Jarosław Miłkowski

Szef sieci aptek w mieście z zarzutami wyłudzeń

Na ławie oskarżonych w sądzie okręgowym zasiada w sumie 11 osób. Oprócz Waldemara S. (stoi) m.in. jego syn - Michał S. Fot. Jarosław Miłkowski Na ławie oskarżonych w sądzie okręgowym zasiada w sumie 11 osób. Oprócz Waldemara S. (stoi) m.in. jego syn - Michał S.
Jarosław Miłkowski

Trwa proces Waldemara S., założyciela sieci aptek. Obciąża go były pracownik. - To kłamstwa! - odpowiada w sądzie przedsiębiorca.

- Nigdy nie byłem na tyle chory. Jako człowiek z ulicy bym takiej grupy nie dostał. (…) Taka sama sytuacja miała miejsce w przypadku innych osób, którym wymyślano choroby – mówił wczoraj w sądzie Marek S. To były pracownik spółki należącej do Waldemara S., założyciela sieci aptek, które są w praktycznie każdej dzielnicy Gorzowa. Marek S. siedzi dziś na ławie oskarżonych wraz ze swoim byłym szefem. Marek S. jako technik poligrafii swoimi zeznaniami w prokuraturze w 2012 r. obciążył Waldemara S. Założyciel sieci aptek mierzy się z dwoma zarzutami dotyczącymi wyłudzenia 769 tys. zł z Urzędu Marszałkowskiego w Zielonej Górze (patrz: niżej) oraz 61 tys. zł z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.

Wczoraj przed południem Marek S., który przyznaje się do oszustw, opowiadał w sądzie o wyłudzeniach z funduszu. – Ja sam stawałem na komisji PFRON-owskiej, wiedząc, że tak niepełnosprawny, jak mówią dokumenty, nie jestem – mówił S. Z odczytywanych wczoraj jego zeznań wynikało też, że „praktycznie wszyscy pracownicy spółki Waldemara S. mieli mieć grupę inwalidzką. W praktyce nie dotyczyło to niektórych magistrów farmacji”.

Marek S. mówił też, że sam na komputerze sfałszował dokumenty fikcyjnego wyjazdu do centrum spa we Wrocławiu, za które płacił PFRON, a sposób podziału pieniędzy uzgodnił ze swoim pracodawcą i dał mu je gotówką.

- To wierutne kłamstwo. Dokumenty dotyczące dofinansowania nie wpływały do mnie, ale do komisji. Komisja przedstawiała te wnioski do zatwierdzenia przeze mnie. Faktury były tak podrobione, logo było wyraźne i kolorowe, że nie można było pomyśleć, że to nie jest oryginał. Nie można było tego zrobić na komputerze, ale pewnie na urządzeniach poligraficznych. Marek S. jest w tej dziedzinie specjalistą – mówił Waldemar S.

Zeznania Marka S. – wyjaśnia ze szczegółami, chronologicznie i powoli, aby protokolant nie miał kłopotów z notowaniem – mogą potrwać kilka dni.

Waldemarowi S. grozi do dziesięciu lat więzienia.

Jarosław Miłkowski

Jestem dziennikarzem gorzowskiego działu miejskiego "Gazety Lubuskiej". Zajmuję się tym, co na co dzień dzieje się w Gorzowie - opisuję to, co dzieje się w magistracie, przyglądam się miejskim inwestycjom, jestem też blisko Czytelników. Często piszę teksty o problemach, z którymi mieszkańcy przychodzą do naszej redakcji w Gorzowie (Park 111, ul. Sikorskiego 111, II piętro). Poza tym bliskie mi są tematy związane z Kościołem. Od dzieciństwa jestem też miłośnikiem żużla, więc zajmuję się też tą dyscypliną sportu. Gdy żużlowcy rozgrywają sparingi, turnieje szkoleniowe a także jeżdżą w turniejach za granicą Polski, wybieram się tam z aparatem fotograficznym.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.