają czytelników na takie targi. I od wielu lat te gwiazdy do nas przyjeżdżają. W tamtym roku na przykład wprowadziliśmy literaturę dla młodzieży i na spotkania z Weroniką Marczak (autorka książek z kategorii young adult skierowanych głównie do młodzieży – przyp. red.) kolejki ustawiały się od godziny siódmej rano. Młodzież stała w nich do godz. 17. Tysiące młodych ludzi! To było coś tak innego, że jedni drugim przekazywali, że tam, na stadionie, dzieją się cuda! I dzięki temu mnóstwo ludzi przyjechało na targi także kolejnego dnia, w niedzielę.

To jak to jest, że przez targi książki przewijają się tysiące ludzi, czasami trudno przecisnąć się między stoiskami, a panuje opinia, że Polacy nie czytają książek?

Myślę, że takie tłumy odwiedzają nas m.in. dlatego, że równocześnie z targami odbywa się Festiwal Literacki „Na pograniczu kultur”, podczas którego można się spotkać z pisarzami. Taki pomysł realizowany jest w wielu miastach i rzeczywiście przynosi efekty. Zawsze żartuję, że we wsi Warszawa wcale nie ma więcej ludzi na targach niż w pięknej wsi Białystok. U nas ludzie traktują targi jako okazję do spotkań nie tylko z gwiazdami literatury, ale też ze sobą nawzajem. Umawiają się na targach z rodziną, ze znajomymi i razem odwiedzają stoiska, spotykają autorów swoich ulubionych książek.

Ale mogą też poznać ludzi, którzy stoją za ich ulubionymi wydawnictwami.

Dokładnie, bo do Białegostoku przyjeżdżają największe wydawnictwa z Polski. Ale tutaj muszę zastrzec, że przyjmujemy je według kolejności zgłoszeń, bo chętnych jest dużo więcej niż miejsc.

Przyjeżdżają nie tylko wydawnictwa książkowe, ale też te, które wydają gry.

Ze względu na ograniczoną ilość miejsca nie jest ich zbyt wiele, ale są – zarówno wydawnictwa z grami, jak i z komiksami. Tak więc każdy znajdzie coś dla siebie, bo możemy zaopatrzyć się nie tylko w książki, ale też znaleźć dzieciom gry, układanki, puzzle. Bo teraz wydawcy patrzą szeroko na to, czego czytelnik potrzebuje i wydają też różne rzeczy „dookoła” literatury.

Wśród gości Festiwalu Literackiego „Na pograniczu kultur” jest między innymi gwiazda muzyki i autorka książek Katarzyna Nosowska.

Tak, Katarzyna Nosowska wydała już kilka książek, a podczas niedzielnego spotkania będziemy z nią rozmawiali o jej najnowszej książce „Nie mylić z miłością”. Ale przyjadą też inni autorzy. Młodszych czytelników przyciągnie na pewno Marcin Kruszewski – znany twórca internetowy, a zarazem prawnik, który napisał „Prawo Marcina. Znaj swoje prawa w szkole” – książkę skierowaną do dzieci i młodzieży, by młodzi ludzie mieli świadomość swojej wartości i swoich praw. Na spotkania z nim przychodzą tłumy, widziałem to w Poznaniu, Krakowie, Wrocławiu. Mam nadzieję, że podobnie będzie i u nas.

Jakich jeszcze pisarzy spotkamy w ten weekend w Białymstoku?

Organizujemy spotkanie z Agnieszką Frączek, która napisała książkę dla dzieci o Ludwiku Zamenhofie. Będzie też Piotr Karski , również piszący dla dzieci. W ogóle cały piątek poświęcony będzie literaturze dziecięcej, więc i autorów tejże będzie kilku. A po południu w piątek znajdzie się też coś dla dorosłych - zaprosimy na spotkanie z Wojtkiem Koronkiewiczem, który napisał kilka książek o Podlasiu i potrafi w ciekawy sposób patrzeć na nasz region. Gwiazdy i znane nazwiska będą u nas gościć również w sobotę i niedzielę. Przyjedzie Jacek Fedorowicz – dzisiaj już staruszek, ale ciągle ze wspaniałym humorem, z innym spojrzeniem na świat. Myślę, że spotkanie z nim sprawi wielu ludziom przyjemność. Będzie też można porozmawiać z Anetą Prymaką-Oniszk, która napisała „Bieżeństwo 1915. Zapomniani uchodźcy”, a teraz „Kamienie musiały polecieć. Wymazywana przeszłość Podlasia”. Będziemy rozmawiali z nią o trudnych sprawach, sytuacjach i wydarzeniach, które miały miejsce na Podlasiu.

Będzie dużo nowości?

Tak. Będziemy mieli premierę książki „Wampir” Wojciecha Chmielarza oraz spotkanie z Jakubem Żulczykiem, który chyba nigdy wcześniej nie był w Białymstoku, a na pewno nie było go tu w ostatnich latach. Będziemy mieli też spotkanie poświęcone twórczości całej rodziny Iwaszkiewiczów.
Zaplanowana jest też premiera, a nawet przedpremiera nowego kryminału Marcina Silwanowa z Białegostoku. Akcja tej książki toczy się oczywiście w Białymstoku. Marcin będzie obecny na targach praktycznie cały czas, znajdziemy mu miejsce z dużym napisem, więc na pewno i czytelnicy go znajdą (śmiech). Marcin już w tamtym roku zrobił wielką furorę, bo ludzie przez dwa dni chcieli z nim rozmawiać, kupowali jego książki, dostawali autografy. A w tym roku wydawnictwo przyspieszyło wydanie jego najnowszej książki o kilka tygodni właśnie po to, by mogła się ona pojawić na targach w Białymstoku

Sporo będzie tych akcentów podlaskich.

