Strachy na Lachy, czyli jak się miewa polskie kino grozy

Czytaj dalej
Aleksandra Suława

Strachy na Lachy, czyli jak się miewa polskie kino grozy

Aleksandra Suława

Wchodzący właśnie na ekrany „Wilkołak” Adriana Panka jest pierwszym od dekad polskim horrorem. A przynajmniej pierwszym, który nie boi się utożsamiać z tym gatunkiem.

„Wilkołak” do kin wchodzi jako „obsypana nagrodami produkcja”. Doceniono go na festiwalu w Gdyni, na Black Nights w Tallinie oraz na organizowanym w Chicago Festiwalu Filmu Polskiego. Obraz podoba się i publiczności i krytykom, chociaż pomysł na jego fabułę wydaje się dość karkołomny.

Bohaterowie Panka to grupa dzieci - byłych więźniów wyzwolonego obozu Gross-Rosen. Umieszczone w prowizorycznym sierocińcu na odludziu, próbują odzyskać resztki straconego dzieciństwa. Jednak w lasach otaczających dom dziecka zaczynają grasować zdziczałe, obozowe wilczury. W ten sposób dzieci znów stają się więźniami, którym grozi śmiertelne niebezpieczeństwo. - Szukałem lokalnego potwora, w którego będziemy w stanie uwierzyć - mówił Panek podczas spotkania z widzami w krakowskim Kinie Pod Baranami. - Znalazłem go w dolnośląskich lasach. Po wojnie długo krążyły tam legendy, o grasującym w gąszczu wilkołaku. Ich pierwowzorem prawdopodobnie były właśnie obozowe psy.

Pozostało jeszcze 67% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Aleksandra Suława

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.