Tak, powrócimy do tematyki Żydów białostockich. Adam Dobroński spotka się z autorką Martą Sawicką-Danielak, która napisała książkę „Ostatni Białystoker”. Myślę, że tych dwoje wspaniałych specjalistów opowie o życiu Żydów białostockich i że usłyszymy tak fascynujące i zaskakujące historie, że naprawdę warto przyjść i się dowiedzieć, że coś takiego się tu zdarzyło. Tym bardziej, że przed wojną Żydzi stanowili prawie 70 procent populacji Białegostoku. W ten weekend spotkamy się też z Wojtkiem Bonowiczem, który napisał kiedyś biografię ks. Tischnera, a teraz pisze książki o patrzeniu na świat, o tym, że można odkrywać wokół nas rzeczy ciekawe, mądre, o relacjach między ludźmi. Przyjeżdża do nas też Janusz Leon Wiśniewski i już w sobotę zaprosimy na spotkanie z nim. Niedzielę zaczniemy spotkaniem z profesorem Jerzym Bralczykiem. Poprowadzi je pochodząca z Białegostoku Karolina Oponowicz, która porozmawia z profesorem o jego życiu.

Nie zabraknie też spotkań... kulinarnych!

Dokładnie tak. Zaprosiłem Dżennetę Bogdanowicz i Andrzeja Fiedoruka - dwie osoby z Podlasia, które o kuchni podlaskiej wiedzą chyba wszystko. Myślę, że podamy kilka ciekawych przepisów, pokażemy historię podlaskich potraw i podpowiemy, gdzie ich spróbować oraz jak samemu je zrobić. Sądzę, że będzie to jedno z ciekawszych spotkań.

Autorzy tradycyjnie już będą podpisywać książki przy stoiskach.

Tak, autorzy będą przy stoiskach, a te największe gwiazdy spotkamy w specjalnej strefie na pierwszym piętrze. Myślę, że ta strefa cały czas będzie oblegana przez osoby chcące zdobyć autografy. W tym roku po raz pierwszy na targach pojawi się też Strefa Sztuki. W zaaranżowanej przez Janusza Żabiuka i Podlaski Dom Aukcyjny przestrzeni będzie można zobaczyć i zakupić obrazy oraz rzeźby artystów związanych z naszym regionem i nie tylko. Będzie też oczywiście miejsce, w którym można będzie coś zjeść. Liczymy, że pogoda też będzie (śmiech).

Na pierwszych targach książki, w 2012 roku, wystawcy ponoć trochę marzli?

Tak, ale i tak to była najcudowniejsza edycja! Pierwsze targi odbywały się w hali białostockiego lodowiska. Jednak okazało się, że przez trzy tygodnie po „zwinięciu” lodowiska hala nie zdążyła się nagrzać i targi odbywały się w temperaturze około 15 stopni! Książki się wyginały, ludzie marzli, a wydawcy byli tak wkurzeni, że później już nigdy ich bardziej wkurzonych nie spotkałem. Ale stał się cud. W związku z tym, że byłem osobą lubianą w tym książkowym środowisku, powiedzieli: „Dobrze, przyjedziemy drugi raz. Ale takie historie nie mogą się już zdarzyć”. I rok później stał się następny cud. Druga edycja, która odbyła się w operze, była tak udana, że w Polskę poszła fama, że wszyscy powinni przyjechać do Białegostoku, żeby zobaczyć, jak się sprzedaje książki, jaka jest atmosfera, jakie są spotkania...

Ty, zanim zacząłeś organizować targi, sprzedawałeś książki w bramie...

Nie do końca w bramie. Zaczynałem od sprzedaży książek przy budynku białostockiego kuratorium. To były czasy, kiedy wszyscy sprzedawali „ze stolików”. Głód książki był wtedy tak wielki, że wystarczyło mieć piękną okładkę i każdy ją kupował. Wyrwaliśmy się z tej szarej strefy PRL-u i wtedy nie było różnicy, jaka to jest książka. Ważne, żeby miała piękną okładkę.

Spodziewałeś się wtedy, że tak to się rozrośnie i że będziesz robił jedną z największych imprez literackich w województwie. Jeśli nie największą...

Myślę, że przerastało to moje najśmielsze marzenia. Bo skoro Stadion Miejski jest już na targi książki za mały, to o czymś to świadczy. Zaskoczyli mnie też Podlasianie, białostoczanie, że jednak w tak wielkiej masie przychodzą, żeby zobaczyć książki. Ale jest jeszcze drugi aspekt, który mnie zaskakuje. Wydawcy z całej Polski przyjeżdżają tu i mówią: „Słuchaj, na innych targach ludzie przychodzą, kupują i odchodzą, a tu chcą rozmawiać. Tu jest zupełnie inna atmosfera. My chcemy tu przyjeżdżać”.

Urszula Śleszyńska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.